Jezus opuszczony: okno Boga – okno ludzkości

 
Przedstawiamy II część tematu o Jezusie opuszczonym, który rozważaliśmy w tym roku na Mariapoli - naszych letnich rekolekcjach. Autorką tekstu jest Maria Voce, prezydent Ruchu Focolari.

II część

Jezus opuszczony: okno ludzkości

Drugi punkt: „Jezus opuszczony: okno ludzkości, poprzez które ludzkość widzi Boga”.

Powróćmy do początków Ruchu, w roku 1944, podczas trwającej nadal drugiej wojny światowej, Chiara – jak mówiliśmy – odkrywa w krzyku opuszczenia największe cierpienie Jezusa i czuje się powołana, by stać się, razem ze swoimi koleżankami (i tymi wszystkimi, którzy potem poszli za jej Ideałem), by stać się „miłosną odpowiedzią” właśnie na to wołanie. Pisze do jednej z tych koleżanek:

„Czy znasz Jezusa opuszczonego? Czy wiesz, że dał nam wszystko? Cóż więcej mógł dać nam Bóg, który z miłości zapomina, że jest Bogiem?

My, które z tobą podążamy za tym Ideałem, najpiękniejszym, najbardziej zachwycającym, rzuciłyśmy się całą duszą w nową ranę Opuszczonego! (…) lecz tam z wnętrza widzimy cały bezmiar Miłości Boga, wylewającej się na świat.

Rzuć się tam także ty! Znajdziesz Światło Miłości, ponieważ Jezus jest Światłem świata[1].

Podkreślając „nasze szczęście” z powodu możliwości pójścia za tą miłością opuszczoną, pisze dalej:

„On w swych nieprzeniknionych planach wybrał nas spośród wielu tysięcy, pozwalając nam usłyszeć swój Krzyk udręki: «Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?». I uczynił z tego Krzyku, jako Bóg, zasadę nowego życia, według nowego Ideału[2].

Oto: „Zasada nowego życia”. Życia opartego na słowach Jezusa, opartego na Ewangelii.

Przeczytajmy jeszcze z Ewangelii Janowej zasadnicze słowa dla naszego życia chrześcijańskiego i fokolarskiego: Św. Jan pisze: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,12-13). Owo „tak jak Ja was umiłowałem” Jezusa, które się w pełni realizuje w opuszczeniu, wymaga również od nas tej samej miary miłości: „Również dla nas kochać Boga ma to znaczenie: być gotowym umrzeć jeden za drugiego” (por. J 15,13)[3].

Jest pewien znaczący epizod w historii Chiary, w którym wybór Jezusa opuszczonego przybiera formę wyraźnego aktu, którym jest oddanie życia za braci. Pod koniec lata 1949 roku, kiedy to przeżyła nadzwyczajne doświadczenie Raju, charakteryzujące ten okres, musi opuścić trydenckie góry, by powrócić do miasta, ale cierpienie, którego doświadcza jest okropne. Tak o tym napisała:

„Nie chciałam opuścić Raju. Nie byłam w stanie oddalić się od tego Nieba, w którym żyliśmy przez prawie dwa miesiące. Nie widziałam powodu i nie mogłam tego zrozumieć. Nie ze względu na jakieś przywiązanie czy kaprys, ale z powodu niemożności przystosowania się do tego, co na ziemi, po tym jak przyzwyczaiłam się do tego, co w Niebie. Wydawało mi się niemożliwe, by Bóg chciał bym wyszła [z tego Nieba].

              To Foco dodał mi odwagi i otworzył mi oczy, przypominając, że Jezus opuszczony jest moim Ideałem i że to Jego mam kochać w ludzkości, która mnie oczekiwała. Wówczas, pośród bólu i łez, napisałam: »Mam tylko jednego Oblubieńca tu, na ziemi. Nie mam innego Boga poza Nim.

W Nim jest cała ludzkość, w Nim jest Trójca. To, co mi sprawia ból jest moje. Przejdę przez świat«…”[4].

A zatem również Chiarze, Bóg nakazał „zejść”; zejść, aby przyjąć do swojego serca – podzielając cierpienia każdego człowieka – „to co nie jest pokojem – pisze dalej Chiara – radością, nie jest piękne, miłe, pogodne… jednym słowem to, co nie jest Niebem”. Poprosił ją, by przeszła przez ziemię „jak Ogień, który spala to, co ma być zniszczone, a pozostawia jedynie Prawdę”[5].

I Chiara robiła to w ciągu całego swojego życia, dając nam cudowny przykład, aż do ostatniego tchnienia.

            „Przejdę przez świat”: minęło już wiele lat od odległego 49 roku. Ale, idąc drogą Chiary – i to jest nasze zadanie również dzisiaj – jak Chiara wychodzimy na drogi świata, aby spotkać Jego, nasz Ideał.

Ale gdzie? W jaki sposób?

Przypomniała nam o tym ona sama w Collegamento, w którym zachęcała nas, by odnowić nasz jedyny wybór Jego:

„Oczywiście kochać Go we wszystkich – pisze – ale przede wszystkim w tych, którzy najbardziej Go przypominają, którzy w jakiś sposób cierpią, a których my nazywamy ‘dalekimi od Boga’”[6].

Zachęcała nas następnie, by spojrzeć na mapę rozprzestrzeniania się Ruchu, do wzięcia adresów osób, o które powinniśmy się szczególnie zatroszczyć i podkreślić w sposób szczególny te, które najbardziej przypominają Jezusa opuszczonego:

„Im powinniśmy poświęcić w pierwszej kolejności naszą uwagę i czas” [7].

Chodzi o to, by kochać te osoby „do tego stopnia, by doprowadzić je do Boga, by włączyć je w tę rewolucję miłości, w nasz Ideał”[8].

Również tutaj możemy zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, co wydarzyło się w tych latach, aby z wdzięcznością zobaczyć, jakie kroki poczyniliśmy. To prawda: On nas przyciągnął do Siebie, „włączając nas – i to w szczególny sposób w przeżywanej obecnie epoce historycznej – w wielki dramat Jego męki, przez którą wszystko zostało na nowo zjednoczone w Nim jako Głowie (por. Ef 1,10)[9]. Ale dał nam uczestniczyć na różne sposoby także  w swoim zmartwychwstaniu.

W Jezusie opuszczonym rozpoznaliśmy z Chiarą największą tajemnicę miłości, prawdziwego nauczyciela jedności. Rzeczywiście On, który jest syntezą wszystkich cierpień ciała i duszy [10] stał się dla nas wzorem, stylem miłości.

Liczne oblicza Jezusa opuszczonego

Liczne były i są doświadczenia wynikające z rozpoznawania Go i obejmowania w różnorakich cierpieniach, zaczynając od tych z naszego podwórka. Na przykład:

– Liczne słabości oraz ograniczenia osobiste i wspólnotowe, prowadzące niektórych do braku zapału, a także do pozostawienia życia, które wydaje się zbyt wymagające wobec tego, co jest pociągającego w świecie.

– Zmniejszenie się liczby członków Dzieła, czyli osób zdolnych i zdecydowanych poświęcić wszystko dla jedności. W konsekwencji brak zasobów ludzkich i materialnych dla realizacji licznie podjętych dzieł.

– Trudności w udzieleniu odpowiednich i skutecznych odpowiedzi na pytania ludzkości dotkniętej złem, które wydaje się rozprzestrzeniać.

– Przyćmienie czasem tego blasku, który płynie z przynależenia całkowicie i jedynie do Boga, co  mogłoby zafascynować i wzbudzić nowe powołania, jako odpowiedź na Jego wezwanie.

– Jednocześnie stopniowe odchodzenie, po Chiarze, pierwszych fokolarin i fokolarinów – świadków, prawdziwych kolumn, które nas podtrzymują, podtrzymywały i ciągle podtrzymują swoją niezachwianą wiarą w moc charyzmatu.

Można by długo wyliczać…

Ale, wychodząc poza nasz krąg, ileż razy spotkaliśmy Go we wszelkich podziałach, urazach, wzajemnej obojętności spotykanej w rodzinach, pomiędzy pokoleniami, pomiędzy bogatymi i biednymi, w podziałach między Kościołami, między różnymi religiami, jak również pomiędzy tym kto wierzy, a tym kto nie ma przekonań religijnych; w licznych obliczach ludzkości: cierpiącej, zagubionej, wrogiej sobie, walczącej… Spotkaliśmy Go i ukochaliśmy – na ile potrafiliśmy – a miłość do Niego nie pozostała bezowocna. Pomyślmy chociażby o drodze jedności przebytej na polu ekumenicznym: świadczą o tym ostatnie kontakty z Patriarchą Bartłomiejem, a także spotkanie Razem dla Europy w Monachium jest tego jasnym przykładem.

Mamy tu na myśli różnorakie spotkania – w tak delikatnym momencie historii – na poziomie międzyreligijnym. Spotkania pozwalające nam już doświadczyć, pomimo wszystko, że braterstwo jest możliwe i bliskie.

Mamy na myśli inkulturację charyzmatu w różnych strukturach i w różnych kulturach na poziomie światowym; myślimy tu o żywym piątym dialogu, przybierającym różne formy, prowadząc do zbudowania mostów ze współczesną kulturą na różnych poziomach.

Mamy na myśli życie i prace prowadzone przez różne nasze ruchy o szerokim zasięgu.

Jezus opuszczony uczy nas budować jedność ze wszystkimi braćmi.

Pisze Chiara:

„Nie mogę bowiem wejść w duszę drugiego, jeśli moja jest bogata. Aby kochać brata, muszę nieustannie stawać się tak bardzo ubogim w duchu, aby nie posiadać nic innego jak tylko miłość” [11].

Taka postawa wobec każdego bliźniego, zakorzeniona w miłości do Jezusa opuszczonego, prowadzi do wewnętrznego odnowienia społeczeństwa i odbudowania relacji braterstwa pomiędzy wszystkimi ludami ziemi, podkreślając szczególną wartość każdego człowieka. Taka postawa jest w stanie uleczyć rany, które nękają współczesny świat, świat, w którym Bóg wydaje się bardziej nieobecny niż kiedykolwiek, zwłaszcza tu na Zachodzie.

Przed naszymi oczami przesuwają się tragiczne obrazy przekazywane codziennie przez środki masowego przekazu: barki z uciekinierami, ratującymi się przed głodem i panującą w ich kraju wojną; miasta zniszczone ręką człowieka, jak również zniszczone antyczne dobra kultury; dążenie do dominacji ideologicznej i akty przemocy na różnych polach.

Do tego wszystkiego dochodzi zjawisko, podkreślone bardziej niż dotychczas, a ukazane już przez Benedykta XVI, kiedy mówił o ogarniającej nas „nocy kultury”. Napisał:

„Ileż «powiewów nauki» przyniosły nam ostatnie dziesięciolecia, ileż nurtów ideowych, ileż modnych kierunków myślowych… (…) Każdego dnia powstają nowe sekty i urzeczywistnia się to, co mówi św. Paweł na temat «oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu» (Ef 4, 14). (…) Natomiast relatywizm, to znaczy poddawanie się «każdemu powiewowi nauki», jawi się jako jedyna postawa godna współczesnej epoki. Tworzy się swoista dyktatura relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki” [12].

W tej „nocy”, która wydaje się ogarniać otaczającą nas, cierpiącą ludzkość, Chiara ukazuje nam na nowo, jako wzór, Jezusa, który woła: „Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie opuściłeś?”, dodając:

„Jest to Jego męka wewnętrzna, Jego najczarniejsza noc, jest to szczyt Jego cierpień. Niezgłębiona tajemnica, bezdenne cierpienie, które Jezus przeżył jako człowiek, pokazując miarę swojej miłości do ludzi, ponieważ zechciał wziąć na siebie i zasypać przepaść, jaka utrzymywała ich w oddaleniu od Ojca i między sobą”[13].

Ale w tym wołaniu, które wydaje się paradoksem; w tym przeogromnym cierpieniu zawartych jest tysiąc imion cierpień ludzkości.

Jezus ukrzyżowany i opuszczony jest gwiazdą przewodnią na tej drodze. On daje nam odwagę i światło, by zadziałać w każdej z tych sytuacji.

Kochając Jezusa opuszczonego – mówi dalej Chiara – znajdujemy motywację i siłę, by nie uciekać przed przeciwnościami, podziałami, lecz by je przyjąć i przeniknąć, aby w ten sposób, osobiście i jako wspólnota, zaradzić im”[14].

W Jezusie opuszczonym Chiara ukazuje światło, za którym trzeba iść, aż do odczucia  – przechodząc właśnie przez ciemności – [do odczucia] tej prawdy, o której świadczył św. Wawrzyniec: „Moja noc nie zna ciemności, a wszystko jaśnieje światłem”[15].

Tak, to jest możliwe, gdyż Jezus ukrzyżowany i opuszczony zwyciężył śmierć i zmartwychwstał.

Jak mówiłam, wnikając w tajemnicę przeżytą przez Jezusa w opuszczeniu, Chiara dostrzegła światło zdolne oświecić i nadać sens każdemu doświadczeniu cierpienia i opuszczenia, którego człowiek może doświadczyć, tak na poziomie osobistym, jak i wspólnotowym. Rzeczywiście, Chiara – utwierdzona również przez Leona Wielkiego – nie wahała się stwierdzić, że wołanie Jezusa jest również „doktryną”[16]. Ta doktryna, należycie zgłębiona – a Szkoła Abbà poczyniła z Chiarą już pierwsze kroki i stawia kolejne – może rozjaśnić nowym światłem nie tylko naukę o Bogu: teologię, ale także filozofię i wszystkie inne kierunki nauki, najróżniejsze dziedziny, a następnie różne obszary działalności człowieka.

„To Jego wołanie, które streszcza w sobie nicość wszystkich rzeczy, zawsze towarzyszyło dziejom człowieka”[17].

Dlatego na pełnej światła stronie z pism z 49 roku Chiara napisała:

„Jezus to Jezus Opuszczony. Ponieważ Jezus jest Zbawicielem, Odkupicielem a dokonuje dzieła odkupienia, kiedy rozlewa na ludzkość Boskość, poprzez Ranę Opuszczenia, która jest źrenicą Bożego Oka na świat. Nieskończona Pustka, przez którą Bóg patrzy na nas. Okno Boga otwarte na świat i okno ludzkości, przez które ludzkość widzi Boga” [18].

Wiele lat później, pisząc przypis do tego tekstu, rozważając cytowany fragment, chciała ukazać, że Jezus opuszczony jest:

„Miłością Ojca, przychodzącą na ziemię (…) i ukochał nas, dając wszystko, oddając wszystko z Siebie, również Boga. Pozostała więc tylko pustka. Dlatego my, jeśli żyjemy tak, jak On, możemy spojrzeć wewnątrz i zobaczyć Boga, Ojca, a Ojciec może spojrzeć wewnątrz i nas zobaczyć”[19]. „W opuszczeniu Jezus jest Odkupicielem, dokonującym swego dzieła; jest Pośrednikiem, gdyż czyniąc siebie niczym, jednoczy dzieci z Ojcem”[20].

Kilka razy podczas tego wystąpienia mówiliśmy, że w męce i śmierci Jezusa w sposób wyjątkowy „znajduje się  wielki dowód na miłość Boga wobec ludzkości”. To jest ‘światło’, którego nie można pominąć: ta miłość ma taką moc, że zasługuje na zmartwychwstanie, a owocem jest przyciągnięcie wszystkich do Niego (por. J 12,32). Rodzi się w ten sposób jedność nowego ludu Bożego w drodze do Niego.

Jezus opuszczony-zmartwychwstały: droga do świętości

Powróćmy teraz do nas, do naszego „Oto jestem!”, do naszego „Ponieważ jesteś opuszczony, Jezu, ponieważ jesteś opuszczony”.

Jasne, że dla nas krzyż nie jest już znakiem przekleństwa i śmierci, ponieważ Jezus, poprzez zmartwychwstanie, przemienił go w narzędzie zwycięstwa nad prawdziwą śmiercią, którą jest grzech. Dlatego „nie można oddzielić krzyża od chwały, nie można oddzielić Ukrzyżowanego od Zmartwychwstałego. Są to dwa aspekty tej samej tajemnicy Boga, który jest Miłością.

„(…) Cenne nauczanie Ukrzyżowanego-Zmartwychwstałego (…) rzuci światło również na rolę cierpienia, jakie może przyjść w naszym życiu i na jego nadzwyczajną płodność” [21], pisze Chiara, zachęcając nas tymi słowami:

Dzień po dniu – kiedy dotykają nas małe lub wielkie cierpienia (…) starajmy się przyjmować je i ofiarować Jezusowi jako wyraz naszej miłości. (…)

Jeśli tak będziemy czynić, doświadczymy nadzwyczajnego, nieoczekiwanego  skutku: nasza dusza będzie przeniknięta pokojem, miłością, również czystą radością, światłem. Będziemy mogli znaleźć w sobie nowe siły. To nam pokaże, jak, obejmując krzyże każdego dnia i jednocząc się ze względu na nie z Jezusem ukrzyżowanym i opuszczonym, możemy uczestniczyć już tutaj w Jego życiu jako Zmartwychwstałego.

Bogaci w to doświadczenie będziemy mogli skuteczniej pomagać wszystkim naszym braciom odnajdywać szczęście pośród łez, przemieniać w spokój to, co ich dręczy. W ten sposób staniemy się narzędziami radości dla wielu; szczęścia, tego szczęścia, do którego dąży każde ludzkie serce” [22].

W Jezusie opuszczonym również bezsensowność ludzkiego cierpienia nabiera sensu. On – pośrednik pomiędzy ludzkością a Bogiem – jest odpowiedzią na każdy bezsens, gdyż daje nam możliwość spotkania się twarzą w twarz z Bogiem w każdej sytuacji.

Przywołaliśmy dwie perspektywy, które Chiara otworzyła przed nami:  okno Boga – okno ludzkości i taki nadaliśmy tytuł temu wystąpieniu. Dlaczego Bóg może zobaczyć człowieka? Ponieważ Jezus opuszczony jest człowiekiem, a dlaczego człowiek może zobaczyć Boga? Ponieważ Jezus opuszczony jest Bogiem. A zatem w Jezusie opuszczonym te dwie wizje się spotykają.

            Dochodzimy do podsumowania tej wypowiedzi ze świadomością, że dotknęliśmy tylko niektórych aspektów tego nadzwyczajnego bogactwa doktryny, którą Chiara zrozumiała w Jezusie opuszczonym. W ciągu całego roku postaramy się to zgłębić, żyjąc Nim w tysiącu odcieni, w bezpośrednim kontakcie z Nim.

Ale jest jeszcze jeden aspekt, o którym musimy powiedzieć, być może najbardziej intymny w bogatej spuściźnie duchowej, którą Chiara pozostawiła nie tylko nam, ale całemu Ruchowi Focolari, a także całej ludzkości.

Oblubienica Jezusa opuszczonego

Pewnego razu zwierzyła się:

„Chciałabym być wspominana wyłącznie, jako Oblubienica Jezusa opuszczonego, jako (w ten sposób możemy określić się wszyscy) dusza-oblubienica Jezusa opuszczonego.

To (tylko z Bożą pomocą!) ewentualne określenie mojego życia wydało mi się piękne, choć wzniosłe, mimo że wciąż jest to «czym powinnam być». A jednak zobaczyłam w nim moje powołanie.

Wiemy, że aby się uświęcić, trzeba skupić się na jedynej idei, syntezie wszystkich innych, którą dla nas powinna być Jedność. Ale jedność osiąga się tylko wtedy, gdy nasza dusza jest oblubienicą Jezusa opuszczonego”[23].

Wydaje się to prawie ukoronowaniem tego, co przeczuwała w 1949 roku, pisząc:

„Jezus opuszczony jest Świętością, ponieważ dusza rozdarta opuszczeniem ukazuje Światło Boga, [jedyne] Światło: Boga” [24].

I jeszcze:

„Cóż za radość na myśl, że mam wszystko do uświęcenia.

Nie potrzebuję zatwierdzeń mojego Instytutu, ani niczyjej pomocy, ani dusz będących ze mną (chociaż mój Ideał jest jednością i zakłada przynajmniej dwie osoby), czy czegoś innego.

Wystarcza mi krzyż, który chwila po chwili przychodzi, ten [krzyż] który On mi zsyła i jest jednym z wielu oblicz mojej Miłości Opuszczonej, Ukrzyżowanej w duszy i w ciele…, uczyniony całkowicie moim, jako moje jedyne wszystko.

W ten sposób, nie potrzebując niczego i nikogo, idę pewna drogą, którą On mi wskazuje, nikt mi w tym nie przeszkadza, gdyż z przeszkody uczyniłam moją pasję i mój lot ku Miłości” [25].

A zatem życzenie, wynikające z tego zakończenia mogłoby być takie: aby również dla nas życie, nasze życie mogło być miłosnym lotem, z miłości do Jezusa opuszczonego.

                                                          Maria Voce (Emmaus), Castel Gandolfo, 7 września 2016

 

[1] id., Lettere dei primi tempi, „Lettera dell’8 dicembre 1944 a Rosetta Zanoni”, cit., p. 62-63.

[2] Tamże.

[3] C. Lubich, Krzyk …, s. 36.

[4] id., „Paradiso ‘49″ [1961], in AA.VV., Come frecciate di luce, Roma 2013, p. 22-23.

[5] Tamże.

[6] Por. Collegamento z 19.04.1984.

[7] Tamże.

[8] Por. Collegamento z 20,12,1984.

[9] C. Lubich, Krzyk …, s. 13.

[10] Tamże, s. 57.

[11] Tamże, s. 60-61.

[12] Cf J. Ratzinger, Omelia nella Messa pro eligendo pontifice, 18.4.2005: EV/23, 619. Cf anche Benedetto XVI, Caritas in Veritate, 21-33.

 [13]C. Lubich, „La nostra risposta alla notte collettiva e culturale di oggi”, in Atti VolontaryFest, Budapest 2006, Roma 2007, p.156.

[14] Tamże, p. 156-157.

[15] Detto di S. Lorenzo, cit. in C. Lubich, „La nostra risposta…”, cit., p.157.

[16] C. Lubich, Krzyk …, s. 147.

[17] C. Lubich, Charyzmat …, s. 420.

[18] C. Lubich, Krzyk …, s. 147.

[19]Cf id., nota allo Scritto Agosto 1949, in Paradiso ’49, 420.

[20] C. Lubich, Krzyk …, s. 29.

[21] Cf id., Parola che si fa vita, Roma 1989, p. 34-35.

[22] Tamże.

[23] Collegamento z 11.11.1999.

[24] id., Scritto Agosto 1949, in Paradiso ’49, 425.

[25] id., Scritto 14 ottobre 1949, in Paradiso ’49, 799-802.

Regulamin(500)