Genfest15„Rozwoju tego Dzieła
nikt nie przewidywał;
stopniowo odsłaniały go,
jedna po drugiej,
okoliczności.
Także struktura samego Ruchu
jest nie tyle pomysłem człowieka,
co została zainspirowana
przez charyzmat,
to znaczy dar Boga”

Chiara Lubich


Początek lat 40-tych, Chiara Lubich, jako dwudziestoletnia dziewczyna, uczy w szkole podstawowej w Trydencie, w swoim rodzinnym mieście. Popchnięta pragnieniem poszukiwania prawdy, zapisuje się na filozofię na Uniwersytecie w Wenecji. Wśród nienawiści i przemocy Drugiej Wojny Światowej, podczas gdy wszystko upada, odkrywa Boga jako jedyny Ideał, który nie przemija. Bóg odkryty jako Miłość, oświetla i przemienia całe jej życie, a także życie wielu, ukazując nowy cel życia: dążyć do urzeczywistnienia słów testamentu Jezusa „aby wszyscy stanowili jedno”.

Z czasem staje się jasne, że słowa te zawierają pierwotny zamysł Boga: połączyć w jedno rodzinę ludzką.

To doświadczenie Ewangelii przeżywanej każdego dnia w ciągu 50 lat, dało początek nowemu prądowi duchowemu, duchowości jedności, która pobudziła ruch odnowy duchowej i społecznej o ogólnoświatowym wymiarze, znany pod nazwą: Ruchu Focolari.

Tak o początkach swojej przygody opowiada sama Chiara

Ideał, dla którego warto oddać życie

Miałam 23 lata, a moje koleżanki były w moim wieku, a niektóre – nawet młodsze.
Mieszkałyśmy w Trydencie, mieście, gdzie się urodziłam. Szalała Druga Wojna Światowa i wszystko niszczyła.
Każda z nas miała swoje marzenia. Jedna chciała założyć rodzinę i czekała na narzeczonego, który miał wrócić z frontu.
Inna, pragnęła urządzić sobie dom. Ja chciałam zrealizować się poprzez naukę filozofii… Każda z nas miała pewien cel do zrealizowania.


trydent
Lecz narzeczony – nie wrócił… Dom – został zniszczony. Nie mogłam kontynuować nauki filozofii z powodu wojny.
Co robić?
Czy istnieje ideał, którego nie jest w stanie zniszczyć żadna wojna, dla którego warto oddać życie? I natychmiast światło: tak, jest. To Bóg, który wśród przemocy i nienawiści objawił się nam Tym, kim prawdziwie jest: Miłością.
Bóg Miłość, Bóg, który kocha każdego z nas.
I oto chwila; decydujemy się żyć dla Boga,
uczynić Boga Ideałem naszego życia.

Jak? Chcemy żyć, jak żył Jezus; czynić wolę Ojca, a nie naszą. Chcemy być „małym Jezusem”. Wiemy, że każdy chrześcijanin jest już drugim Jezusem przez chrzest i wiarę, ale, aby Nim być w pełni, chcemy wypełnić całą naszą część.
Do tego dążymy.

Zawsze dotrzymywana obietnica

Rozpętała się wojna i nie zostawia nas w spokoju.
Musimy kilka razy na dzień, a także i w nocy, chronić się do schronu wykutego w skale. Kiedy dzwonią syreny, trzeba uciekać. Nie można nic zabrać ze sobą poza małą książką: Ewangelią.

W niej odnajdujemy sposób, jak wypełniać wolę Boga, jak być drugim Jezusem. Otwieramy ją i czytamy.

 

poveriW niej odnajdujemy sposób, jak wypełniać wolę Boga, jak być drugim Jezusem. Otwieramy ją i czytamy.
„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. I oto, wyszedłszy ze schronu, przez cały dzień szukamy tych „najmniejszych” aby kochać w nich Jezusa: to biedni, chorzy, ranni, dzieci….

Szukamy ich na ulicach, zapisujemy adres każdego z nich, aby móc im pomagać. Zapraszamy ich do naszego domu, dając im najlepsze miejsce przy stole. Przygotowujemy dla wszystkich jedzenie.
I chociaż same nic nie mamy, niczego nam nie brakuje, ponieważ Ewangelia zapewnia: „Dajcie, a będzie wam dane„. Dajemy, a powracają worki mąki, miód; nasz korytarz wypełniony jest paczkami.

Ewangelia mówi nam: „Proście, a otrzymacie”.
Prosimy. „Potrzebuję parę butów numer 42, dla Ciebie (w biednym)”, mówimy do Jezusa przed tabernakulum, a wyszedłszy z kościoła pewna kobieta przekazuje nam… parę butów numer 42.

Ewangelia nalega: „Szukajcie królestwa Bożego… a wszystko inne będzie wam przydane”. Staramy się, aby królował w nas Jezus i wszystko, czego potrzebujemy – przychodzi. Nie trzeba o nic się martwić.
I to jest stałe doświadczenie.

Jesteśmy szczęśliwe. Sprawdza się każda obietnica Ewangelii. Wydaje się, że żyjemy wśród cudów.
Wiedziałyśmy, że Ewangelia jest prawdziwa, ale tutaj tego doświadczamy.

Nowy styl życia

Pociągają nas wszystkie słowa Ewangelii, lecz szczególnie te, dotyczące miłości. Staramy się nimi żyć. Lecz kto kocha, żyje w świetle. „Temu, kto Mnie kocha – powiedział Jezus – objawię się”. Rozumiemy, że Bóg nie wymaga, aby kochać tylko tych najmniejszych, lecz wszystkich bliźnich, których spotykamy w życiu. .
W międzyczasie inni młodzi przyłączają się do nas, aby uczynić to samo doświadczenie

Trwa wojna. Czyhają niebezpieczeństwa. Bomby spadają nawet nad naszym schronem.
Jesteśmy młodzi, ale także możemy umrzeć.
Rodzi się pragnienie w sercu: chcielibyśmy wiedzieć, które ze słów Ewangelii jest najbliższe Jezusowi.
Chcemy nim żyć w pełni, też w tych momentach, które mogą być ostatnimi w naszym życiu.

Znajdujemy je. Jest nim to przykazanie, które Jezus nazywa „nowym” i „swoim”: „daję wam Nowe Przykazanie: abyście się miłowali, jak Ja was umiłowałem”.
W kręgu, jedna obok drugiej, patrzymy sobie w twarz i każda zapewnia drugą. „Jestem gotowa umrzeć dla Ciebie. Ja – dla Ciebie”. Każda dla każdej.
Robimy to, co do nas należy (praca, nauka, modlitwa, wypoczynek), ale wszystko ma ten wymiar.
Miłość wzajemna staje się nowym stylem życia, nigdy nie powinno jej brakować, a jeśli tak by się przydarzyło, odnawia się ją pomiędzy nami. Nie zawsze jest łatwo, to oczywiste; potrzeba wieloletniej gimnastyki duchowej, aby zawsze wychodziło.

Szczyt miłości

Szybko jednak znajdujemy tajemnicę, jak ją utrzymywać, jak żyć tym „jak Ja was umiłowałem”, na miarę Jezusa.


croce
W pewnych okolicznościach dowiadujemy się, że Jezus cierpiał najbardziej kiedy na krzyżu doświadczył, że został opuszczony przez swojego Ojca. Krzyczał: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? „W przypływie hojności, w którym oczywiście nie brakowało interwencji Boga, decydujemy się naśladować takiego Jezusa; takiego Go kochać.

I to właśnie w Jego krzyku, szczycie Jego cierpienia, znajdujemy klucz, aby zawsze utrzymywać pełną komunię pomiędzy nami i ze wszystkimi. Jezus doświadczył najstraszniejszego podziału, najgorszej separacji; ale nie zawahał się i oddał się w pełni Ojcu: „W Twoje ręce powierzam ducha mojego”.
Za Jego przykładem i z Jego pomocą, podziały mogłyby już na świecie nie istnieć, a nasza miłość wzajemna stałaby się wspaniałą rzeczywistością.

Narodziłyśmy się dla tych słów Ewangelii

Pewnego dnia, aby uniknąć niebezpieczeństwa wojny, schroniłyśmy się do piwnicy i tam, przy świetle świecy, otwieramy Ewangelię. Otwieramy na tej uroczystej stronicy Ewangelii, na modlitwie Jezusa przed śmiercią: „Ojcze, aby wszyscy stanowili jedno„.
Mamy wrażenie, że ją rozumiemy, nawet jeśli jest trudna; odnosimy jednak wrażenie, że narodziłyśmy się właśnie dla tych słów; dla jedności, aby móc zrealizować ją w świecie.

I właśnie to Nowe Przykazanie, którym starałyśmy się żyć pomiędzy nami, realizowało jedność.
A jedność przynosi nadzwyczajną, wyjątkową i boską rzeczywistość, przynosi samego Jezusa: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje (to znaczy w Jego miłości), tam jestem pośród nich”. Gdzie jest jedność, tam jest Jezus.

Radość, światło, pokój

Ponieważ Jezus istnieje, żyje pomiędzy nami i w nas, nie można nie zauważać Jego obecności.
Doświadcza się radości wcześniej nie znanej, doświadcza się nowego pokoju, nowego zapału; duszę prowadzi i oświeca nowe światło…
A ponieważ jesteśmy zjednoczeni i Jezus jest pomiędzy nami, świat wokół nas się nawraca. „Aby byli jedno, aby świat uwierzył”, powiedział Jezus. I oto wiele osób powraca do Boga, wiele innych odkrywa Boga po raz pierwszy.

A ponieważ Jezus jest pomiędzy nami, to powołuje. Rozkwitają w ten sposób różne powołania: są Ci, którzy chcą poświęcić się Bogu w dziewictwie, aby wszędzie realizować jedność i powstają focolare; do których należą również Ci, którzy mają rodziny; w podobny sposób oddają się do całkowitej dyspozycji Bogu; inni wstępują do klasztorów … ktoś inny zostaje kapłanem …

Doświadcza się też nienawiści świata, jak to obiecał Jezus, ale równocześnie doświadcza się Jego mocy, obecnego pomiędzy nami: rzeczy wokół nas nie pozostają takimi, jakimi były; On oświeca także ekonomię i politykę, struktury społeczne. Następuje chrystianizacja społeczeństwa, które nas otacza, Chrystus czyni je nowym.
I ponieważ Jezus jest życiem, jest nas coraz więcej. Dwa miesiące od początku naszego Ruchu, jest już nas około 500, każdego wieku i kategorii społecznej, płci i powołania.

Kto was słucha, mnie słucha

Chcemy żyć jak chrześcijanie, nie chcemy niczego więcej; jak chrześcijanie, którzy dokładają starań, aby żyć Ewangelią.

Jednak czujemy potrzebę, aby opowiedzieć o naszym doświadczeniu biskupowi. Jego osąd o nas byłby zdaniem Jezusa, Jezusa, który powiedział do swoich apostołów: „Kto was słucha, mnie słucha”.
Biskup wyraża aprobatę: „Tu jest palec Boży” mówi.
Ruch rozwija się.

Ta pierwsza grupa przerodziła się w Ruch


grupa
Ta pierwsza grupa rozrasta się, przeradza się bardzo szybko w Ruch; rozwija się, najpierw we Włoszech, a potem w Europie i teraz, po przeszło 50 latach, Ruch jest obecny, można powiedzieć, na całym świecie, we wszystkich krajach.
Ten gwałtowny rozwój przypisujemy temu, że zawsze, z pomocą Bożą, staraliśmy się utrzymywać mocną jedność pomiędzy nami, co sprawia, że Jezus jest obecny; zawsze staraliśmy się utrzymywać tę jedność, jak krzew z winoroślami, jak Papież z biskupami, w których także jest obecny Jezus.

Próby i owoce

Duch Święty, wraz z upływem lat, nakreślał rysy jakich miało nabrać to Dzieło. Dawał światło w obfitości, ponad wszelkie oczekiwania.
Nie brakowało też prób ponieważ drzewo, które ma przynosić owoce, trzeba przycinać. A owoców było bez miary; można je zobaczyć także poprzez ten Ruchu. Można zobaczyć czego dokonał Jezus w nas, chrześcijanach, pomimo naszej małości i nędzy; dzięki temu, że pozwoliliśmy Mu żyć w nas i pomiędzy nami.

W każdym zakątku ziemi

Zanosić wszędzie miłość Jezusa. Pragnęlibyśmy, aby miłość zajaśniała w każdym zakątku ziemi.
Przynosić jedność na polu religijnym i ogólnoludzkim, pomiędzy osobami, grupami, narodami.
Dokonuje się tego razem z innymi rzeczywistościami Kościoła, które powstały na przełomie wieków; z nowymi stowarzyszeniami – ruchami, grupami, które charakteryzują nasze czasy; z dziesiątkami i tysiącami chrześcijan innych Kościołów. Także osoby innych religii i ludzie dobrej woli są pociągane braterskim życiem, które odnajdują.

Gdzie tkwi tajemnica?

Zaryzykowałyśmy nasze życie dla wielkiego Ideału; dla największego Ideału: dla Boga.
Uwierzyłyśmy w Jego miłość i dlatego chwila po chwili zdawałyśmy się na Jego wolę.
Gdybyśmy wypełniali nasze plany, poszli za naszą myślą, niczego by dzisiaj nie było.
Lecz – mimo naszych ograniczeń – rzuciliśmy się w tę boską przygodę.