Otwierać drzwi Bożemu miłosierdziu

 
SŁOWO NA XXIV NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Czytania dzisiejsze mówią nam o postawie, która zasadniczo charakteryzuje Pana Boga. Jest to postawa miłosierdzia. „Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia”, powtarza nam psalm responsoryjny. Bóg jest miłością, a my jesteśmy Jego dziećmi. Jeśli matka jest miłosierna wobec swoich dzieci, tak samo, a nawet jeszcze bardziej Bóg jest miłosierny wobec nas. Miłosierdzie Boże jest nieskończone. Jeśli spróbujemy sobie wyobrazić ogrom grzechów, które zostały popełnione na przestrzeni historii ludzkości oraz grzechy, które zostaną popełnione za naszych czasów na całym świecie, wtedy rozumiemy, że Boże miłosierdzie musi być naprawdę nieskończone. Bóg jest gotowy przebaczać zawsze. Jeśli jednak ktoś myśli, że może spokojnie grzeszyć, bo i tak Bóg mu zawsze przebacza, popełnia wielki i bardzo niebezpieczny błąd. Aby otrzymać Boże przebaczenie za własne grzechy człowiek musi spełnić co najmniej pięć warunków: przyznać się do winy, prosić Boga o przebaczenie, postanowić się poprawić, być gotowym do zadośćuczynienia i do przebaczenia innym.

Jezus wyjaśnia nam to obrazowo w dzisiejszej Ewangelii na przykładzie przypowieści o darowaniu długów. Król, jak Bóg wobec nas, jest wspaniałomyślny wobec sługi. Daruje mu ogromny dług, widząc jego gotowość do zapłacenia swojego zadłużenia i proszącego o cierpliwość. Sługa, natomiast nie chce darować drugiemu słudze nawet znacznie mniejszego długu, mimo że ten drugi chce mu oddać dług i także prosi go o cierpliwość. Wówczas król unosi się gniewem, zmienia swoje nastawienie wobec niego i wtrąca go do więzienia, dopóki nie odda mu całego długu. Człowiek nie spotka Bożego miłosierdzia, jeśli sam nie jest gotowy do przebaczenia innym. Nie otrzymuje przebaczenia, ponieważ nie spełnia piątego, istotnego warunku, aby je otrzymać: nie przebacza innym.A my, jak powinniśmy postępować?

To pytanie nurtuje Piotra. Dlatego pyta o to Jezusa: „Panie, ile razy mam przebaczać, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?”. Jezus odpowiada mu: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”, to znaczy zawsze. Stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, jesteśmy powołani, aby naśladować Jego postawę: być zawsze gotowi do przebaczenia. Kiedy ktoś prosi nas o przebaczenie i chce naprawić spowodowane szkody, powinniśmy zawsze mu przebaczyć, a czasem może nawet darować zadośćuczynienie. Jest to podstawa życia chrześcijańskiego. A jak postępować wtedy, kiedy ktoś wobec nas zawinił, a nie przyznaje się do winy i nie jest gotowy do naprawienia spowodowanych szkód? Świadomi naszych długów wobec Boga, również wtedy w sercu powinniśmy mu przebaczać, bo w sercu nigdy nie powinny gościć ani gniew ani złość. Wtedy, jednak jest to ze szkodą dla niego, bo mimo naszej dobrej woli, nie otrzymuje naszego przebaczenia. Ono do niego nie dociera, bo jest na nie zamknięty. Nie spełnia warunków, by je otrzymać. Dlatego nie doświadcza radości, którą niesie ze sobą przebaczenie, a nosi w sobie bardziej lub mniej tłumione poczucie winy, które działa niestety jak robak w jego duszy. Takie osoby potrzebują szczególnie i przede wszystkim naszej modlitwy.

Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas do naśladowania postawy króla wobec winnych i do postępowania w duchu pokory i sprawiedliwości, kiedy sami zawiniliśmy. Tylko wtedy zachowujemy się jak dzieci Boga i możemy liczyć, że sami zostaniemy ogarnięci Bożym Miłosierdziem, otwieramy drzwi Bożemu miłosierdziu.

ks. Roberto

Regulamin(500)