Wystarczą proste gesty

 
HOMILIA NA XXVII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Dzisiejsze czytania wprowadzają nas do serca jednego z najbardziej współcześnie dyskutowanych zagadnień: nierozerwalności małżeństwa.

Z Ewangelii św. Marka wynika, że to zagadnienie było tematem dyskusji również wśród uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Argumentacja rozerwalności małżeństwa wynikała u nich z faktu, że Mojżesz pozwolił mężowi napisać list rozwodowy i oddalić żonę.

Faryzeusze pytają Jezusa o to nie dlatego, że chcą mieć większą klarowność w tej sprawie, lecz aby wystawić go na próbę, licząc że się wypowie przeciwko Mojżeszowi.

Jezus, jednak usprawiedliwia Mojżesza, „ze względu na zatwardziałość waszych serc”, a wyjaśnia ostatecznie, że związek małżeński zawarty przed Bogiem jest nierozerwalny: „Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”.

Wypowiedź Jezusa jest bardzo klarowna i jednoznaczna, ogromnie ważna w naszych czasach, kiedy widzimy jak wokół małżeństwa toczy się coraz bardziej nie tyle dyskusja, ile walka aby relatywizować jego pierwotne znaczenie i przyznawać prawa małżeńskie również innym związkom, które małżeństwem nie są.

Wśród nich lansowane są związki partnerskie, w których każdy z partnerów zostaje wolny. Kiedy komuś z dwojga partner już nie pasuje, bo ten znalazł lepszego, może go zostawić. Związki partnerskie są niezobowiązujące, a w nich niestety rodzą się dzieci, często skazane na wzrastanie bez kolebki rodzinnej, tylko z jednym z rodziców, lub bez żadnego, powierzone jakiejś instytucji.

Lansowane są teraz jeszcze związki homoseksualne, którym chce się przyznać prawo do adopcji dzieci, które będą miały dwóch ojców lub dwie matki i będą wzrastały w środowisku, które żyje wbrew naturze.

To wszystko ma przeważnie jeden cel: biznes. Przy takiej koncepcji związków, rośnie ogromnie konsumpcja środków antykoncepcyjnych, jak również zapotrzebowanie na aborcję oraz na zapłodnienia in vitro. A za to wszystko trzeba słono płacić.

Dzisiejszy człowiek chce coraz bardziej żyć dla przyjemności i dla tego celu gotowy jest poświęcić wszelkie wartości. Ucieka jak tylko może od cierpienia, nie zdając sobie sprawy, że cierpienie biegnie za nim szybszej niż on potrafi uciec i w każdym czasie może go dopaść.

Autor Listu do Hebrajczyków przypomina, że Chrystus, aby nas zbawić przyjął cierpienia na siebie i dlatego jest chwałą i czcią ukoronowany.

On stał się naszym bratem, otwierając nam drogę do domu Ojca, drogę niełatwą, niewygodną, prowadzącą do bramy, która otwiera się tylko jednym kluczem: krzyżem.

Obiecał nam jednak zwycięstwo, bo sam zwyciężył.

Na końcu Ewangelii słyszeliśmy jak ludzie przynosili do Jezusa dzieci. Apostołowie zabronili im tego. Może myśleli, że Jezus ma zająć się ważniejszymi sprawami, rozmawiać z ważniejszymi osobami.

A Jezus im pokazuje, że dla Niego liczą się inne kategorie, inne wartości.

Okazuje się, że najlepsze predyspozycje dla życia w Niebie mają właśnie dzieci. Dlaczego? Dlatego, że one są proste i szczere tak jak Bóg, który jest prosty, szczery, jednoznaczny i konsekwentny.

Jezus mówi nawet, że: „Kto nie przyjmuje królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”.

Najlepszą drogę aby osiągnąć prostotę dziecka, nawet w podeszłym wieku, wskazuje św. Augustyn,: „Kochaj i rób co chcesz”.

Kto wykorzystuje swoją wolność, aby miłować Boga i ludzi, staje się człowiekiem nieskomplikowanym, jednoznacznym i budzi zaufanie, budując relacje szczere i czyste z ludźmi, których spotyka, z którymi żyje.

Podobało mi się to proste świadectwo jednego młodzieńca:

„W mojej szkole jest więcej niż czterdziestu uczniów w każdej klasie. Dlatego nie zawsze uda nam się bliżej się poznać.

Aby kochać wszystkich kolegów podjąłem taką decyzję: na początku dnia wchodzę do klasy i mówię głośno “Dzień dobry”, ale nie z uprzejmości, lecz tak aby koledzy czuli się kochani przez ten prosty gest.

Stało się coś fantastycznego! Pewnego dnia kolega, którego imienia nawet nie znałem powiedział mi: “Jasiu nie wyobrażasz sobie, jaką sprawia mi przyjemność twoje “dzień dobry!” Jesteś jedyną osobą, przez którą czuję się dobrze traktowany.

 A jeszcze jeden kolega mi powiedział: „Czasem przychodzę do szkoły tylko dlatego, że kiedy wchodzisz do klasy mówisz “dzień dobry” i wtedy wierzę, że ten dzień będzie dobry”.

Teraz znam dużo lepiej moich kolegów, a ten prosty gest zmienił wielu z nich i również mnie”.

                                                                           Ks. Roberto

Regulamin(500)