Maryja nasza Matka i Królowa

 
Maj to miesiąc Maryi naszej Matki i Królowej Polski. Wracamy pamięcią do katedry lwowskiej gdzie król Jan Kazimierz nadał Maryi tytuł Królowej Polski. Cofamy się do XIX wieku kiedy to zainicjowano zwyczaj nabożeństw majowych oraz przytaczamy fragmenty tekstu z połączenia telefonicznego Chiary Lubich z członkami Ruchu Focolari z 02.05.1985, w którym mówi o Maryi, i o tym jak każdy z nas może ją naśladować.

Śluby Jana Kazimierza

W 1656 roku król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej uroczyście uznał Matkę Bożą za Królową Polski. Było to w czasie potopu szwedzkiego, po zwycięskiej obronie Jasnej Góry przed Szwedami.

Nabożeństwa majowe

Ojcem nabożeństw majowych był żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku jezuita o. Ansolani z Neapolu, który organizował w kaplicy królewskiej koncerty pieśni maryjnych, z błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. W Polsce pierwsze nabożeństwa majowe zostały wprowadzone w 1838 r. przez jezuitów w Tarnopolu. W połowie XIX w. „majówki” odprawiane były już w wielu miastach, w Warszawie w kościele Św. Krzyża, w Krakowie, Płocku, Toruniu, Nowym Sączu Lwowie i Włocławku.

Litania Loretańska, która jest główną częścią nabożeństw majowych, powstała prawdopodobnie już w XII w. we Francji. Zebrane wezwania sławiące Maryję Pannę zatwierdził 11 czerwca 1587 r. papież Sykstus V. Swoją nazwę litania zawdzięcza włoskiej miejscowości Loretto, gdzie była bardzo popularna. Ze względu na to, że modlący się dodawali do niej własne wezwania, w 1631 r. Święta Kongregacja Obrzędów zakazała dokonywania w tekście samowolnych zmian. W Polsce jest o jedno wezwanie więcej. W okresie międzywojennym, po zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, za zgodą papieża Piusa XI, do Litanii dołączono wezwanie „Królowo Polski”.

Wiele cech Maryi możemy naśladować

…”Kiedy jeszcze byliśmy mali – … – maj był dla nas miesiącem wyczekiwanym, napełniał nasze serca uczuciami radości, świeżości i czystości. I przez całe 31 dni oddawaliśmy cześć Maryi, przynosząc Jej kwiaty, przystrajając Jej ołtarze i urządzając dla Niej ołtarzyki w naszych domach. Nie brakowało też kwiatów duchowych.

Ale…ołtarzem Maryi, jest przede wszystkim nasza dusza. … W jaki sposób pozwolić Maryi królować? …Jak możemy poprzez nasze życie pozwolić Maryi żyć nadal?

Wiemy, że Maryja jest nieskończenie wielka w ogromie swej miłości i innych cnót. Okrywają Ją one w Jej niezmierzonym bólu u stóp krzyża. Są śpiewane w litanii loretańskiej: Ona jest najczystsza, dziewicza, najmilsza. Jest tą, która tak bardzo zważa na głos Ducha Świętego, że nazwano Ją Matką dobrej rady. Jest Panna roztropną, Panną możną, łaskawą, wierną, zwierciadłem sprawiedliwości. Stolicą mądrości, przyczyną naszej radości. Jest tak obumarła dla spraw ziemskich, iż określa się Ją naczyniem duchowym, tak skupiona, iż nazywana naczyniem poważnym. Jest mocna jak wieża i kości słoniowej.

A my? Powinniśmy tak żyć, by można było o nas powiedzieć podobne rzeczy. Jak to osiągnąć?

Znamy odpowiedź: przez to, że będziemy kochać Jezusa Opuszczonego (Jezusa, który wołał do Ojca Boże mój Boże czemuś mnie opuścił) i przez to, że dołożymy starań, by prawdziwe stało się dla nas stwierdzenie: „Znam tylko Chrystusa i to ukrzyżowanego”; przez to, że będziemy wszystko mieli za nic, a przywiązywali wagę tylko do Niego, do Niego obecnego w cierpieniach, w wyrzeczeniach, w wysiłkach, jakie niesie z sobą praktykowanie cnót, szczególnie miłości do wszystkich braci, a zwłaszcza do nieprzyjaciół i do tych, którzy najbardziej Go przypominają.

A Nim będziemy jak Maryja: mocni w miłości, czyści, roztropni, możni, mądrzy, łagodni, wierni… Tak jak Ona będziemy „różą duchową”, gdyż z naszego pąka rozwinie się wiele płatków. Miłość do Jezusa Opuszczonego naszego Oblubieńca, uczyni nas matkami i ojcami wielu dusz. Jak Ona będziemy „domem złotym”, gdyż będziemy nosić w sobie promieniującą jak złoto obecność Jezusa Zmartwychwstałego. Będziemy „arką przymierza”, gdyż nie złamiemy przymierzą, jakie z Nim zawarliśmy – by kochać Go ponad wszystko. Będziemy „bramą niebios” dla wielu, którzy poprzez naszą miłość dostąpią zbawienia; „gwiazdą zaranną”, gdyż jak Ona będziemy świecić w pogrążonym w ciemnościach świecie. Będziemy „uzdrowieniem chorych”, gdyż będziemy czynić wszystko, by pomóc tym, którzy cierpią; „ucieczką grzesznych”, „pocieszycielami strapionych”, gdyż wnosić będziemy radość w serca udręczone cierpieniem; „wspomożeniem wiernych” poprzez dialog, który prowadzimy.

            Wiele cech Maryi możemy naśladować dzięki miłości do Jezusa Opuszczonego. Powiedzmy wręcz, że ci, którzy postanowili kochać Jezusa Opuszczonego, już są trochę podobni do Maryi, przynajmniej w niektórych Jej cechach. Czy nie należy nazwać „roztropnym” tego, kto chce zachować w tajemnicy sprawy, o których nie powinien mówić? Albo „możnym”, gdyż z miłości do Jezusa Opuszczonego zwycięża w życiowych zmaganiach? „Czystym” gdy z miłości do Niego opiera się pokusom? Czy nie jest „pocieszycielem strapionych” ktoś, kto z miłości do Jezusa Opuszczonego przemienia czyjeś łzy w radość? „Ucieczką grzeszników” – gdy dlatego, że kochamy w nich Jezusa Opuszczonego, zwierzają się nam?

            Tak, dzięki Łasce Bożej widać już rysy Maryi w tych, którzy kochają Jezusa Opuszczonego. Musimy, więc tylko iść naprzód i w maju w dalszym ciągu liczyć akty miłości do Niego, Opuszczonego lub lepiej: zbierać kwiaty i przynosić je Maryi, by Ona podarowała je Jezusowi. Przy końcu miesiąca jeszcze bardziej upodobnimy się do Maryi… „

Regulamin(500)