Boże Miłosierdzie

 
HOMILIA NA XXIV NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ Rok C

sprawiedliwosc_milosierdzie_wiara-622x403Wiodącym tematem dzisiejszych czytań jest Boże Miłosierdzie. Bóg jest miłością, ale Jego miłość do ludzi wyraża się przede wszystkim jako miłosierdzie. Gdyby Bóg, będąc wszechmogący, nie był również miłosierny, świat już dawno przestałby istnieć, zniszczony na skutek Jego interwencji, w obliczu tylu grzechów popełnionych przez ludzi i narody. O tym słyszeliśmy właśnie w pierwszym czytaniu. Bóg miał zamiar zniszczyć naród wybrany, bo [okazał się] niewierny, adorujący cielca z metalu zamiast prawdziwego Boga. Kiedy jednak Mojżesz wspomniał Mu o przymierzu, które zawarł z Abrahamem, Bóg odstąpił od tego zamiaru. Miłosierdzie przeważyło nad sprawiedliwością. List św. Pawła do Tymoteusza, z kolei, ujawnia nam jak Boże miłosierdzie ogarnęło Apostoła, który czuje się w sposób szczególny dzieckiem miłosierdzia Bożego, bo bluźnił przeciwko Chrystusowi i prześladował pierwszych chrześcijan, a Bóg mu to przebaczył. Teraz Paweł wie, że Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników i sam uważa się za pierwszego z nich.

W nim jednak obfita okazała się łaska, bo Chrystus chciał go uczynić świadkiem i narzędziem Bożego miłosierdzia dla wszystkich pokoleń chrześcijan. Ewangelia św. Łukasza potwierdza, że misja Jezusa miała na celu szczególnie ratowanie grzeszników. Czytamy, jak Jezus interesował się nimi, jadł i pił razem z nimi, a oni Go chętnie słuchali i szanowali. W Ewangeliach nie znajdziemy żadnych epizodów, gdzie poganie, celnicy i grzesznicy postępowali przeciwko Niemu. Nawet Piłat chciał Go uwolnić.

Poważne trudności natomiast miał Jezus ciągle z przedstawicielami i obrońcami prawa i tradycji żydowskich, z ludźmi, którzy czuli się sprawiedliwi. W tej Ewangelii Jezus odnosi się do nich z delikatnością, opowiadając dwie z najbardziej znanych przypowieści: o zagubionej owcy i o zagubionej drachmie. Konkluzja Jezusa jest bardzo pocieszająca: „W Niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”.

A my, jak się czujemy? Czy w roli tego jednego grzesznika, czy w gronie tych dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych? Może w gronie tych drugich? Nieraz zdarza się słychać takie zdanie: „Nic złego przecież nikomu nie zrobiłem”. Czy to znaczy, że wtedy nie potrzebujemy Bożego miłosierdzia? Jeśli dobrze się zastanowimy, nie powinno być trudno zdać sobie sprawę, że nawet wtedy, kiedy nic złego nie robimy, nie zawsze czynimy dobro, które moglibyśmy czynić. A to jest już grzechem zaniedbania. Dlatego Pismo Święte stwierdzi, że również sprawiedliwy grzeszy kilka razy dziennie i potrzebuje Bożego miłosierdzia. Świadomi tego, powinniśmy starać się rozwijać w nas serce miłosierne wobec innych, na wzór serca Jezusowego, serce otwarte na każdego człowieka, również na grzeszników. Jak wygląda moje serce? Czy jest otwarte jak serce Jezusa? Czy może patrzę tylko z pogardą na ludzi, którzy błądzą jak zagubione owce, a nie ruszam na szukanie ich, by im pomagać? Może oni nie są daleko. Może są w sąsiedztwie, może w rodzinie, może w miejscu pracy. Czy modlę się za nich? Czy czynię coś dobrego dla nich? Czy tylko patrzę, jak oni dalej się gubią?

Ojciec Święty Franciszek mówi, że Miłosierdzie jest imieniem Boga. Oby w tym roku miłosierdzie stało się drugim imieniem każdego z nas: Roberto miłosierdzie, Patrycja miłosierdzie, Darek miłosierdzie, Edyta miłosierdzie. Oby ludzie, którzy nas spotykają, mogli znaleźć otwarte ramiona miłosiernego Boga.

ks. Roberto

Regulamin(500)