Dzieci Boże, bracia Jezusa

 
HOMILIA NA IV NIEDZIELĘ WIELKANOCNĄ

„Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce”. W tych słowach Jezusa streszcza się historia naszego zbawienia. Po grzechu pierworodnym ludzkość była jak stado atakowane przez wilki. A oto zjawił się pasterz, dobry pasterz. Jezus jest dobrym pasterzem, który oddaje życie, aby ocalić owce. Ten dobry pasterz ma jednak niespotykaną moc. Ma moc życie oddać i je znowu odzyskać. Tak właśnie się stało. Jezus, po okrutnej męce i śmierci na krzyżu, zmartwychwstał, ocalając ludzkość, otwierając nową epokę naszej historii.

Po zmartwychwstaniu Jezusa sytuacja człowieka się zmieniła. Ten Zmartwychwstały pasterz już nie prowadził owiec do stajni, lecz dzieci, braci do domu. „Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy”, wyjaśnia nam Apostoł Jan„Udaj się do moich braci i powiedz im: wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego”, powiedział Jezus Marii Magdalenie. To niesamowite! Jesteśmy dziećmi Ojca Niebieskiego i braćmi Jezusa. Sami jesteśmy braćmi i siostrami, rodziną, która ma na imię Kościół. Coś wspaniałego!

Czy w tej rodzinie potrafimy już dobrze żyć? Tego musimy stale się uczyć. Nie możemy tylko cieszyć się Kościołem. Jesteśmy powołani by budować Kościół jako rodzina. Jak buduje się Kościół jako rodzina? Buduje się jak dom. Kolejno buduje się fundament, ściany, a w końcu dach. Fundamentem Kościoła są modlitwa, Eucharystia i Słowo Boże. Słowo Boże, zawarte w Piśmie Świętym, stanowi największy skarb, jaki ludzkość posiada, bo pomaga zrozumieć, skąd wziął się świat, skąd pochodzą cierpienia i śmierć, jaki jest ostateczny cel naszego życia i jak można go osiągnąć. Czytając Nowy Testament, szczególnie Ewangelie, poznajemy Słowa i czyny Jezusa, zrozumiemy jego sposób myślenia i postępowania, co jest podstawą, byśmy mogli go naśladować. W miarę jak czytamy Słowa Ewangelii i staramy się je wprowadzać w codziennym życiu, stajemy się podobnymi do Niego. Słowa Jezusa pomagają nam budować ściany Kościoła. Budujemy ściany nośne domu Kościoła miłując człowieka przez wszystkie dobre uczynki względem ludzi, których spotykamy, z którymi żyjemy, biorąc sobie do serca ich radości i cierpienia.  Jezus bowiem powiedział: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Miłość do człowieka jest najpierw jednokierunkowa. Kto czuje się kochany, pragnie jednak w jakiś sposób ją odwzajemnić. To pragnienie pochodzi od Boga i prowadzi do spełnienia planu, jaki Bóg ma wobec swoich dzieci. Jak każdy ojciec i każda matka, Bóg chce, aby Jego dzieci wzajemnie się miłowały. Miłość wzajemna stanowi dach Kościoła wspólnoty. Ten dach, miłość wzajemna, wyraża najlepiej jego piękno. Kiedy żyjemy w miłości wzajemnej, czujemy się dobrze i  bezpiecznie, jak pod dachem własnego domu. Taki dom, taką wspólnotę budowaliśmy kiedyś z powodzianami z Sandomierza. Ktoś z nich stracił wtedy najbliższych, i prawie wszystko, co posiadał. Ludzie  z Ruchu Focolari, chociaż mieszkali nie raz daleko, bo w Warszawie, Rzeszowie, w Trzciance spieszyli z taką pomocą, na jaką było ich stać. Powodzianie odpowiedzieli niezwykłą wdzięcznością i gościnnością. Z czasem sytuacja się polepszyła. Niektórzy z powodzian interesowali się życiem nowych przyjaciół. Zaczęliśmy wspólnie uczyć się żyć Słowem Bożym. Zrodziła się wspólnota, w której wszyscy czuliśmy się ubogaceni. Jedna z pań nawet stwierdziła, że powódź nie była aż tak wielkim nieszczęściem, skoro pozwoliła spotkać takich przyjaciół i rozpocząć nowe życie.

 

Ks. Roberto

Regulamin(500)