Elizabeth i Alejandra z focolare w Bogocie opowiadają: Pojechaliśmy do Mokoa z księdzem Carlosem Almario. Zawieźliśmy pieniądze zebrane we wspólnotach w Kolumbii. Pojechaliśmy tam w imieniu całej rodziny Ruchu, aby zawieźć miłość, modlitwy i konkretną pomoc nie tylko z Kolumbii, ale także z innych części świata, pomoc tych, którzy byli i są z nami w tym trudnym czasie.
Zostaliśmy przyjęci z radością i śpiewem przez księży proboszczów tego 36 tysięcznego miasta. Potem spotkaliśmy się z ludźmi, którzy opowiedzieli nam o swoich trudnych przeżyciach związanych z tą katastrofą. Płakaliśmy razem z nimi.
Wspominali ten dzień – 1 kwietnia, lawinę błota i wyścig miłości w udzielaniu pomocy poszkodowanym. Księża wraz z biskupem Maldonado pomagali rannym, poszukiwali zaginionych i grzebali zmarłych.
Potem wspólnie z parafianami zorganizowali stołówkę dla pozbawionych wody i prądu, dla lekarzy i pracowników służb socjalnych oraz rozdzielali nadchodzącą pomoc materialną.
Zrozumiałyśmy, że ich cicha i konkretna pomoc była obecnością maryjną dla tych, którym nieśli pomoc, zaradzając wielorakim potrzebom – skutkom tragedii.
Razem z poszkodowanymi rozważyliśmy temat roku czyli rzeczywistość Jezusa opuszczonego. Rozważanie to wydało nam się bardzo odpowiednie do sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. W spontanicznej komunii, po wysłuchaniu tematu, każdy próbował spojrzeć na to, co przeżył, odkrywając w tym oblicze Jezusa, który na krzyżu doświadczył niezmiernego cierpienia. Niektórzy podkreślali, że czasami łatwiej jest dostrzec opuszczenie Jezusa w wielkich tragediach niż w codziennych cierpieniach. Inni odnawiali zobowiązanie życia radykalnie wiarą i wybór Boga Miłości”.
Jeden z proboszczów w czasie obiadu powiedział, że te wspólnie spędzone chwile były czymś w rodzaju pobytu w oazie. Pozwoliły mu choć na chwilę wyrwać się z tego koszmaru.
Potem z księdzem Oskarem objechaliśmy miejsca, gdzie zeszła lawina: krajobraz całkowitego zniszczenia i śmierci; niektóre dzielnice zniknęły; inne wyglądały jak cmentarzyska ze zniszczonymi domami, powyrywanymi drzewami i zgliszczami.
W tym piekle miłość, modlitwa i pomoc materialna, które dotarły do Mokao były ulgą dla ofiar tragedii.
Podróż objęła też miasto Neiva, także na południu Kolumbii. Tam spotkaliśmy się z naszą wspólnotą, żeby razem przygotować lipcowe Mariapoli, które odbędzie się w parku archeologicznym, gdzie znajdują się pozostałości najstarszej kultury kolumbijskiej.
Po przeszłości pełnej trudności i klęsk żywiołowych członkowie Ruchu Focolari w Kolumbii spoglądają z nadzieją w przyszłość.