Jak spotkałam Boga?

 
Wielu z nas, kiedy zastanawia się nad swoim życiem, nad tym jak odnaleźliśmy Boga lub jak On nas odnalazł, odkrywa złotą nić łączącą to, co się nam zdarzyło w misterny plan miłości Stwórcy. Wszystko układa się w jasną i przejrzystą całość. Przedstawiamy jedną z takich historii.

Jak poznałaś duchowość jedności?

Duchowość jedności poznałam dzięki mojej mamie, która zetknęła się z Ruchem Focolari podczas swojej podróży do Włoch w czasach studenckich. Chociaż jako rodzina nie zawsze byliśmy w bardzo bliskich relacjach z Ruchem, to jednak wśród moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa jest także historia Chiary Lubich wyświetlana na slajdach podczas spotkań dla najmłodszych. Mój osobisty wybór tej duchowości nastąpił, o ile pamiętam, kiedy miałam 13-14 lat.

Jak to było ze zrozumieniem, że Bóg Cię zawołał, czy to wiązało się z jakimś szczególnym zdarzeniem?

Od tamtego czasu uczestniczyłam regularnie w spotkaniach dla młodzieży oraz tych dla wszystkich. W sposób naturalny czułam, że to jest moje miejsce, choć nie wiedziałam, jak ukształtuje się moje dorosłe życie. Przebywając z osobami z focolare, doświadczałam bliskości Boga i to było dla mnie ważne. Towarzyszyły mi wewnętrzny pokój i szczęście. Takich chwil się nie zapomina. Kiedy miałam 20 lat pewne okoliczności rodzinne pozwoliły mi zrozumieć, że w życiu wiele się zmienia i to, co dziś wydaje się niezawodne, jutro może okazać się ułudą. Wtedy pomyślałam, że jest coś, co nie przeminie i będzie zawsze moje, pewne: Jezus Opuszczony, który przychodzi do mnie, a ja mogę Go przyjąć z miłością. To był chyba mój najważniejszy wybór Boga. Niedługo później wypowiedziałam na głos pragnienie, aby dokonał się on w focolare, ale to była już konsekwencja tego wcześniejszego, decydującego dialogu z Jezusem Opuszczonym.

Każdy człowiek w życiu chce być szczęśliwy, szuka szczęścia, co Tobie daje szczęście?

Kiedy patrzę na moje życie, zdaję sobie sprawę, że jestem wielką „szczęściarą”. Za wszystko mogę szczerze dziękować! Oczywiście, są chwile, że radość rozpiera, oraz takie, w których podtrzymuje mnie raczej wiara, że Bóg ze swoją miłością jest także w przeżywanych trudnościach. Brzmi to banalnie, że szczęście znajduje się w miłości, a więc prawie niezależnie od sytuacji zewnętrznej. Na ile potrafię przekroczyć swój ograniczony indywidualizm i otworzyć się na drugiego, spotykam w nim Boga. To jest szczęście! A jednocześnie ogromna wolność: mogę kochać, ponieważ sama doświadczyłam miłości.

Jak wygląda zwykły dzień we wspólnocie?

Są takie okresy, kiedy trudno jest odróżnić „zwykłość” od „niezwykłości”, a w takim się obecnie znajduję. Wspólnota to przede wszystkim rodzina: żyjemy razem, aby mogły wypełnić się słowa zapisane w Ewangelii św. Mateusza: „gdzie są dwaj albo trzej zabrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Poświęciłyśmy się Bogu, na pierwszym miejscu jest więc zjednoczenie z Nim, zgodnie ze specyfiką duchowości jedności: obok codziennej Mszy św., rozważania pism założycielki, modlitwy różańcowej, bardzo ważna jest tu miłość między nami, która potem może promieniować na innych. Każda z nas pracuje, choć formy, a więc i tryb pracy mogą być różne. Oprócz codziennych obowiązków zawodowych i domowych, nasz czas poświęcamy na służbę Ruchowi. W zależności od miejsca i specyfiki danej wspólnoty, ta konkretyzacja może przybierać różne kształty, ale ożywiający ją duch jest ten sam.

W Ruchu osoby żyjące we wspólnocie zmieniają miejsca, czasem kraj, kontynent, czy masz jakieś szczególne przeżycia z tym związane?

W ostatnich miesiącach przeprowadziłam się ze wspólnoty focolare w Poznaniu do Bratysławy, a dodatkowo obecnie przyjechałam na cztery tygodnie do Skopje. Jest to bardzo ciekawe, choć na pewno wymagające doświadczenie. Poznanie nowych osób, wejście w nowe sytuacje pozwala również poznać samego siebie. Widzę, co najbardziej mnie kosztuje, w jakich obszarach było mi już bardzo wygodnie w dotychczasowym kontekście.

Jak wspomniałam, szczególnym powołaniem focolare jest miłość wzajemna. W Bratysławie znalazłyśmy się we cztery, z czterech różnych krajów, nigdy ze sobą wcześniej nie mieszkałyśmy. Każda ma pewne doświadczenie, staramy się sobie służyć… ale to nie wystarczy. Przychodzi czasem myśl, że gdybym wiedziała, jak kochać te fokolariny, zrobiłabym wszystko. Ale w wielu sytuacjach zwyczajnie nie wiem tego. Dziękuję Bogu za ten czas, który stawia każdą z nas i całą wspólnotę u nowego początku, naznaczonego prostotą i świeżością.

Obecny pobyt w Skopje odkrył przede mną inne jeszcze wyzwania i możliwości. Jest to fascynujące, że w niemal każdym miejscu za ziemi możemy spotkać osoby, którą podążają do Boga tą samą drogą jedności, choć tak różnią się między sobą. Mamy tak odmienne sposoby myślenia, praktycznego działania, przeżywania relacji z Bogiem i z bliźnimi. Nie przyszło mi nawet do głowy, że można tak różnie postrzegać świat! Ale to pokazuje, że nie tylko moja wizja jest prawdziwa, te inne wnoszą ze sobą ogromne bogactwo. Aby je przyjąć, trzeba na pewno sporo odwagi i pokory. Nie przyjąć go jednak znaczyłoby zaprzepaścić dar dany dziś przez Boga ludziom naszych czasów. Jestem przekonana, że uczestniczymy w proroctwie, którego doniosłość zrozumiemy być może z czasem.

K. W.

Regulamin(500)