Chiara, oblubienica Jezusa Opuszczonego

 
Mija 11 lat od odejścia Chiary Lubich do domu Ojca, a jej słowa przemawiają mocniej niż kiedykolwiek. Przypominamy dwa fragmenty, mówiące o wyborze Boga i życiu dla Jezusa Opuszczonego.

Pierwszy fragment pochodzi z 2003 roku i jest odpowiedzią na pytanie zadane jej przy okazji świętowania 60 – lecia powstania Ruchu.

Po 60 latach od narodzin Ideału, od kiedy poślubiłaś Boga, czy masz jakieś słowo do powiedzenia nam, którzy chcemy za tobą iść w tej samej boskiej przygodzie?

Moje słowo jest takie: “Nie straćcie okazji!” Gdybym miała dwa życia, jedno oddałabym temu światu, a drugie Bogu. Ale miałam tylko jedno życie. Nie straćcie okazji! Jest tyle okazji, by kochać Boga, dobrze Mu odpowiedzieć… jutro do Raju zabierzemy tylko to. Chciałabym, abyśmy wszyscy tam doszli i mogli powiedzieć jak św. Klara z Asyżu… Kiedy umierała, mówiła: “Idź pewnie duszo moja, bo dobrego masz towarzysza podróży. Bóg, który cię stworzył, zachował cię także i uświęcił”. Tak trzeba powiedzieć na końcu życia”

Drugi fragment pochodzi z książki Krzyk Opuszczenia,  wydanej w 2000 roku.

Chodziło o to, by Go szukać, wybierać przed wszystkim innym, kochać Go nie analizując cierpienia, nie odrywać od Niego wzroku, cieszyć się Jego obecnością, kochać Go a nie tylko Go uznawać, zamieszkać z Nim, kochać Go wyłączną miłością.

Pewne zdania z tego okresu, zapisane w różnych latach, wyrażają różne postawy duszy wobec Niego.

Miłość do Jezusa Opuszczonego jest porro unum* dla naszego życia – tym, co nam zapewnia, że będziemy szli prosto tą drogą. Ale trzeba Go szukać zawsze. I szukać Go tu i teraz – to wszystko…”

To nie tak: kochać Go, kiedy nie możemy zrobić nic innego, ponieważ cierpienie sprawia, że sobie o Nim przypominamy (…) ale stawiać Go zawsze przed wszystkim: stawiać Go nawet przed radościami i satysfakcjami, jakie przynosi jedność. (…) Spośród wszystkich chwil cenić nad inne te bolesne, bo to w nich Jezus Opuszczony ‘poślubia’ duszę”.

Trzeba ukryć oczy duszy w sercu Jezusa, w samej jego głębi, w której przecierpiał najdotkliwsze, jakie zna niebo i ziemia opuszczenie, i mówić Mu: ‘Jezu, cieszę się, że choć trochę jestem do Ciebie podobna… ; pragnę uczynić moje życie Twoim żywym wołaniem, aby pociągnąć do Ciebie nieskończenie wiele dusz: tego pragnę’. I uczynić to nie analizując, nie zastanawiając się nad żadnym “czy” lub “ale”. Każde cierpienie to On!”

Naturalnie, że tym, co się liczy, jest prawdziwa miłość, miłość pewna, gdyż nie ma w niej nic naszego, lecz wszystko jest od Boga, ta miłość, którą nauczyliśmy się mieć w sercu przez nieodrywanie wzroku od Jezusa Opuszczonego. W tym jest tajemnica jedności, nowych narodzin (i postępu) naszych dusz oraz całego Dzieła. Niech Bóg zamknie nasze oczy na wszystko, by otwierać je tylko na Niego”

* Jedynym czego potrzeba (por. Łk 10,42) – przyp. tłum.

Regulamin(500)