W drodze do świętości

 
29 października obchodziliśmy w Kościele wspomnienie błogosławionej Chiary Luce Badano. Z tej okazji przypominamy słowa Chiary Lubich z 9 marca 2000 r., skierowane do członków Ruchu Focolari, w których mówi o tej młodej dziewczynie i o tym, jak możemy robić postępy na drodze ku świętości.

W jednym ze swych listów Chiara Luce zwierza mi się ze swej decyzji, podjętej wyłącznie z miłości i podpowiedzianej jej przez Ducha Świętego, że chce kochać Jezusa Opuszczonego dla Niego samego, a nie wykorzystywać Go dla swej korzyści. Tak więc postanawia kochać cierpienie ze względu na Niego, Jezusa Opuszczonego, a nie dlatego, że boska alchemia, którą znamy, przemienia je w miłość. A cierpień tych Chiara Luce zaznała wiele, zwłaszcza w ostatnim okresie swego ziemskiego życia. Zrozumiała jednak, że były to drogocenne perły, które ze szczególną miłością należało gromadzić każdego dnia. Czuła, że mogła kochać przede wszystkim w trudzie związanym z praktykowaniem męstwa, cierpliwości, wytrwałości, stałości… (tych niezbędnych cnót, by w takich chwilach móc się nazywać chrześcijaninem).

W „niespodziankach” (jak nazywała powtarzające się „alarmy” chorego organizmu) mogła się z Nim spotkać, dostrzec Jego zniekształcone i kochające oblicze, obejmować Go jak prawdziwa młoda  „oblubienica ściśle złączona z opuszczonym Bogiem”. Z Nim przeżywała, z Nim przemieniała swoją mękę w pieśń weselną, dlatego chciała, gdy już przejdzie do innego życia, by ubrać ją w suknię ślubną… bo wtedy „będzie szczęśliwa z Jezusem”… Dokonała więc radykalnego wyboru Jezusa Opuszczonego; wybrała to, co sprawia ból, a co jeśli się tego nie kocha, może wciągnąć duszę w ciemny tunel.

Myśląc o niej w tych dniach… przypomniałam sobie zdanie z pewnego znanego tekstu z roku 1949. Zaczyna się ono tak: „Mam tylko jednego Oblubieńca tu na ziemi…”. I dalej: „To, co mi sprawia ból, jest moje. Moje jest cierpienie, które dotyka mnie teraz. Moje jest cierpienie ludzi, którzy są obok mnie…”. Może dobrze będzie nie czekać na wigilię naszego przejścia do innego życia, by powtórzyć to zdanie, świadomi wartości cierpienia i pociągnięci dynamizmem życia, w które może nas ono wprowadzić.

Zachęcam nas wszystkich, byśmy tę myśl uczynili „światłem na naszej drodze”.

Regulamin(500)