Ty też możesz uratować życie

 
Za parę dni 25 marca -dzień świętości życia. To okazja, żeby otoczyć modlitwą życie, które jest dzisiaj zagrożone, bardziej niż kiedykolwiek. Czy zwykły człowiek ma wpływ na to, by dar życia był świętością, na którą nie podnosi się ręki?

Bateria dla życia

Zbliża się godzina 21. Chciałabym pójść na adorację Najświętszego Sakramentu, na której co piątek spotykają się wspólnoty z mojej parafii, ale wciąż czekam na telefon od córki, którą mam odebrać, gdy wróci z wycieczki. Zmieniam plany. Piszę szybkiego smsa: „Zosiu. Idę na adorację. Odbierze Cię tata”. Przed północą wracam do domu i natykam się na córkę. Napada mnie z wyrzutem: „Nigdy więcej nie zrób mi takiego numeru!” Nie wiem, o co chodzi. Patrzę zdziwionym, pytającym wzrokiem. Moja szesnastolatka wyrzuca z siebie w tempie zająca uciekającego przed wilkiem: „Dostaję od ciebie smsa, a nie mam okularów. I czytam: Zosiu. Idę na ABORCJĘ… Mamo! Ja po prostu zdrętwiałam. Nie byłam w stanie się poruszyć. A przez głowę jak błyskawice przelatywały mi myśli: Jeżeli kiedykolwiek pomyślałam, że nie chcę mieć więcej rodzeństwa, odwołuję to. Zrobię wszystko – wychowam to dziecko, niech tylko mama go nie zabija!… Gdy po dłuższej chwili udało mi się ponownie przeczytać smsa – ciągnie Zosia – i odczytałam go poprawnie, poczułam, jakby z mojego serca spadł ogromny kamień”. Przytulam Zosię mocno. Czuję wielki pokój i radość. Wychowałam moje dziecko do Cywilizacji Życia.

Tego wieczoru przypomina mi się moment, gdy Zosię aborcja przeraziła po raz pierwszy. Od tego wszystko się zaczęło. Zosia miała wtedy 6 lat, a jej młodsze rodzeństwo 4, 5 i 2. Któregoś dnia, jadąc samochodem, zaproponowałam Zosi, Jędrkowi i Hani, aby odmówili ze mną tajemnicę różańca za nienarodzone dziecko. Wyjaśniłam im, że niektórzy rodzice z powodu różnych trudności nie chcą, aby ich dziecko się narodziło i znajdują sposób, aby jego życie się zakończyło, np. zażywają szkodliwe tabletki, które sprawiają, że ciałko dziecka umiera, a jego dusza wraca do Nieba. A dzięki mojej modlitwie tacy rodzice nie tylko swoje dziecko przyjmą, ale też pokochają je całym sercem. Moje dzieci chętnie się ze mną pomodliły, ale świadomość, że rodzice mogą nie chcieć dziecka, potwornie ich zasmuciła. Zaczęli mnie pytać:

– Mamusiu, a ty i tatuś chcieliście nas?

– Tak, chcieliśmy was.

– Nigdy nie odrzuciliście żadnego dziecka?

– Nigdy.

– A gdybyście mieli mieć następne dziecko to chcielibyście je?

– Tak, chcielibyśmy.

To była chwila, w której czułam, że ja i moje dzieci stoimy po dwóch stronach przepaści. Ja – osoba dorosła, która może dziecko chcieć, albo nie chcieć, zaplanować albo wykreślić ze swych planów, która może decydować o jego życiu i śmierci, a z drugiej strony dzieci, które pragną miłości, przyjęcia, bezwarunkowej akceptacji, bezpieczeństwa, a które są zupełnie bezbronne. Zrobiło mi się ogromnie żal dzieci i zrozumiałam, że to właśnie duchowa adopcja pozwala dorosłym stanąć po stronie najmłodszych, przejść na ich stronę. Tamtego dnia Zosia poprosiła mnie, abym następną duchową adopcję podjęła razem z nią.

Nasze zobowiązanie do modlitwy miało było urodzinowym prezentem dla Maryi. Podjęłam je wraz z moimi dziećmi 8 września – w święto Narodzenia Matki Bożej. Zanim do tego doszło, stoczyłam w sobie wewnętrzną walkę. Spośród dwóch głosów, które rozbrzmiewały mi w głowie: „Nie dadzą rady – Dadzą radę; Nie wytrwają – Pomóż im wytrwać; Znudzi im się – Spraw, by to było ciekawe”… wybrałam za przewodnika głos drugi. Tym bardziej, że od wiosny do jesieni Zosia wciąż dopytywała: „To kiedy będą urodziny Maryi? Nie przegapiłyśmy ich?”. Postanowiłam napisać dzieciom rozważania na każdy dzień duchowej adopcji. Potem była codzienna modlitwa, zaznaczanie kółkiem w kalendarzu kolejnych dni, rozważania i długie rozmowy o sprawach ważnych, ciekawych. A 26 maja – w Dzień Matki – nieoczekiwana nagroda na zakończenie pierwszego duchowego rodzicielstwa: błogosławieństwo udzielone moim dzieciom przez papieża Benedykta XVI, który w tym dniu odlatywał z Warszawy do Częstochowy. To jakby podziękowanie od Jezusa za nasz dar dla nienarodzonych i zachęta, aby dzieci modliły się za dzieci.

Rok temu nasze rozważania zostały wydane w formie książki „Mali Pomocnicy Boga. Przewodnik dla dzieci po duchowej adopcji”.

Cały ten trud się opłacił. Zdajemy sobie z tego sprawę obydwie – i ja i Zosia. Dlatego kilka dni po naszej – w sumie zabawnej – historii z smsem, temat nienarodzonych dzieci powraca. Kolejne dzieło zaczyna się od rozmowy w samochodzie, jakby historia zatoczyła koło. Jedziemy razem – ja do pracy, Zosia do szkoły. Znad książki, z której doucza się przed klasówką, Zosia rzuca niespodziewanie: „Gdy będę mieć chłopaka to chciałabym, aby miał za sobą doświadczenie duchowej adopcji”. Tak, byłaby pewna jego stosunku do życia. Myślę chwilę i mówię jej o moim pragnieniu: „Ja bym chciała, żeby każdy młody człowiek przynajmniej raz podjął duchową adopcję. Na przykład, jako przygotowanie do bierzmowania. Wtedy, gdy już jest na tyle mądry, by zrozumieć niełatwy temat, a na tyle młody, że nie wszedł jeszcze w ryzykowne sytuacje.” „To napisz rozważania dla młodzieży” – bez namysłu rzuca Zosia.

„Napisz rozważania” – łatwo to powiedzieć, ale zrobić nie tak prosto. Rozważania na 9 miesięcy modlitwy to rok ciężkiej pracy, to każda tajemnica różańca przemedytowana na 13 sposobów, bo tyle właśnie różańców mieści się w jednej ciąży. Ale ta myśl nie daje mi spokoju. Jest we mnie nawet podczas nocnej adoracji Najświętszego Sakramentu przy grobie Jezusa w Wielki Piątek – 25 marca. Tak, to Dzień Świętości Życia. Dzień, w którym najwspanialsze Życie zostało udręczone, odrzucone, zabite. Życie, które wzięło na siebie wszystkie cierpienia świata łącznie z opuszczeniem przez Ojca. Tyle analogii między śmiercią nienarodzonego dziecka, a śmiercią Jezusa…

Podczas tej adoracji przychodzi mi bardzo wyraźna myśl, bardzo spójna koncepcja działania, którą zaraz po adoracji dzielę się z moją przyjaciółką Gosią, dziennikarką Polskiego Radia: „Zróbmy aplikację na smartfona. Żeby każdy mógł ją za darmo pobrać w każdym miejscu na świecie. 280 rozważań w dziesięciu językach. 40 obrazów rozwijającego się dziecka. Ustawienie daty rozpoczęcia modlitwy, wyświetlenie codziennie treści na dany dzień, dzwonek z przypomnieniem… Trzeba zrobić ten dar dla młodych na Światowe Dni Młodzieży. Czasu mało, dlatego musimy znaleźć 40 autorów – każdy napisze 7 rozważań. Potem tak samo zrobimy z tłumaczeniami i na lipiec będziemy mieć gotową całość.”

Gosia natychmiast podejmuje tę myśl. Moja córka podpowiada: „Napiszcie do Ojca Świętego”. Puszczamy machinę w ruch: w ciągu dwóch tygodni 40 autorów – przedstawiciele największych ruchów katolickich – piszą rozważania, przyjaciel Hindus tworzy interfejs aplikacji, programiści programują, koleżanka wychowująca samotnie trójkę dzieci, która dzięki „Małym Pomocnikom Boga” odkryła, że jej najmłodsze dziecko żyje, bo ktoś podjął za nią duchową adopcję, przygotowuje stronę internetową, Gosia – zaproszona na kanonizację Ojca Stanisława Papczyńskiego – zawozi do Watykanu list do Ojca Świętego…

Rozważania uzupełniamy czterdziestoma świadectwami przyjęcia życia i łask Bożych, walki o nienarodzone dzieci, które mędrcy tego świata uznali za niegodne by się urodziły, dramatów po decyzji o aborcji; niech młodzież dotknie prawdziwego życia, niech ma pomoc w dokonaniu właściwego wyboru, gdy przyjdzie taki dzień. Mamy czas wielkiej łaski i wielkiej mobilizacji niemal setki osób, aby zdążyć. Pan Bóg jest punktualny. Wszystko udaje się spiąć i tuż przed Światowymi Dniami Młodzieży aplikacja „Powerbank for Life” na system Android trafia do sklepu GooglePlay, a na system iOS do AppStore. Każdy może pobrać ją za darmo w każdym miejscu świata. Każdy może dowiedzieć się o duchowej adopcji i jej owocach na stronie internetowej www.powerbank4life.com.

Iskra życia została puszczona w świat. Z tych kilku diecezji, które włączyły młodzież w dzieło duchowej adopcji w czasie ŚDM. A teraz z każdego miejsca, w którym młodzież dowiaduje się o takiej formie modlitwy i o aplikacji, która ma pomóc w jej głębokim przeżyciu.

W sierpniu otrzymujemy list z sekretariatu Ojca Świętego Franciszka, w którym czytamy: „Podczas minionej pielgrzymki do Polski Ojciec Święty powiedział: „Życie musi być zawsze przyjęte i chronione – zarówno przyjęte jak i chronione – od poczęcia aż do naturalnej śmierci i wszyscy jesteśmy powołani, aby je szanować i troszczyć się o nie.” (…) W duchu tych słów [Ojciec Święty] z wdzięcznością przyjmuje wiadomości na temat Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego i zachęca do wytrwałej kontynuacji tego pięknego dzieła wsparcia matek i dzieci, które noszą pod swym sercem. Otacza swoją modlitwą wszystkich, którzy angażują się w to dzieło i przesyła im swe Apostolskie Błogosławieństwo”.

Znów historia zatacza koło. Znów Jezus przez swego namiestnika potwierdza Swoją wolę: aby młodzież modliła się za nienarodzone dzieci. Z Jego błogosławieństwem nie boimy się przeszkód, nie zatrzymają nas żadne granice.

Dowiadujemy się o dramatycznej śmierci Helenki Kmieć, zamordowanej na misji w Boliwii. Tej samej Helenki, która w natłoku przygotowań do Światowych Dni Młodzieży znalazła czas, aby przetłumaczyć wszystkie stałe części aplikacji Powerbank for Life oraz część rozważań i świadectw na język angielski. Dzieło Boże zawsze rośnie na cierpieniu. Także nasze dzieło, które tak bardzo burzy plany Księcia Ciemności i największego wroga życia, a które tak bliskie jest Sercu Maryi. Jej zwierzamy wszystkie nasze sprawy. Także naszą „baterię dla życia”.

Regulamin(500)