Basia Zielińska (14.01.1950 – 9.01.2002)

 
„Maryja zachowywała wszystkie te rzeczy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19).

basia1Basia urodziła się jako Barbara Minkina, córka Genowefy i Józefa, 14 stycznia 1950 roku w Kraśniku k/Lublina. Tam ukończyła szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące. Miastem jej studiów okazał się Gdańsk, gdzie na tamtejszym Uniwersytecie dnia 15.06.1976 r. ukończyła studia magisterskie na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi z wynikiem bardzo dobrym uzyskując tytuł magistra biologii w zakresie botaniki.

W okresie od 1.01.1977 r. do 30.06.1979 r. pracowała jako specjalista biolog w Zakładzie Fizjologii Roślin im. F. Górskiego Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, a równolegle od 1.01.1978 r. do 30.06.1979 r. na ¼ etatu w Zespole Opieki Zdrowotnej w Krakowie na stanowisku młodszego asystenta w Pracowni Cytodiagnostycznej po wcześniejszym odbyciu szkolenia w zakresie cytodiagnostyki ginekologicznej w Zakładzie Patologii Nowotworów Instytutu Onkologii w Krakowie.

Od 1.01.1998 r. do 30.06.2000 r. zatrudniona była w łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej jako Diecezjalna Instruktorka Poradnictwa Rodzinnego. W tym czasie pełniła równocześnie funkcję członka Zarządu Głównego Funduszu Obrony Życia Diecezji Łomżyńskiej. Była członkiem Klubu Przyjaciół Ludzkiego Życia, a także członkiem INER’u (dyplom nr 514 Instytutu Naturalnego Planowania Rodziny Według Metody Prof. J. Rötzera) Była jedną z osób współzałożycieli Klubu Inteligencji Katolickiej w Katowicach i Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Łomży.

Zawsze przedstawiała się innym jako Barbara, a mimo to niemal wszyscy mówili o niej i do niej “Basia”. Ci co mieli okazję ją poznać pamiętają ją jako osobę wyjątkowo miłą i uśmiechniętą… Będąc studentką Basia trafiła do prężnie działającego Duszpasterstwa Akademickiego “na Czarnej” w Gdańsku Wrzeszczu. Tam znalazła przyjaciół, tam poznała przyszłego męża, tam wreszcie zetknęła się z członkami Ruchu Focolari znanego też pod nazwą Dzieło Maryi. Po skończeniu studiów osiadła w Krakowie aby m. in. być bliżej focolare.

Pracowała, a jednocześnie modliła się o właściwe rozpoznanie swojego powołania. Gdy w swoje imieniny w grudniu 1978 roku została poproszona przez Edwarda by została jego żoną, żoną kogoś, kogo znała już kilka lat, kto wyznawał te same ideały co ona, uznała, że jest to właśnie odpowiedź Boga na jej modlitwy. Przyjęła oświadczyny i po półrocznym narzeczeństwie w dniu 7 lipca 1979 roku oboje, Edward i Barbara, w otoczeniu rodziny i przyjaciół, ślubowali sobie wzajemnie MIŁOŚĆ, WIERNOŚĆ i UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ w krypcie katowickiej katedry.

Konsekwencją ślubu były m. in. przenosiny z Krakowa do Katowic, gdzie oboje wkrótce wprowadzili się do samodzielnego M3 na trzynastym piętrze jednego z bloków. Początkowe trudności aklimatyzacyjne, a następnie poczęcie się ich pierwszego dziecka spowodowały, że Basia zrezygnowała z szukania pracy w nowym miejscu zamieszkania by nie stawiać w kłopotliwej sytuacji ewentualnego pracodawcy, bo przemilczać swego błogosławionego stanu nie zamierzała. Tak więc zrezygnowała z dobrze zapowiadającej się kariery naukowej aby poświęcić się wychowaniu dzieci. Przerwa w pracy zawodowej okazała się być bardzo długą, ponieważ wkrótce po urodzeniu pierwszego dziecka w krótkich odstępach czasu przyszło na świat dwoje następnych. Pierwsze lata małżeństwa były więc wypełnione trudami wychowywania trójki małych dzieci, a trzeba pamiętać, że wypadły one w czasie, gdy półki sklepowe świeciły pustkami i chcąc coś kupić trzeba było wystawać w kolejkach. W pokonywaniu tych trudności pomagała młodej rodzinie świadomość, że nie są sami, bo mieli już w tym czasie wielu przyjaciół w rozwijającej się na Śląsku wspólnocie Ruchu Focolari.

Gdy najstarszy syn zaczął chodzić do “zerówki” całą rodziną przenieśli się do Łomży, by zamieszkać tam w rodzinnym domu Edwarda po śmierci jego rodziców. Po przeprowadzce okazało się, że dom wymaga remontu, że trzeba osuszyć piwnice, zaizolować fundamenty, założyć centralne ogrzewanie, wymienić podłogi, okna, ogrodzić posesję, przebudować wejście do domu,… Basia nie bała się żadnej pracy, a ponieważ przy jednej pensji pieniędzy nie było w nadmiarze, więc większość prac wykonywali oboje, wspólnie, nawet betonowanie, czy układanie podłóg. Wspólna praca była jednocześnie okazją do pogłębiania więzi małżeńskich.

Mimo wielu prac w domu Basia i Edek nie ograniczali się do własnej rodziny. Wokół nich zaczęła tworzyć się lokalna wspólnota Ruchu Focolari. Niemal od początku pobytu w Łomży związali się też z Duszpasterstwem Rodzin Diecezji Łomżyńskiej uczestnicząc wraz z dziećmi w cotygodniowej mszy świętej odprawianej najczęściej przez ks. Mirosława Orłowskiego, który był wtedy Diecezjalnym Duszpasterzem Rodzin. Spotykały się tam rodziny z różnych wspólnot istniejących w Łomży.

Kilka lat później przyszło na świat ich czwarte dziecko. Zostało przez nich przyjęte z wyjątkową radością jako nieoczekiwany dar od Boga. Odsunęła się tym samym w czasie perspektywa rozpoczęcia przez Basię pracy, bo mała Marysia miała tak samo jak jej starsze rodzeństwo prawo do wychowywania się w domu, a nie w żłobku czy przedszkolu. Zresztą dzieci na pytanie, czy chcą, żeby w domu było więcej pieniędzy czy wolą w domu mieć cały czas mamę, zawsze wolały żyć biedniej ale z mamą w domu.

Dopiero gdy Marysia poszła do szkoły, Basia przyjęła propozycję pracy w Kurii Diecezjalnej. Tak więc została Diecezjalną Instruktorką Poradnictwa Rodzinnego i zaangażowała się w tej pracy całym sercem. Mając już wcześniej styczność z wieloma rodzinami, z trapiącymi je problemami, wiedziała jak ważne jest odpowiednie przygotowanie się młodych ludzi do małżeństwa i do pełnienia przez nich roli rodziców. Bardzo chciała, by narzeczeni dowiedzieli się, że powołanie do małżeństwa to również powołanie do świętości, że świadomość tej prawdy może uczynić ich życie małżeńskie czymś wyjątkowo pięknym, mimo, że nie pozbawionym problemów. Zdarzało się, że sama występowała w Poradni Rodzinnej w roli instruktorki prowadzącej spotkania dla narzeczonych. Bardzo przeżywała, że te spotkania nie odbywają się w ładniejszej salce, w godniejszych warunkach, że prawie nie ma możliwości do rozmów indywidualnych z każdą parą narzeczonych. Widziała pozytywne rezultaty, gdy do takiego indywidualnego spotkania udało się doprowadzić…

Po dwóch latach takiej pracy nieoczekiwanie w życiu Basi pojawiła się choroba. Okazało się, że jest to już bardzo zaawansowana choroba nowotworowa. Wcześniej lekarze zbagatelizowali zgłaszane im przez Basię objawy i mimo jej próśb nie skierowali na dokładniejsze badania. Rozpoczęły się dwa lata walki z nowotworem, dwie operacje i ponad dwadzieścia tzw. “chemii”. W ciągu tego czasu dwa razy wydawało się, że Basia jest już całkowicie wyleczona, że będzie mogła wrócić do pracy, ale nowotwór okazał się silniejszy. Ostatecznie zaatakował jelita i ostatnie dwa miesiące Basia odżywiana była wyłącznie kroplówkami. Mimo takiego stanu ostatnie tygodnie miała możliwość przeżyć w domu otoczona opieką i miłością najbliższych.

W walce z chorobą bardzo pomagała Basi Eucharystia. Od czasu związania się z Ruchem Focolari starała się codziennie uczestniczyć we mszy świętej i przyjmować Jezusa w Eucharystii. Nie mogło więc być inaczej gdy zachorowała. Do domu przynosili jej Eucharystię klerycy, czasem księża… Tak było do ostatnich dni jej pobytu tu na ziemi. Pomagała jej też modlitwa, zarówno własna, w rodzinie, jak i modlitwy zanoszone w jej intencji przez bardzo wiele osób z różnych wspólnot… Basia znosiła cierpienia bardzo pogodnie. Ci, którzy ją odwiedzili w tym czasie czy też mieli okazję z nią rozmawiać chociażby telefonicznie mogą to potwierdzić. Ofiarowywała swoje cierpienia w różnych intencjach. Nie chciała brać leków uśmierzających ból więcej niż to było niezbędne by wytrzymać. Starała się swoją osobą nie wadzić nikomu. Pocieszała tych od których sama mogłaby spodziewać się pocieszenia. Odeszła do Najlepszego Ojca, Boga, Który jest Miłością, nad ranem dnia 9 stycznia 2002 roku otoczona modlitwą i w obecności najbliższych. Po ustaniu cierpienia agonii jej twarz wypogodziła się i powrócił zawsze towarzyszący jej UŚMIECH.

Momentem kulminacyjnym następnych dni była bardzo wyjątkowa uroczystość pogrzebowa. Uczestniczyło w niej bardzo wiele osób, w tym przedstawiciele wielkiej Rodziny Dzieła Maryi ze wszystkich krańców Polski. Mszy świętej koncelebrowanej przez dwunastu kapłanów przewodniczył ordynariusz diecezji łomżyńskiej biskup Stanisław Stefanek, z którym przez ostatnie lata Basia współpracowała. Szczególny charakter tej mszy świętej nadały pieśni Gen Rosso i Gen Verde wykonywane przez zespół, zwłaszcza pierwsza z nich zawierająca w sobie radosne ALLELUJA. Sam ks. Biskup był pod wrażeniem ich głębokiej treści i radosnego wydźwięku. Podobnie szczególna atmosfera panowała na cmentarzu, gdzie uroczystościom przewodniczył również ks. biskup Stanisław. Pięknie wyglądał grób Basi cały przykryty wielką ilością pięknych kwiatów. Dziś Basia opiekuje się swoimi najbliższymi będąc blisko Boga, a oni, mając tego świadomość, trwają w wyjątkowej JEDNOŚCI, pamiętając, tak jak ich mama i żona, o Bogu-MIŁOŚCI…

Regulamin(500)