Bądźmy posłańcami Bożego miłosierdzia

 
HOMILIA NA V NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU

Ewangelie czytane w ostatnich tygodniach pokazują rosnącą napastliwość faryzeuszów zwróconą przeciw Jezusowi. Decyzja, aby Go zabić, już zapadła i teraz faryzeusze szukają tylko powodów, aby wobec ludu tę decyzję uzasadnić. Nieustannie więc wystawiają Go na próbę, aby wprowadzić Go w konflikt z Prawem Mojżeszowym.

„Nauczycielu, kobietę tę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty, co mówisz?”. Jezus milczy. Jego milczenie jest bardzo wymowne. Bóg, który jest Miłością, nie może potwierdzić słuszności takiego postępowania. Dlaczego kara ma być aż tak okrutna? Dlaczego prawo ma być tak niesprawiedliwe, przewidując karę tylko dla kobiety, a nie również dla mężczyzny, który z nią współżył?

Jezus nie może także zaakceptować nastawienia faryzeuszów, którzy w tej sprawie występują jako sędziowie, jakby oni sami byli czyści, a tylko kobieta grzeszna. Jezus milczy i pisze palcem po ziemi; zapisuje ich grzechy. Ale oni ponownie atakują, nadal pytają, nie rezygnują. Wtedy Jezus podnosi się i mówi: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” (J 8, 1-12).

Potem ponownie przysiada i pisze. Faryzeusze rozumieją, że Jezus pisze o nich. Czują, że za chwilę Jezus powstanie i kolejno ujawni ich grzechy. Zanim będzie za późno, zaczynają odchodzić, poczynając od starszych, to znaczy od tych, którzy grzechów mieli prawdopodobnie więcej.

Jacy niesympatyczni są ludzie zawsze pewni tego, że to inni źle robią, a oni sami są w porządku. Można zadać sobie pytanie, czy przypadkiem Jezus w niebie nie zapisuje ich grzechów aż do czasu, kiedy będą one ujawnione na sądzie ostatecznym?

W znacznie lepszym świetle przedstawiona została postać kobiety. Zgrzeszyła, i to ciężko, ale stoi wobec Jezusa w prawdzie – taka jaka jest, gotowa być przez Niego napomniana i sprawiedliwie ukarana. Jej rozmowa z Jezusem jest prosta: „Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? – Nikt Panie”. Odpowiadając, kobieta nie dodaje żadnego komentarza, ani się nie usprawiedliwia, ani nie oskarża.

To jest postawa pokory. Pokorą jest po prostu bycie w prawdzie, a pokora jest tym, co najbardziej podoba się Bogu. Dlatego Jezus mówi do niej: „I Ja ciebie nie potępiam”, dodając: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Potwierdza więc to, że grzeszyła, potępia jej grzech, ale dodaje jej otuchy na drodze poprawy.

Jak dobry jest Bóg! Świadomi naszych słabości, niedoskonałości, zaniedbań i grzechów, możemy zwracać się do Jezusa z pełnym zaufaniem. Jeśli jesteśmy pokorni, Jezus będzie wobec nas miłosierny. Jezus jest naszym bratem i przyjacielem, zawsze stoi po naszej stronie. Nie ma grzechów, których nie byłby gotowy przebaczyć. Sam jest człowiekiem i wie, że dobre postępowanie w życiu kosztuje.

Jezus zaprasza nas do naśladowania Jego miłosiernej miłości wobec wszystkich, i wzajemnie – jedni względem drugich. Ta miłość wymaga jednak wolności. Tylko jeśli jesteśmy wolni od siebie samych, potrafimy miłować innych, służyć i przebaczać im.

Wolność jest jednym z największych darów, jakie otrzymaliśmy od Boga. Trzeba ją pielęgnować i czuwać, bo jak wszystko, co ma wielką wartość, również nasza wolność jest ciągle zagrożona, zarówno z zewnątrz jak i przez nas samych. Kiedy jest zagrożona z zewnątrz, przeważnie szybko reagujemy. Nie pozwalamy, by ktoś ograniczał naszą wolność. Inaczej jest, kiedy zagrożenie pochodzi z wnętrza, kiedy w sposób niezauważalny nadmiernie przywiązujemy się do czegoś lub do kogoś. Wtedy, nie zdając sobie z tego sprawy, stajemy się niczym orzeł, którego ‚noga’ została przywiązana do ziemi niewidzialną linką. Mimo swoich potencjalnie ogromnych możliwości, król ptaków nie może się wtedy wzbić w przestworza.

Podobnie jest z nami. Kiedy jesteśmy do czegoś lub do kogoś egoistycznie przywiązani, nasza zdolność do miłowania, do służenia i do przebaczania szybko maleje. Warto nosić w kieszeni ‚duchowe nożyczki’, aby przecinając niewidzialne linki, które przywiązują nas do czegokolwiek, zachować lub na nowo zdobyć wolność.

Dobrym wzorem takiego postępowania jest św. Paweł, który pisze: „Wszystko uznaję za straty, ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego”. Św. Paweł był wspaniałym posłańcem Bożej miłości i Bożego miłosierdzia. Oby podobnych posłańców było jak najwięcej. Obyśmy i my byli wśród nich.

ks. Roberto

Regulamin(500)