Znamy naszą Matkę. Wiemy, co mówi o Niej Pismo Święte, co przekazuje Tradycja, co myśli o Niej lud Boży: Maryja jest miłością wobec wszystkich ludzi, jest miłosierdziem, jest orędowniczką dla najbardziej potrzebujących miłosierdzia. To do Niej uciekają się i zawsze się uciekały wielkie rzesze chrześcijan, kiedy wydawało im się, że sprawiedliwość Boża będzie dla nich zbyt surowa.
Maryja nie rzuca kamienia, przeciwnie, nikt tak jak Ona – poza Jezusem – nie kocha, nie ogarnia miłością.
Ogarnia miłością. Dlaczego?
Dlatego, że jest Matką. Matka umie tylko kochać. Miłość matki jest charakterystyczna: matka kocha swoje dzieci jak siebie samą, ponieważ rzeczywiście coś z niej samej jest w jej dzieciach. Myślę, że… tym nowym Słowem nie możemy żyć lepiej, jak tylko, naśladując Maryję. Również my możemy znaleźć coś z nas samych w innych ludziach. Musimy bowiem widzieć Jezusa zarówno w nas jak i w naszych braciach. Jak więc mamy żyć?
Wobec każdego bliźniego: w pracy, w domu, na ulicy, wobec tego, z kim właśnie rozmawiamy; wobec osób, do których dzwonimy; wobec tych, dla których wykonujemy naszą pracę; w obliczu każdego spotkanego w ciągu tych 15 dni powinniśmy po prostu pomyśleć: mam się zachować, jak bym był jego matką. I działać konsekwentnie. Matka służy, służy zawsze. Matka usprawiedliwia, zawsze usprawiedliwia. Matka ufa, zawsze ma nadzieję. „Jak bym był jego matką” – ta myśl powinna dominować. Takie jest nasze zadanie, aby mieć pewność, że nie rzucamy kamieni i abyśmy mogli być dla wszystkich Maryją na ziemi.