Czy buduję Królestwo Boże?

 
HOMILIA NA XXXI NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Rozmowa Jezusa z uczonym w Piśmie przybliża nas do samego sedna Dobrej Nowiny.

Uczony w Piśmie pyta Jezusa o pierwsze przykazanie, a Jezus przetacza mu dokładnie tekst Księgi Powtórzonego Prawa: „Słuchaj Izraelu, Pan Bóg Nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”.

Do tego pierwszego przykazania Jezus dodaje jeszcze jedno: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”, które w tekście Księgi Powtórzonego Prawa nie występuje, ale wynika z tych przykazań, które odnoszą się do relacji człowieka z człowiekiem oraz z nauczania wszystkich proroków.

Uczony w Piśmie w pełni się zgadza z Jezusem i rozumie, że spełnienie tych dwóch przekazań daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary.

Na końcu tej rozmowy można by oczekiwać, że Jezus powie uczonemu w Piśmie, że znajduje się w Królestwie Bożym. Jezus, natomiast mówi do niego: „Niedaleko jesteś od Królestwa Bożego”.

Dlaczego niedaleko, a nie w środku?

Odpowiedzi trzeba szukać w tym, co Jezus objawił, a nie wynikało ze Starego Testamentu.

Żydzi wierzyli w Boga Jedynego. Dla nich Bóg był wszechmogącym Stworzycielem nieba i ziemi, potężnym władcą, który wyzwolił ich z niewoli egipskiej i przekazał im prawo, według którego mieli żyć. Dla nich Bóg był jedyny w jednej osobie.

Jezus objawił nam natomiast, że Bóg jest Trójcą, wspólnotą trzech osób równych i odrębnych, bo jest Miłością, a miłością nie da się żyć w pojedynkę.

Dlatego Królestwo Boże nie jest jeszcze tam, gdzie żyję się tylko przykazaniem sprawiedliwości –„Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”-, lecz gdzie żyje się na wzór osób Trójcy Świętej, miłością wzajemną, na miarę tej miłości, którą Jezus żył wobec nas i przekazał swoim Nowym Przykazaniem, to znaczy miłością wzajemną, gotową do oddania życia.

Tego uczony w Piśmie nie mógł wiedzieć.

Dlatego był niedaleko od Królestwa Bożego, ale jeszcze nie w środku.

Ten epizod dzisiejszej Ewangelii rzuca światło na nasze życie.

Chyba nie mamy wątpliwości, że powinniśmy miłować Boga całym sercem, całym umysłem oraz ze wszystkich sił.

Chyba nie mamy też wątpliwości, że powinniśmy pomagać potrzebującym.

Jesteśmy jednak skłonni do realizowania miłości tylko charytatywnej, która czyni dla drugiego coś dobrego, bardzo cennego, wychodzi naprzeciw jego potrzebom, ale pozostawia go swojemu losowi.

Dla budowania Królestwa Bożego ta miłość jednokierunkowa nie wystarczy. Trzeba starać się budować miłość dwukierunkową, miłość, która ma także charakter miłości charytatywnej, ale dąży do wzajemności, nie zadowala się póki nie dotrze do drugiego i od niego nie powróci, dopóki nie staje się wzajemną.

Taka miłość tworzy komunię, relacje podobne do tych, które będą w Niebie. Tam bowiem, będziemy żyli nie w pojedynkę jako suma świętych, lecz właśnie jako komunia świętych.

Ostatnio czytałem świadectwo, które jest właśnie takim poszukiwaniem wzajemności:

“Od wielu lat relacja z naszą córką i naszym zięciem była powodem cierpienia. On był zazdrosny do tego stopnia, że moja córka nie mogła nas odwiedzić. Ja nie potrafiłam przebaczyć mojej córce jej bierności, jej oddalenia od nas. Pojechałam na wakacje z sercem pełnym pretensji wobec nich. Pamiętam, że nic nie widziałam z tego piękna przyrody, które nas otaczało. Ta bolesna sytuacja ciążyła mi i nic nie potrafiło mnie od niej wyzwolić. Po powrocie zadzwoniłam do zięcia. Półtorej godziny wzajemnych oskarżeń. Po tym telefonie jedna ponura myśl: wszystko się skończyło! Podczas tej nocy nie mogłam spać i błądziłam desperacko po mieszkaniu. Szukałam czegoś, co mogło ulżyć mojemu cierpieniu. Wtedy chwyciłam Ewangelię i zaczęłam czytać. Na początku nic nie rozumiałam. W pewnym momencie nagle wszystko stało się jasne. Napisałam mojej córce oraz zięciowi list, w którym przeprosiłam ich i zapewniłam, że mieli jeszcze miejsce w moim sercu.

Nic nie oczekiwałam w związku z tym listem. Natomiast mój zięć zadzwonił poruszony mówiąc: “Wyślę Ci zaraz Basię. Na drugi dzień córka przyszła do nas, a kilka dni później zadzwonili rodzice zięcia, z którymi nie słyszeliśmy się od lat, proponując nam spędzenie kilku dni u nich. Pojechaliśmy. Nigdy nie doświadczyliśmy tyle miłości między nami. Spędziliśmy szczęśliwe chwile, których nigdy nie zapomnimy.

                                                                  Ks. Roberto

Regulamin(500)