Miłość jest największa

 
Miłość, która została właśnie wyznana, ale która już rozpala duszę, zachwyt bycia razem, scenariusz szczęścia, który prowadzi do ostatecznych wyborów. Tak wygląda początek każdego małżeństwa. Ale potem? Wystąpienie Anny i Alberto Friso z Ruchu Focolari, współpracowników Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, podczas Światowych Dni Rodzin w Irlandii.

Pięćdziesiąt lat temu, my także nie znaliśmy pochodzenia naszej miłości. Wystarczało nam, że rozpoczynaliśmy, niekończącą się przygodę, zdumieni, że nasze różnice były tak skalibrowane, przyjemne i komplementarne, iż sprawiały, że czuliśmy się, choć różni, cudownie równi. Czuliśmy, że jesteśmy gotowi na wszystko, przekonani, że nikt nie kochał nas tak jak my, ponieważ wymyśliliśmy miłość. Nie minął rok, jak zauważyliśmy pojawiający się cień na horyzoncie. Praca, wysiłek, rutyna … Wiadomo, że zakochanie mija po jakimś czasie. Właśnie wówczas ktoś nam powiedział, że źródłem wszelkiej miłości jest Bóg, który jest miłością. Powinniśmy byli o tym wiedzieć, ponieważ podczas wypowiadania przysięgi małżeńskiej On był z nami i od tego czasu utwierdził swoją obecność pośród nas. Ale nie byliśmy świadomi tak wielkiego szczęścia, nie wiedzieliśmy, że jego obecność była częścią „pakietu”! On, zrozumieliśmy później, daje nam samego siebie, prosząc w zamian tylko o małą codzienną dawkę miłości, Jego miłości.

Czy zakochanie mija? Jego miejsce musi zająć miłość. Bo jeśli wiara jest w pewien sposób cnotą wewnętrzną, to miłość jest jej zewnętrznym, widzialnym wypełnieniem. Miłość jest większa niż wszystko: większa niż wiara, większa niż nadzieja. Te dwie cnoty w drugim życiu nie są już potrzebne. Natomiast Miłość pozostaje także w Raju. To miłość sprawia, że ​​jesteśmy jednym ciałem, jedną nietykalną i nierozerwalną istotą, „my” otwartym na Absolut. Miłość musi doprowadzić do paradoksu umiejętności stania się niczym, aby żyć drugim. Tylko w ten sposób nasza miłość może odzwierciedlać swój oryginalny zamysł.

„My” pary jest pierwszym i żywotnym owocem płodności naszej miłości. Komplementarność męskości i kobiecości, wyrażana w tysiącach codziennych gestów wzajemnej służby i czułości, aż po pełnię intymności ciał, ma również miejsce w dzieleniu przestrzeni, czasu, naszych zobowiązań: tego „my”, które umie wychodzić przede wszystkim do dzieci, ale też do innych. To „my” jest typową drogą ewangelizacji, pośród wielu innych,  dla małżonków, ale  nigdy jako idealny model rodziny, który nie istnieje. Naszą jedyną szansą jest miłość, nawet jeśli czujemy się niedoskonali, nawet jeśli wydaje się, że wszystko zrobiliśmy źle. Ważną rzeczą jest wierzyć, że w chwili obecnej jesteśmy właściwą osobą dla tej drugiej osoby i jesteśmy nią, jeśli decydujemy się kochać ją taką jaka jest, bez oczekiwania, że ​​się zmieni, wprowadzając w życie trzy „magiczne” słowa, których uczy nas Papież Franciszek: proszę, dziękuję, przepraszam. Mówi się, że rodzina przeżywa dziś najbardziej tragiczny ze swoich kryzysów.

Nie żałujmy starych dobrych czasów. Dobre czasy są dzisiaj. To w rodzinie budzi się życie. To tam uczymy się dzielić, radować się i cierpieć, poznajemy chorobę i stawiamy czoła śmierci. Miłość sprawia, że ​​jest to miejsce gdzie niemożliwe staje się możliwe. Potwierdzają to liczne rodziny, które przyjmują swoje dzieci, nawet te niepełnosprawne, które adoptują  właśnie dlatego, które opiekują się starszymi rodzicami, które otwierają swoje domy dla migrantów, które starają się pomóc wyjść swoim dzieciom z uzależnień.

W ciągu tych więcej niż pięćdziesięciu lat, życie nauczyło nas tak wielu rzeczy. Nauczyliśmy się radować i modlić, przyjmować i mieć nadzieję. Wiele razy popełnialiśmy błędy, ale z Jego łaską i przebaczeniem zaczynaliśmy od nowa. Nieustannie powierzając naszą miłość Bogu. On, nigdy nie wahał się, podobnie jak w Kanie, zmienić naszej biednej wody we wspaniałe wino, czyniąc je dostępnym dla ludzi wokół nas. A teraz, pomimo upływu lat, które osłabiły pasję i ukazują limity naszych charakterów, nadal ufamy, że będziemy czerpać z jego niewyczerpanego źródła, z radością czując się towarzyszami i wspólnikami aż do końca.

Regulamin(500)