Szukajmy tego, co w górze

 
HOMILIA NA XVIII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

W naszym dążeniu do świętości dzisiejsza Liturgia Słowa zaprasza nas do skierowania spojrzenia ku górze: „Dążcie do tego, co w górze…” (Kol 3, 1-17) – woła św. Paweł. I od razu dodaje: „A nie dążcie do tego, co na ziemi”, bo Księga Koheleta pisze: „Wszystko jest marnością nad marnościami” (Koh 1).

Jezus, w Ewangelii św. Łukasza, sugestywnie podsumowuje ten temat, przedstawiając los człowieka, który chce zabezpieczyć swoją przyszłość, gromadząc dobra materialne: „Zbuduję większe spichlerze i tam zgromadzę całe moje zboże i powiem sobie: Masz wielkie dobra na długie lata złożone, odpoczywaj, jedz, pij i używaj”. A Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy” (Łk 12, 20).

Jak realna jest taka możliwość dobrze wiedzą mieszkańcy Ukrainy i Strefy Gazy, którzy w jednej chwili przez jakąś bombę tracą swoich bliskich i majątek całego życia.

Wielu nie zdaje sobie sprawy jak bardzo droga szukania bezpieczeństwa poprzez gromadzenie dóbr materialnych jest zgubna, a nawet niebezpieczna. Na tej drodze bowiem maleje w człowieku wrażliwość na los i potrzeby bliźnich. A przecież na końcu ziemskiej wędrówki Bóg nie zapyta nas, ile dóbr zgromadziliśmy, lecz czy troszczyliśmy się o ludzi, którzy byli głodni i spragnieni, nadzy lub bez dachu nad głową. Człowiek skupiony na trosce o własne bezpieczeństwo nie będzie w stanie odpowiedzieć pozytywnie na te pytania.

Działając tak, oddala się on nie tylko od szczęścia doczesnego, bo pieniądze szczęścia nie dadzą, lecz też od szczęścia wiecznego, gdyż warunkiem wstępu do nieba nie są pieniądze zgromadzone we własnym portfelu, lecz czyny miłosierdzia dokonane na rzecz naszych bliźnich.

Dojrzały chrześcijanin rozumie, że sensem posiadania dóbr materialnych jest zapewnienie godnego życia sobie i swoim bliskim oraz pomoc ludziom w potrzebie.

Dojrzały chrześcijanin wie, że zdecydowanie ważniejsze niż to, co posiada jest to, kim jest i na ile miłuje i potrafi dzielić się z innymi.

Dojrzały chrześcijanin jest świadomy, że poczucie bezpieczeństwa nie płynie ani z konta bankowego ani z polisy ubezpieczenia, lecz z przyjaźni z Bogiem, z samym sobą i z bliźnimi. Wie, że ręce są mu dane, nie żeby je wykorzystywać do brania, lecz by je otwierać w dawaniu.

Piękny przykład dają w Ruchu Focolari drobni i średni przedsiębiorcy, którzy żyją tak zwaną Ekonomią Komunii, dzieląc zyski z działalności swoich firm na trzy części, z których jedna część przeznaczana jest na dalszy rozwój firmy, druga na pomoc dla ubogich, a trzecia na formację młodych w ramach kultury dawania. Ciekawe jest to, że doświadczają oni nie regresu, lecz rozwoju swoich firm. Rośnie szacunek wśród współpracowników i zaufanie ze strony klientów.

Mamy jeszcze czas, zdrowie, siły… Możemy uczynić nasze życie wielkim darem dla innych. Idźmy drogą dawania. To ona i tylko ona prowadzi do postępu i do świętości.

ks. Roberto

Regulamin(500)