Bliskość Boga

 
SŁOWO NA II NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU

Ewangelia według św. Marka przedstawia nam dzisiaj Przemienienie Pańskie. Apostołowie towarzyszący Jezusowi na co dzień doświadczali głębi i piękna Jego słów oraz wielkości Jego czynów. Lecz swym wyglądem Jezus nie odróżniał się wiele od każdego innego człowieka. Mieszkańcy Nazaretu mówili: „Czyż nie jest on synem cieśli?”. Dlatego – aby ludzie mogli zrozumieć, że mają do czynienia nie tylko z synem cieśli, lecz z Synem Bożym – Ojciec Niebieski zechciał niektórym objawić Jezusa w chwale.

Spróbujmy przeżyć ponownie to wydarzenie razem z Piotrem, Janem i Jakubem, z którymi Jezus udał się na górę Tabor. Nagle przed nimi otworzył się inny świat. Teraz widzieli Jezusa w blasku, otoczonego Bożą chwałą. Jego twarz promienieje jak słońce, Jego szaty stają się lśniąco białe, rozmawiają z Nim niebiańskie postacie: Eliasz i Mojżesz. Atmosfera jest tak nadzwyczajna, że zachwycony Piotr chce postawić trzy namioty, aby tam zostać. Porwany tym przeżyciem zapomina, że jest ich sześciu, a więc namiotów potrzeba więcej. Nagle wszyscy znajdują się w obłoku, z którego słyszą głos Ojca: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Ogarnia ich strach. Kiedy ponownie podnoszą oczy, widzą tylko Jezusa, znowu takiego jak co dzień. Jezus przykazuje im, aby nikomu o tym nie opowiadali, dopóki On nie powstanie z martwych. Wszystko jest dla nich fascynujące, ale i szokujące. Co to znaczy powstać z martwych? To cudowne wydarzenie na górze Tabor było Piotrowi, Janowi i Jakubowi bardzo potrzebne. Pozostało głęboko w pamięci i później pomogło im przeżyć to, co wydarzyło się na Golgocie, a także okrutne chwile własnej męki.

Potrzebujemy doświadczenia bliskości Boga; takie chwile stają się pomocą w przeżywaniu trudu i cierpienia. Czy i my możemy przeżyć takie doświadczenie? Owszem, taką chwilę możemy przeżywać codziennie. Jest nią Msza święta, która dla Jezusa jest Golgotą, ale dla nas może być Taborem, na którym przeżywamy cudowne przemienienie Jezusa w lśniącą postać białego Eucharystycznego chleba. Msza święta jest nam podarowana jako najważniejsza chwila w ciągu dnia, jako przeżycie Taboru, aby oświecała wszystkie nasze ludzkie, trudne sprawy. Czy jednak Msza święta jest dla nas rzeczywiście najważniejszą chwilą dnia? Możemy to sprawdzić. Kiedy musimy załatwić jakąś poważną sprawę lub mamy w planie jakieś ważne spotkanie, wtedy dobrze się przygotowujemy. Czy dobrze się przygotowuję do Mszy świętej? A może idę na Mszę z marszu, jeszcze zajęty różnymi sprawami? Msza święta jest dla mnie rzeczywiście najważniejszą chwilą dnia, jeśli przygotuję się do niej co najmniej tak, jak na spotkanie z biskupem. Czy Msza święta jest dla mnie chwilą Taboru? To zależy od mojego sposobu uczestniczenia. Jeśli idę na Mszę świętą w stanie Bożej łaski, pojednany z braćmi i siostrami, a podczas Mszy świętej dobrze słucham Słów liturgii jako Słowa Boga i w Komunii świętej staram się wdzięcznie rozmawiać z Jezusem, Msza święta może być również dla mnie chwilą Taboru. Czy rzeczywiście tak jest? To również mogę sprawdzić. Czy podczas Mszy świętej chcę jak Piotr postawić trzy namioty, czy przeciwnie, liczę czas, kiedy skończy się Msza? Owszem, Msza święta nie powinna trwać za długo, bo czekają na nas bardzo ważne obowiązki w pracy i w domu. Dobry ksiądz powinien to rozumieć i uwzględnić. Jest jednak faktem, że kiedy przeżywamy coś pięknego, chcielibyśmy raczej, aby się to szybko nie skończyło. I rzeczywiście, Msza Święta może nie kończyć się, lecz trwać dalej po zakończeniu liturgii. Kiedy powracamy do domu, aby zająć się codziennymi sprawami, jeśli staramy się dobrze służyć naszym bliźnim, jeśli ofiarujemy Bogu to, co robimy, wtedy Jego Msza przekształca się w naszą mszę, w której my z kolei ofiarujemy siebie na ołtarzu naszego codziennego życia.

Niech ewangeliczny opis Przemienienia Pańskiego pomoże nam przeżywać każdą Mszę świętą jako doświadczenie Taboru, które stanie się dla nas pomocą, by dobrze przeżywać także chwile osobistej, rodzinnej lub społecznej Golgoty.

Regulamin(500)