Naród wybrany męczył się w wędrówce ku Ziemi Obiecanej przez prawie czterdzieści lat. Dlatego nieraz szemrał i buntował się. Uczniowie, idąc za Jezusem, oprócz fantastycznych cudów oraz porywających słów, przeżywali również trudne sytuacje. Czasem słyszeli też od Niego niezrozumiałe słowa, które nie były dla nich łatwe do przyjęcia. Dlatego czasem opuszczali Jezusa. Historia człowieka z Bogiem jest wspaniała, lecz również wymagająca.
Bóg jest Miłością. Stworzył dla nas piękny świat, podarował nam życie, odkupił nas i opiekuje się nami przez całe życie. W sposób delikatny, ale konsekwentny, jest zawsze i cały z nami i dla nas, jak powietrze, którym oddychamy. Jego miłość powinna być jednak przez nas odwzajemniana, a to wymaga czasem aktów wiary i czynów miłości, nie zawsze łatwych do wykonania.
W życiu możemy bowiem spotkać sytuacje, w których nie potrafimy rozpoznać miłości Boga. Są to czasem choroby lub inne nieszczęścia, dotyczące nas lub ludzi nam bliskich, które wydają się absurdalne w danym kontekście i dla danej osoby. Są to czasem okropne działania ludzkie, takie jak terroryzm lub innego rodzaju zbrodnie, które mogą budzić pytanie: „Ale gdzie był Bóg wtedy, kiedy coś takiego się działo?”.
Bóg wie, że my nie jesteśmy w stanie wszystkiego pojąć za pomocą ludzkiego rozumu. Wie, że jak nie można rozpoznać pięknego obrazu gobelinu, patrząc na niego z odwrotnej strony, tak my nie jesteśmy w stanie dostrzec z naszej oddolnej perspektywy tego, co On widzi ze swojej, odgórnej.
Kiedy czegoś w życiu nie rozumiemy, Bóg chce, abyśmy pomagali rozumowi poprzez wiarę. Zaprasza nas, abyśmy wbrew wszelkim wątpliwościom, które mogą powstać, wierzyli w Jego miłość. Wtedy wiara plus miłość rodzą mądrość. A mądrość pozwala nam patrzeć na gobelin różnych trudnych sytuacji naszego życia już nie z naszej, lecz z Bożej perspektywy.
Taką mądrość otrzymali zbuntowani Żydzi, kiedy mówili Jozuemu, że chcieli służyć Panu: „On jest naszym Bogiem”. Taką mądrość otrzymał Piotr, który – na pytanie Jezusa: „Czy i wy chcecie odejść?” – wyznał w imieniu Dwunastu: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68).
Mądrości potrzebujemy również i my dzisiaj, aby dobrze zrozumieć słowa św. Pawła dotyczące małżeństwa. Słowa o żonach poddanych we wszystkim swoim mężom i o mężczyźnie widzianym jako głowa kobiety, mogą dzisiaj być źle zrozumiane. Są one bowiem wyrazem kultury tamtych czasów. Kiedy św. Paweł to pisał, panowała bowiem kultura patriarchalna, gdzie liczyli się szczególnie mężczyźni. W samych Ewangeliach, w opisach cudu rozmnożenia chlebów i ryb, jest mowa o wielu tysiącach mężczyzn, „nie licząc kobiet i dzieci”.
Jeśli jednak przeczytamy uważnie dalsze słowa Listu do Efezjan, lepiej zrozumiemy, co św. Paweł naprawdę myślał o relacjach między mężem i żoną w małżeństwie. Św. Paweł widzi tę relację jak relację między Chrystusem i Kościołem. Jak widać, nie chodzi tu o relację hierarchiczną, bo relacja między Chrystusem i Kościołem jest relacją między równymi: Kościół to Ciało Chrystusa. Chodzi natomiast o relację miłości, gdzie mąż oddaje życie za żonę tak jak Chrystus za Kościół. Taka jest godność żony, godność zasługująca na oddanie życia ze strony męża! Byłoby pięknie, gdyby dzisiaj, w dobie równouprawnienia, mężczyźni cenili godność żon tak wysoko, jak ją cenił św. Paweł!
I jeszcze: mądrości potrzebujemy często w Ruchu Focolari wobec osób nam bliskich, które mimo najlepszego leczenia długo walczą z chorobą. Wtedy cała wspólnota modli się o ich zdrowie. Nieraz przeżywamy wspaniałe uzdrowienia. Czasem jednak jest inaczej i powstaje pokusa, aby zbuntować się przeciwko Bogu, który wydaje się nie interweniować.
Jednak chorzy przeważnie przyjmują i ofiarowują cierpienia z wielką pogodą ducha. Żyją ze świadomością, że zbliżają się do początku niebiańskiego życia i mają w sercu pokój, i nieraz radość. Jest to owoc mądrości, która pomaga zrozumieć, że Bóg ma lepszy plan, który zawiera dobro zarówno dla nich jak i dla ich najbliższych.
Dlatego przyjmujmy ten Boży plan, powtarzając za św. Piotrem: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”. Jest to kultura chrześcijańska, którą trzeba rozszerzyć na cały świat, aby w życiu współczesnego człowieka – który mimo wszelkiego rodzaju zabezpieczeń czuje się ciągle niepewny – zawsze świeciła nadzieja.
ks. Roberto