Przygotować paszport

 
HOMILIA NA XXXII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Tematem dzisiejszej liturgii słowa jest zmartwychwstanie.

Stary Testament świadczy, że już przed Chrystusem istniała wiara w zmartwychwstanie na końcu czasów. W narodzie wybranym jednak nie wszyscy w to wierzyli. Faryzeusze tak, a saduceusze nie. Do tego odnosi się właśnie rozmowa Jezusa z nimi. W tle tej rozmowy słyszeliśmy wspaniałe świadectwo siedmiu młodych Machabeuszów, którzy pewni, że po śmierci czeka ich zmartwychwstanie i życie wieczne, mężnie przyjęli katusze, byle nie zdradzić Bożego Prawa.

Wiara w zmartwychwstanie nabrała jednak zupełnie nowej mocy po zmartwychwstaniu Jezusa, bo po raz pierwszy w historii było to wydarzenie potwierdzone przez naocznych świadków. Apostołowie spotykali Jezusa zmartwychwstałego wielokrotnie, rozmawiali z Nim, mogli dotknąć Jego ran, jedli razem z Nim, przeżyli kolejne Jego cuda i widzieli Go wstępującego do nieba. To przeżycie stało się podstawą ich głoszenia Dobrej Nowiny w całym wtedy znanym świecie. Wiarygodność tego głoszenia stanowiło właśnie ich świadectwo, że Jezus zmartwychwstał i żyje.

Zmartwychwstanie Jezusa jest największym i najważniejszym wydarzeniem historii ludzkości, bo swoim zmartwychwstaniem Jezus pokonał ostatecznie najboleśniejszą konsekwencję grzechu pierworodnego, która dotyczy nas wszystkich: śmierć. Teraz śmierć nie jest już stacją końcową naszego życia, lecz przystankiem granicznym między ziemią i Niebem, przy którym będzie kontrola paszportowa, by sprawdzić, czy otrzymaliśmy już wizę do wejścia do Raju, czy jeszcze musimy ją załatwić przez może długi czas pobytu w „poczekalni”, lub czy jesteśmy, nie daj Boże, „persona non grata”, bo niechętna i niezdolna do życia w Niebie. Tak, bo w Niebie trzeba umieć żyć, a tego życia trzeba się nauczyć. W Niebie uczestniczy się bowiem w życiu samego Boga, żyje się Bożym życiem.

Tutaj trzeba się koniecznie na chwilę zatrzymać, by uświadomić sobie, na czym może polegać Boże życie. Sam Jezus objawił, że Bóg jest Miłością i dlatego jest Trójcą, bo miłością nie można żyć w pojedynkę. Życie Osób Trójcy Świętej jest miłością wzajemną. Boże życie cechuje niesamowite szczęście, którego Bóg chce udzielić innym bytom. Dlatego stworzył nas podobnych do siebie. Każdy z nas to Jego dziecko, osoba rozumna i wolna, powołana, by zasmakować, już tu na ziemi, chociaż jeszcze wśród trudów i cierpień, trochę szczęścia życia Bożego. Taką mamy wspaniałą możliwość. Czy dobrze ją wykorzystamy? Warto sobie uświadomić jedną rzecz: w Niebie nie żyje się w pojedynkę. W Niebie nie żyje suma świętych, lecz komunia świętych. Święci nie żyją tylko w jedności z Bogiem, lecz również w jedności między sobą.

A jak my żyjemy? Czy nam wystarczy nasze osobiste dążenie do świętości, czy czujemy potrzebę budowania bardziej braterskich więzów z braćmi i siostrami, z którymi modlimy się razem, na przykład, podczas tej Mszy świętej? Czy po Mszy świętej rozmawiamy choć chwilę między sobą, by bardziej poznać się i bardziej uczestniczyć w radościach i w cierpieniach, jedni wobec drugich? Warto uczyć się żyć w miłości do Boga, do braci i do siebie nawzajem, by mieć paszport gotowy do przejścia przez granicę, z życia ziemskiego na drugą stronę, do Raju. W modlitwie Ojcze nasz, której sam Jezus nas nauczył, powtarzamy codziennie: „Bądź wola Twoja, jako w Niebie TAK i na ziemi”. „Jako w Niebie TAK i na ziemi”. Jak ważne jest to porównawcze TAK! Każda chwila jest darem i szansą, by uczyć się realizować to TAK. Warto wykorzystać ją jak najlepiej.

ks. Roberto

Regulamin(500)