Kiedy patrzymy na świętych papieży, stygmatyków czy męczenników, coś nas pociąga w tej ich świętości, jednak nie każdy może zostać papieżem, otrzymać stygmaty czy zginąć śmiercią męczeńską. Ale jest taka osoba, w której świętości możemy odnaleźć się my, młodzi ludzie. Jest taka dziewczyna, która miała zwyczajne życie, rodzinę i przyjaciół, uczyła się nowych rzeczy i popełniała też błędy. To właśnie w tej świętości możemy znaleźć wzór, odnaleźć samych siebie. Możemy uczyć się powtarzać: „Dla Ciebie, Jezu”.
Podzielę się z Wami, kim błogosławiona Chiara Luce Badano jest dla mnie, ale też, kim jest dla innych młodych z Ruchu Focolari, którzy mieli okazję ją poznać.
Chiara Luce uświadomiła mi, że życie jest tylko jedno i warto przeżyć je dobrze. Dla mnie jest to bardzo ważne, ponieważ jestem niepełnosprawną dziewczyną i często zastanawiam się, jak wykorzystać ten dar. Chiara przeżyła swoją chorobę z Bogiem, również ja tego pragnę. Chcę, aby w centrum mojego życia była taka miłość, która przejawia się w małych rzeczach – taką właśnie miłością żyła Chiara Badano. Uczyła się jej od Jezusa. Kiedyś np. mama poprosiła ją, aby posprzątała swój pokój i spośród swoich zabawek wybrała niektóre dla biednych dzieci. Chiara zaczęła je przeglądać i najpiękniejsze odkłada na bok. Kiedy mama zapytała, które chce podarować, wskazała na te lepsze, wyjaśniając: „Nie mogę dać biednym dzieciom zepsutych zabawek!”. Dla mnie to piękna, praktyczna lekcja życia. Miałam to szczęście, że wraz z grupą młodych osób w 2017 roku odwiedziłam Sassello, w którym urodziła się Chiara, i mogłam poznać jej mamę. Oprowadziła nas po całym domu, weszliśmy też do pokoju Chiary. Dla mnie był to niezwykły moment. Szczególnie, gdy mama Chiary mnie przytuliła. Sassello to małe miasteczko, w którym nadal odczuwa się obecność Chiary. Zostaliśmy przyjęci na nocleg przez przyjaciela Chiary. Do dziś prowadzi on kafejkę, w której Chiara spotykała się z przyjaciółmi.
Poniżej świadectwa Ani i Asi, które razem ze mną odwiedziły Sasello.
„Dla mnie Chiara Luce jest przykładem, by żyć życiem na całego. Nie zatrzymywać się w miłości. Czasem zastanawiam się nad słowami, które powiedziała: „Dla Ciebie, Jezu! Jeśli Ty tego chcesz, ja też tego pragnę!”. I myślę wtedy o tych chwilach, kiedy nie było prosto to powiedzieć, kiedy przyszło cierpienie. Dodaje mi wtedy sił, by w trudnościach się nie poddawać. Pięknym doświadczeniem był pobyt w Sassello, gdzie mogłam zobaczyć uliczki, którymi ona chodziła; kafejkę, w której spotykała się ze znajomymi; kościół, do którego chodziła. Najmocniejsze jednak było spotkanie z mamą Chiary, która zaprosiła nas do jej pokoju i opowiedziała o jej życiu. U Chiary porusza mnie z jednej strony jej normalność, a z drugiej – radykalizm wiary. Chciałabym spotkać ją w Niebie. Błogosławiona Chiaro Luce, módl się za nami, byśmy ten cel osiągnęli”. (Asia L. )
„Historię Chiary Badano poznałam dawno temu. Gdy byłam w gimnazjum brałam udział w przedstawieniu opowiadającym jej historię. Wraz z grupą młodych ludzi z Trzcianki i okolic próbowaliśmy zgłębić i przybliżyć jej osobę innym. W tym przedstawieniu grałam jej przyjaciółkę Łucję. Pamiętam, że za każdym razem podczas wystawiania naszego spektaklu towarzyszyło mi poruszenie i wielki podziw Chiary za jej „normalną” świętość. Po kilku latach wraz z innymi młodymi z ruchu udaliśmy się w podróż rowerową po Włoszech. Zaczęliśmy ją w Mediolanie, a skończyliśmy w Pizie. Zaplanowaliśmy trasę tak, by choć na chwilę zatrzymać się w rodzinnym mieście Chiary – Sassello. Dla mnie osobiście było to wielkie przeżycie być w jej domu i pokoju, rozmawiać z jej mamą i przyjacielem – znów poczułam się jak jej przyjaciółka! Chiara jest dla mnie wielkim wzorem w tym, jak świętość może objawiać się w codzienności, tej zwykłej, ale też trudnej i zaskakującej. Gdy patrzę na Chiarę widzę osobę, która nieustannie dążyła, by być coraz bliżej Boga poprzez relacje z innymi, podejmowanie wyzwań i wymagania względem siebie. Mobilizuje mnie to, bym również od siebie wymagała „czegoś więcej”. Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam okazję poznać jej osobę! Patrzę z nadzieją w przyszłość i liczę, że być może po raz trzeci kiedyś będziemy mogły być znów bliżej niż zazwyczaj…” (Ania L.)
Ania