W świecie, który pędzi coraz szybciej, gdzie słowo „relacja” bywa częściej kojarzone z internetowym statusem niż z prawdziwą bliskością, pielgrzymka jawi się jako coś niemal szalonego. Bo czyż nie jest szaleństwem wsiąść do autokaru w środku nocy, przemierzyć tysiące kilometrów, zmęczyć ciało – po to, by zbliżyć się do Boga? A jednak – to właśnie w tej prostocie, w tym „szaleństwie Ewangelii”, rodzi się coś najgłębszego.
Nasza pielgrzymka była jak mozaika: złożona z modlitw, spotkań i widoków, które na zawsze zostaną w sercu. Podróżowaliśmy przez sanktuaria i świątynie, ale też przez dzieła sztuki, uliczki starych miast i włoskie smaki.
Z Polski do Italii
Ruszyliśmy nocą. Warszawa, Łódź, Katowice – każde miasto dodawało nowego pielgrzyma, nową historię. Już wspólne modlitwy w autokarze, różaniec i śpiewy stworzyły klimat duchowej podróży. Ale pierwsze wrażenie włoskiej ziemi zrobiło Udine. Msza Święta późnym wieczorem, w hotelowej sali, miała w sobie coś poruszającego, a włoska obiadokolacja pozwoliła poczuć, że wkroczyliśmy w inny świat.
Trydent – miejsce, gdzie narodziło się światło
W Trydencie zobaczyliśmy, jak historia duchowości splata się z historią Europy. To tutaj narodził się Ruch Focolari. Spacerując po mieście, mijaliśmy plac Duomo z imponującą Katedrą św. Wirgiliusza i średniowiecznym zamkiem Buonconsiglio. Ale najgłębszym punktem dnia była Msza Święta w miejscu związanym z Chiarą Lubich – pokornym sercem wielkiego dzieła.
Loppiano – krajobraz piękna i modlitwy
Zatrzymaliśmy się w międzynarodowym Miasteczku Ruchu Focolari. Choć Loppiano było naszym celem duchowym – miasteczkiem Ewangelii i świadectwa życia – nie mogliśmy nie zauważyć uroku toskańskich wzgórz. W Loppiano odwiedziliśmy wspaniałe sanktuarium maryjne i pracownię artysty Ciro, gdzie duch przenika sztukę.
Asyż – miasto świętego pokoju
Asyż to jedno z tych miejsc, których nie da się zapomnieć. Już sama panorama miasta przyciąga wzrok: stare jasne mury na tle zielonych wzgórz Umbrii. Bazylika św. Franciszka – majestatyczna, pełna fresków Giotta – jest niczym wizualna modlitwa. Nawiedziliśmy także bazylikę św. Klary i grób bł. Carlo Acutisa. Porcjunkula, mała kaplica w bazylice Matki Bożej Anielskiej, przypomniała nam, że Bóg działa przez to, co małe i ciche.
Rzym – duchowe centrum świata i perła kultury
Przejście przez Drzwi Święte w Bazylice św. Piotra było jednym z najbardziej poruszających momentów. Widzieliśmy Pietę Michała Anioła, grób św. Jana Pawła II (za zasłoną, ale blisko serc), główny ołtarz z baldachimem Berniniego – dzieła sztuki, które modlą się razem z nami. Spacer po Placu św. Piotra i udział w Wigilii Zesłania Ducha Świętego z Papieżem Leonem XIV były doświadczeniem Kościoła żywego – różnorodnego i zjednoczonego.
Następnego dnia – Msza Święta pod przewodnictwem Ojca Świętego przeżyta w pełnym słońcu i w pełnej uniesienia radości, a po niej Rzym turystyczny: Schody Hiszpańskie, Fontanna di Trevi, Koloseum, Fora Cesarskie – wszystko było opowieścią o potędze, przemijaniu i wierze.
Wśród zabytków nie zabrakło modlitwy: byliśmy w Bazylice Laterańskiej, zwanej matką wszystkich kościołów świata, nawiedziliśmy Bazylikę Matki Bożej Większej, widzieliśmy skromny i prosty grób Papieża Franciszka, ale też imponujące dzieła sztuki sakralnej. Na kolanach przeszliśmy po Świętych Schodach i mogliśmy choć chwilę pomodlić się przed Acheiropoietosem – niezwykłą ikoną, którą według wierzeń zaczął malować św. Łukasz, a dokończyły anioły.
W drodze do Bazyliki Matki Bożej Większej wstąpiliśmy do sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Chociaż nie było to zaplanowane, stało się źródłem wielkiego wzruszenia dla wszystkich i szczególnym przeżyciem dla dwóch pątniczek, którym nie udało się przyjąć Komunii św. na Placu św. Piotra. Pielgrzymujący z nami redemptorysta, ojciec Piotr, zareagował na prośbę o udzielenie tego sakramentu z właściwą sobie troską i życzliwością, dając świadectwo swego powołania.
Monte Cassino i Neapol – pamięć i ufność
Na Monte Cassino podziwialiśmy opactwo benedyktynów, ale też stanęliśmy z powagą przy grobach polskich żołnierzy, z wdzięcznością pomodliliśmy się za nich i odśpiewaliśmy bliską sercom pieśń „Czerwone maki”. Historia i modlitwa przenikały się tutaj naturalnie.
W Neapolu szczególnie poruszająca była Msza Święta i wizyta przy grobie ks. Dolindo Ruotolo – autora słynnych słów „Jezu, Ty się tym zajmij”. W pamięci zostanie też postać lekarza ubogich, św. Giuseppe Moscatiego. Spacer po tym niezwykłym mieście, zabytki, uliczka szopkarzy, widok na Wezuwiusz i Zatokę Neapolitańską – to była lekcja zachwytu nad pięknem stworzenia.
Świętość codzienności
Monte Sant’Angelo to białe, kamienne miasto, gdzie zgodnie z tradycją około roku 500 w górskiej grocie objawił się św. Michał Archanioł. Co ciekawe, od 1996 roku sanktuarium opiekują się polscy księża potocznie zwani michalitami. My trafiliśmy na czas adoracji i mogliśmy przyjrzeć się niezwykłemu posągowi z białego marmuru z Carrary, przedstawiającemu Księcia niebiańskich zastępów w postawie wojownika depczącego szatana.
W sanktuarium Ojca Pio w San Giovanni Rotondo doświadczyliśmy ciszy, która mówi. Cela świętego, jego konfesjonał, ciało w szklanej trumnie – to wszystko było świadectwem życia ofiarowanego w całości Bogu.
W Manopello, w sanktuarium Świętego Oblicza spojrzeliśmy w twarz Jezusa utrwaloną w niezwykłym welonie.
W Loreto staliśmy w Domku Maryi, tam, gdzie On dorastał. Tam, gdzie miłość zaczęła mieszkać na ziemi, gdzie można było poczuć, że Bóg przychodzi w zwyczajności. W miejscu, w którym Chiara Lubich odkryła swoje powołanie, życie we wspólnocie z Jezusem pośrodku.
Odwiedziliśmy też polski cmentarz wojenny z okresu II wojny światowej w Loreto, jedną spośród czterech nekropolii polskich na ziemi włoskiej.
Przedostatni nocleg zaplanowany był w miejscowości o niewiele mówiącej nazwie Cesenatico. Ogromną niespodzianką okazała się tam dodatkowa atrakcja „dla ciała“ – piękna plaża Gatteo a Mare, cieplutkie morze i uroczy klimat kurortu.
Padwa – ostatni akord pielgrzymki
W przeddzień odpustu ku czci św. Antoniego odwiedziliśmy Padwę. Spacerowaliśmy po Prato della Valle i przy słynnym uniwersytecie. Byliśmy w bazylice św. Justyny i w bazylice św. Antoniego. Przy relikwiach świętego, jego sarkofagu i w kaplicy polskiej, dziękowaliśmy za wszystko. Liczne polskie ślady w tym mieście pozwoliły czuć się tu jak u siebie, z radością korzystać również z czasu wolnego i wstąpić na pizzę czy do słynnej Caffé Pedrocchi. Msza Święta w klasztorze obok bazyliki była jak pieczęć łaski.
Wracamy inni – obdarowani i poruszeni
Wróciliśmy obdarowani przeżyciami, wspomnieniami i certyfikatami Pielgrzyma Roku Jubileuszowego 2025. Trochę zmęczeni, może spoceni i niewyspani, ale inni. Bo jak nie wracać innym, gdy człowiek patrzy w oczy Boga, spotyka Kościół żywy i czuje się częścią większej historii?
To nie była tylko pielgrzymka. To było Zesłanie Ducha, który nadal budzi Kościół. Ducha, który mówi: „Aby wszyscy stanowili jedno” (J 17, 21) – przecież to jest pragnienie samego Jezusa. Bo ta pielgrzymka była drogą przez Włochy, ale jeszcze bardziej – drogą przez nasze serca.