Do autobusu, którym codziennie jadę do pracy wsiadł człowiek, który na pierwszy rzut oka wyglądał że jest w złym humorze. Ludzie, którzy to spostrzegli, usuwali się i oddalali od niego. Pozostałem na swoim miejscu i pomogłem mu ułożyć torby, które miał w ręce. Mój dzień wydawał się jakby jaśniejszy. Następnego dnia, do tego samego autobusu, znów wsiada ten człowiek. Kiedy mnie widzi od razu przychodzi do mnie, żeby się przywitać. Jest tak już zawsze. Jak niewiele brakuje, aby drugi człowiek, każdy bliźni, którego spotkamy w ciągu dnia poczuł się przyjęty i ukochany.
E. M. – Węgry
Tatuaże
Siedzę w pociągu obok dziewczyny i chłopaka pokrytych tatuażami o charakterze satanistycznym. Moje nastawienie do szukania dobra w drugim sprawia, że myślę sobie, że muszą mieć powody, żeby pokazywać te symbole. Po chwili wahania nabieram odwagi i pytam co znaczą te tatuaże. Ich oczy rozjaśniają się. Odpowiadają mi na przemian, ale z taką samą sympatią: „Jesteśmy pani wdzięczni za to pytanie. Przeważnie ludzie nas osądzają a w najlepszym wypadku udają, że nas nie widzą. Nie jesteśmy tacy jak wyglądamy, chcemy jedynie wymierzyć policzek temu sparaliżowanemu społeczeństwu bez kręgosłupa moralnego.
M. I. – Francja
Wózek dla Jamala
Była niedziela popołudniu. Jamal, marokański robotnik, którego znałam, przyniósł mi jabłka. Rozmawiając z nim dowiedziałam się, że w grudniu urodzi mu się dziecko. Oboje z żoną nie mieli nic, żeby je przyjąć. Potrzebowali przede wszystkim wózka. Wysłuchawszy go z uwagą, przyszedł mi do głowy pewien pomysł: „Dlaczego nie mielibyśmy razem poprosić Boga o pomoc? On jest jeden dla wszystkich, możesz go nazywać po swojemu, ale to zawsze Bóg. On będzie wiedział jak dać ci wózek.” Jamalowi spodobała się propozycja. Staliśmy na podwórzu, wznieśliśmy oczy ku górze i poprosiliśmy: „Panie Boże potrzebujemy wózek, oddajemy to Tobie”. Byliśmy razem, on muzułmański chłopak i ja kobieta katolicka: dwie różne religie, ale zjednoczeni w modlitwie. Bóg spełnił naszą prośbę i w następny czwartek był już wózek.
V. M. – Włochy