Jezus czuwa, a my co…?

 
HOMILIA NA XII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Po dniu spędzonym w służbie tłumów, uzdrawiając chorych i głosząc dobrą nowinę, Jezus czuje, że nadszedł czas wypoczynku i zaprasza uczniów, aby „przeprawili się na drugą stronę” jeziora.

Jezus jest tak zmęczony, że zaraz zasypia.

Zrywa się gwałtowny wiatr, przez nikogo nieprzewidywany i fale zacznynają wypełniać łódź wodą.

Uczniowie są przestraszeni. W obliczu przybliżającej się śmierci budzą Jezusa z pretensjami: „Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”

Ten epizod życia Jezusa z uczniami powtarza się czasem również w naszym życiu. Są bowiem okresy, w których przeżywamy burze i mamy wrażenie, że Jezus śpi, bo milczy i nic nie robi, aby wyciągnąć nas z kłopotów.

Następuje to wtedy, kiedy dużo działaliśmy, ale niewystarczająco czuwaliśmy nad pielęgnowaniem modlitwy lub kiedy w działaniu zapominaliśmy miłować Go w ludziach.

Robiliśmy dużo rzeczy, ale bez miłości do Boga i do bliźnich.

Wtedy Bóg w nas milczy i nie okazuje nam swojej miłości, bo stworzeni na Jego obraz i podobieństwo zasługujemy na Jego miłość dopiero wtedy, kiedy sami miłujemy.

Kiedy zwracamy się na nowo do Niego w modlitwie, kiedy zaczynamy na nowo miłować naszych bliźnich, wtedy bywa nieraz, że Jezus budzi się jak wówczas z uczniami na jeziorze. Nie zawsze od razu. Czasem Jezus pozwala, aby fale nieźle nami miotały…..

Z czasem jednak wichry się uspokajają i nastaje również w nas i wokół nas głęboka cisza, w środku której Boży głos staje się słyszalny, rozmowa z Nim na nowo ożywia się i rozwija.

Są to cudowne chwile, w których duszę wypełnia ogromna wdzięczność. Są to chwile, dla których warto żyć, przechodząc nawet przez wielkie cierpienia.

Kiedy Jezus śpi, nie jest więc jeszcze tak źle, jeśli my czuwamy.

Gorzej jest natomiast wtedy, kiedy On czuwa, a my śpimy.

Widać to dobrze na przykładzie Apostołów zaspanych w ogrodzie oliwnym w późnej godzinie ostatniej wieczerzy.

Jezus czuwał i przeżywał dramat, a oni spali.

Zaspani Apostołowie nie byli w stanie obronić Jezusa, lecz uciekali każdy w inną stronę i zdradzili Go.

Zły napadł na Jezusa nocą, korzystając z obniżonej czujności uczniów.

Historia lubi się powtarzać.

Również dzisiaj siły laickie starają się uśpić chrześcijan, przekonując nas, że to, co jest szkodliwe nie tylko dla Kościoła, lecz po prostu dla samego człowieka i dla życia społecznego należy tolerować a nawet akceptować, bo nie jest groźne.

Widzimy jak bez konsultacji społecznej narzuca się krajom europejskim prawa, zatwierdzające związki homoseksualne, określające je jako małżeństwa, przyznające im prawo do adopcji dzieci, lub do „rodzenia” ich metodą „in vitro”.

Tak samo, za plecami społeczeństwa wprowadza się programy szkolne i przedszkolne zawierające edukację seksualną według ideologii gender, deprawujące dzieci już od pierwszych lat ich życia.

Jeśli my chrześcijanie dajemy się uśpić, grozi nam wpadnięcie w pułapkę prawną, w której nie będziemy mogli wychowywać swoich dzieci według zasad własnych, lecz tylko państwowych, jak za czasów komunizmu.

Kościół czuwa, jak Jezus w ogrodzie oliwnym, ale jest często atakowany przez siły laickie. One uderzą w biskupów, którzy bronią wartości chrześcijańskich. Jeśli my nie reagujemy, sprawiamy wrażenie, że akceptujemy toksyczne laickie tezy i przewrotne postępowanie. Kto milczy potwierdza.

Pamiętajmy: jesteśmy powołani do dialogu ze wszystkimi ludźmi. Musimy jednak właściwie rozumieć, czym jest dialog. Dialog nie jest akceptowaniem zła, które narzuca druga strona. Dialogować znaczy być otwartym wobec każdego człowieka, gotowym uznać, a nawet przyjąć wszelkie dobro, które ma w sobie, ale nie zło, które może wyrażać lub szerzyć.

Zło trzeba odrzucać dla dobra tego człowieka, który go czyni i wszystkich, którzy mają z nim do czynienia.

Budujmy kulturę chrześcijańską przede wszystkim poprzez formację i tworzenie dobrych wzorców. Jest to pierwsze i najważniejsze zadanie. Równocześnie nie wolno nam pozostać biernymi, kiedy chce się wprowadzić w społeczeństwo ideologie lub zwyczaje toksyczne.

Jeśli na przykład chcemy rozwijać kulturę dawania, powinniśmy podejmować konkretne inicjatywy pomocy potrzebującym, ale równocześnie nie możemy patrzeć biernie na kogoś, kto kradnie.

Jeśli chcemy budować kulturę czystości, powinniśmy lansować czystość przedmałżeńską, ale równocześnie nie możemy pozwolić, aby inni prowadzili toksyczną edukację seksualną w przedszkolach i szkołach.

Jeśli chcemy budować kulturę uczciwości i pokoju, nie możemy nie interweniować tam, gdzie ktoś oszukuje, stosuje manipulację, kłamstwo lub przemoc wobec innych.

Po pierwsze mamy budować dobro. Po drugie mamy starać się wyeliminować zło. Te dwie rzeczy muszą iść w parze. Jezus czynił ogromne dobro, ale wobec demonów dręczących ludzi nie pozostał bierny, lecz je wyrzucał.

Idźmy za Jego przykładem.

                                                        Ks. Roberto

Regulamin(500)