Jak oazy na pustyni

 
HOMILIA NA VII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Głównym tematem dzisiejszych czytań jest miłość do nieprzyjaciół.

Miłość do nieprzyjaciół jest jednym z dowodów tożsamości chrześcijanina. Nie znajdziemy tego w innych religiach. Również Stary Testament poleca „Oko za oko, ząb za ząb” jako sposób postępowania wobec nieprzyjaciół. Dawid jednak zachowuje się inaczej wobec Saula, jakby miał w sobie już coś z Ducha Jezusowego.

Jezus bowiem zmienił „Oko za oko, ząb za ząb” na: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” (Łk 6, 27). To pierwsze prowadzi do narastającej spirali walk i przemocy, natomiast to drugie do łagodzenia konfliktów, a może nawet do ich rozwiązania.

Małych lub większych nieprzyjaciół ma chyba każdy z nas. Mali nieprzyjaciele to osoby, które po prostu nam nie leżą, są niesympatyczne, mają odmienne zdanie w wielu dla nas ważnych sprawach. To osoby, z którymi ciężko nam dojść do porozumienia. Więksi nieprzyjaciele to osoby, przez które zostaliśmy zranieni lub czujemy się pokrzywdzeni, oszukani, zdradzeni.

Ktoś może powiedzieć: „Ja naprawdę nie mam ani małych, ani większych nieprzyjaciół”. Dobrze. Ale zobacz, że miłość do nieprzyjaciół można rozumieć w jeszcze szerszy sposób: miłować tych, którzy jeszcze nie są moimi przyjaciółmi. Takich mamy na pewno dużo więcej niż nieprzyjaciół. Są nimi osoby z otoczenia naszej rodziny, sąsiedztwa, pracy, parafii; z którymi żyjemy może na co dzień, jednak nie nawiązaliśmy jeszcze bliższego kontaktu.

A przecież wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami powołanymi nie do tego, aby żyć obok siebie obojętni jedni wobec drugich, lecz aby stać się przyjaciółmi i wspólnie żyć w naszym środowisku jako rodzina dzieci Bożych.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus daje nam różne wskazówki, które pomagają budować tę rodzinę. Pierwszą z nich jest tak zwana złota reguła: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie” (Łk 6, 31). Jest ona wpisana głęboko w serce każdego człowieka. Można ją znaleźć w każdej religii i jest uznawana również przez ludzi niewierzących, lecz uczciwie starających się o dobro człowieka i społeczeństwa. Każdy przecież rozumie, że jest to sprawiedliwe postępować wobec drugiego człowieka tak, jak sami chcielibyśmy, żeby drugi postępował wobec nas.

Wystarczyłoby starać się żyć według złotej reguły: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie”, aby wprowadzić ogromny postęp zarówno w naszym życiu osobistym jak i w życiu społecznym. Gandhi poszedł nawet dalej i powiedział: „Nie mogę czynić tobie zła, nie raniąc siebie samego”.

A oto inna wskazówka: „Dawajcie, a będzie wam dane” (Łk 6, 38); „Dawaj każdemu, kto cię prosi” (Łk 6, 30). Dawanie jest prawdziwym znakiem miłości. Kto kocha – daje, a dając, buduje przyjaźń.

I jeszcze: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” (Łk 6, 37). Często jakaś powierzchowna, negatywna ocena tworzy dystans do drugiej osoby, która byłaby natomiast otwarta na przyjaźń, gdybyśmy nie byli uprzedzeni wobec niej.

Powinniśmy patrzeć na inną osobę w sposób pozytywny, niepodejrzliwy; szukać i podkreślać jej dobre intencje i pozytywne strony, starać się raczej stawać w jej obronie niż ją krytykować. Jest to właściwa droga do nawiązywania braterskich relacji. Takie postępowanie jednoczy nas z Bogiem, który wobec nas tak postępuje.

W świecie, w którym egoiści stale się kłócą, bo każdy szuka korzyści dla siebie, zapominając o drugiej osobie, ludzie, którzy postępują tak, jak wcześniej zostało powiedziane, budują wspólnoty, tworzą oazy pokoju i nadziei.

W naszych czasach, naznaczonych zamętem, takie oazy mogą ratować ludzi przed utratą orientacji, sił i nadziei. Byłoby pięknie, gdyby nasze środowisko stawało się coraz bardziej taką oazą.

ks. Roberto

Regulamin(500)