Co przyciąga Boże miłosierdzie?

 
HOMILIA NA XXX NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Dzisiejsza Liturgia Słowa podkreśla, że Bóg jest Miłością miłosierną. Dlatego najbardziej są Mu bliscy ubodzy, pokrzywdzeni oraz grzesznicy, którzy się nawrócą.

Księga Syracydesa pisze, o biednych, sierotach i wdowach i zapewnia, że modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu, ponieważ Bóg jest na nią szczególnie wrażliwy. Ewangelia świętego Łukasza, z kolei, przedstawia jak pokorna modlitwa grzesznika przyciąga Boże miłosierdzie. Czyni to za pomocą kolejnej nam bardzo znanej przypowieści.

Faryzeusz i celnik przyszli do świątyni, aby się modlić. Pierwszy z nich, to asceta: pości dwa razy w tygodniu. To porządny człowiek: daje dziesięciny z wszystkiego, co nabywa. Kłopot z tym, że zachowuje się jako ktoś, który z tych powodów, nie potrzebuje Bożego miłosierdzia. Stoi dumny z siebie, wylicza swoje zasługi i wywyższa się nad drugim, patrząc na niego z pogardą. Drugi, natomiast to rzeczywiście grzesznik. Głęboko świadomy swojej nędzy, stoi daleko i nie ma nawet odwagi wznieść oczu ku niebu. Prosi tylko Boga o litość. Jezus powiada, że ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Pokora celnika miała dla Boga większe pozytywne znaczenie niż wszelkie jego winy i grzechy, a pycha faryzeusza, z kolei bardziej negatywne znaczenie niż wszelkie jego zasługi. Pokora przyciąga Boże miłosierdzie. Pycha je oddala.

Jak to się ma do dzisiejszej rzeczywistości?

W dzisiejszym świecie, nieczęsto można znaleźć ludzi tak przestrzegających Boże Prawa jak ten faryzeusz, ale coraz częściej zdarza się spotykać ludzi podobnych do niego pod kątem samozadowolenia. Coraz mniej, natomiast jest ludzi proszących o Bożą litość, chociaż coraz więcej jest tych, którzy jej bardzo potrzebują. Główną wadą współczesnego człowieka jest pycha. Z powodu postępu technicznego i cywilizacyjnego człowiek, co najmniej w Europie, czuje się coraz bardziej pewny siebie. Na ogół pieniądze mu wystarczą, aby jeść i pić, mieszkać i poruszać się samochodem, wystarczają na wakacje i na rozrywki, ma ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne.  Współczesna kultura liberalistyczna przedstawia mu jako postępową tezę już lansowaną przez węża w Edenie, że człowiek ma prawo sam ustalać, co dobre a co złe, a Bóg się nie liczy. Maleje szacunek do tego, co Bóg stworzył. Prowadzi się różnego rodzaju eksperymenty i manipulacje nie tylko na roślinach i zwierzętach, ale i na samym człowieku, ustalając między innymi czy ma prawo do życia czy nie. W Europie znika poczucie sacrum i grzechu. Ludzie przestają chodzić do kościoła i do konfesjonału. A kiedy już chodzą, zdarzają się takie zabawne, ale nie wiem czy aż tak bardzo zabawne epizody jak ten, że ktoś idzie do spowiedzi, a mówi, że nie ma grzechów. Konieczne jest głębokie nawrócenie.

Polska jest pewną wyspą w środku tego morza wzburzonego. Może Bóg chce wysłać stąd do Europy przesłanie piękna życia chrześcijańskiego wskazującego, że warto ponownie nawiązać do chrześcijańskich korzeni naszego kontynentu. Do tego celu potrzebni są prawdziwi świadkowie wiary, tacy jak święty Paweł, który potrafił żyć pod prąd w środku świata pogańskiego. Chociaż mu się nie udało za życia nawrócić Imperium Rzymskiego, jednak udało mu się dać takie świadectwo, które oświeca jak smuga światła historię dwóch tysięcy lat, aż do tej pory. W naszych czasach takim świadkiem był święty Jan Paweł II. My bardzo go kochamy, ale czy idziemy jego śladami?

                                                                  Ks. Roberto

Regulamin(500)