Być pokojem

 
Życie Ewangelią to przeżywanie zwykłych rzeczy kochając. Jak to robić?

 

Wracałam ze mszy św., podczas której, kolejny już raz modliliśmy się o pokój w świecie, zwłaszcza na Ukrainie, w krajach Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. Obejmowałam w sercu te kraje i ludzi tam żyjących jako cierpiących moich braci i cierpiące moje siostry.

W ich intencji, w intencji pokoju w krajach, w których żyją, modlę się też osobiście.

Modlitwa Kościoła, modlitwa osobista, udział w dziełach pomocy charytatywnej na ich rzecz … czy to wystarcza? Odczuwałam niedosyt.

Co jeszcze mogę zrobić dla pokoju? – pytałam siebie i pytałam Boga.

Po przyjściu do domu, szukając tekstu do rozważania, trafiłam od razu na odpowiedź Emaus, Marii Voce, (prezydent Ruchu Fokolarii) na pytanie osoby z Syrii objętej wojną, a dotyczące tego, co można zrobić w tej trudnej sytuacji. Emaus wskazała na rozważanie Chiary mówiące o życiu dla pokoju, o byciu pokojem.

Chiara wskazywała na czynienie pokoju najpierw w swoim wnętrzu, na panowanie nad sobą, na zapobieganie zdenerwowaniu jako pierwszej reakcji, aby w każdej chwili obecnej należeć całkowicie do Boga, a potem zawsze zanosić pokój bliźniemu.

A więc mam być pokojem, świadomie nim żyć, być uważną, jak postępuję co i jak mówię, aby nie ranić, nie wprowadzać podziałów, ale budować wzajemne zrozumienie i jedność.

Dziękowałam Bogu za tę natychmiastową, piękną odpowiedź czując też w sercu wdzięczność Chiarze i Emaus.

Chcę być pokojem – pomyślałam, a nawet wypowiedziałam te słowa.

Niedługo potem znalazłam się w sytuacji, która w pierwszym odruchu mogła wywołać moje zdenerwowanie, bo oto zauważyłam coś, czego nie zrobił mój mąż, choć powinien, bo było to czymś zupełnie naturalnym.

Zwróciłam mu uwagę spokojnie i najłagodniej jak tylko mogłam, nawet wplatając żartobliwy wątek. Nie chciałam, aby się zdenerwował. Pragnęłam, aby i on był pokojem, bo go kocham, a pokój jest miłością, miłością w prawdzie.

To było coś takiego, jakby sam Bóg powiedział: sprawdzam i daję ci okazję żyć pokojem, być pokojem.

Pewnie, gdyby nie to rozważanie, zareagowałabym gwałtownie, a on czułby się urażony, zraniony. Obojgu byłoby nam źle, a tak, zachowaliśmy jedność między nami i piękne, radosne poczucie pokoju.

Można powiedzieć, że to kropla w morzu, ale tych kropel może być wiele i może być morze. I jeszcze: to kropla drąży skałę.

Ela K.

Regulamin(500)