Wolni, aby iść za Jezusem

 
HOMILIA NA XXVIII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Ewangelia, którą przed chwilą przeczytaliśmy, przedstawia historię bardzo porządnego młodzieńca, który starał się żyć tak dobrze, że zasłużył na spojrzenie szczególnej miłości ze strony Pana Jezusa.

Od młodości spełniał podstawowe wymagania Bożego prawa, a przy tym był na tyle pokorny, aby zrozumieć, że jeszcze nie osiągnął doskonałości, której pragnął.

Jednak, wobec zaproszenia Pana Jezusa, aby poszedł za Nim pozostawiając swoje bogactwa, młodzieniec milczał. Nie wytrzymał tej próby. Zamiast Boga wybrał bogactwa.

Odszedł smutny, bo zamknięty w sobie, nie wolny, bo przywiązany do tego, co posiadał.

Również w naszych czasach Pan Jezus patrzy z miłością na młodych i niektórym z nich składa taką samą propozycję: „Pójdź za mną”.  Nie brakuje takich osób też wśród nas.

Najpiękniejsze jest to, że wśród nich są tacy, którzy lepiej niż ten młodzieniec z Ewangelii, idą za Jezusem pozostawiając wszystko, co stanowi ich bogactwo: rodzinę, pracę, ojczyznę.

Wezwanie do uwolnienia się od wszelkich przywiązań, aby pójść za Jezusem jest skierowane do każdego z nas, niezależnie od wieku i od stanu, czy życia konsekrowanego, czy kapłaństwa, czy małżeństwa.

Świadectwo ludzi idących za tym wezwaniem ma ogromne znaczenie w dzisiejszym świecie, gdzie w ludziach rośnie tendencja do skupiania się nad sobą, nad własnym interesem, nad własnym programem, nad własnymi pieniędzmi…..

Jeśli chcemy budować społeczeństwo żyjące w ładzie i pokoju, potrzebni są ludzi wolni.

Tylko w wolności, bowiem, człowiek potrafi miłować i budować pozytywne relacje z innymi, przede wszystkim z ludźmi własnego środowiska, ale i coraz szerzej, również z tymi, którzy pod względem języka, mentalności i obyczajów są inni.

Kiedy uwolnimy się od ludzkich przywiązań, aby pójść za Jezusem, realizuje się Jego wspaniała obietnica: „Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym”.

Jezus nie zawodzi.

Mogę to potwierdzić moim skromnym, osobistym doświadczeniem.

Kiedy poszedłem za Jego wezwaniem: „Pójdź za mną”, nie wiedziałem do końca, w co się pakuję.

Opuszczałem dobrze sytuowaną rodzinę, Włochy – piękny kraj, perspektywę intratnej kariery lekarskiej i pojechałem na misję za żelazną kurtynę, do NRD, gdzie jako fokolarini działaliśmy nielegalnie i można było wylądować w więzieniu na miejscu lub jeszcze dalej, na wschodzie.

Razem z innymi siedmioma fokolarinami chcieliśmy przede wszystkim pomóc Kościołowi, który potrzebował lekarzy do swoich szpitali i świeżych impulsów duchowych.

 Starając się żyć miłością wzajemną – aby dzięki temu sam Jezus mógł żyć i działać przez nas i między nami – oraz miłując Jezusa w bliźnich, zarówno w szpitalu jak i poza nim, doświadczaliśmy wielkiej Bożej opieki. Nikt z nas nie trafił do więzienia. Udało się natomiast budować nowoczesny oddział Anestezji i Intensywnej Terapii w Szpitalu katolickim oraz siać ziarno życia według charyzmatu Ruchu, w NRD oraz w krajach sąsiednich, również i w Polsce.

Osobiście otrzymałem w darze tysiące braci i sióstr wraz z domami na całym świecie, a tu w Trzciance nie jeden dom, lecz całe miasteczko.

Ale największym darem dla mnie są wewnętrzny pokój i radość, które mi towarzyszą, rozjaśniając perspektywę spotkania z Jezusem na końcu życia i budząc nadzieję na jego spojrzenie pełne miłości i miłosierdzia.

                                                                  Ks. Roberto

Regulamin(500)