Czy w Ruchu Focolari są misjonarze?

 

Od początków Ruchu aż do teraz są wśród nas również ci, którzy są powoływani do pokonywania kilometrów i do „zakasywania rękawów”…

Fokolarini i członkowie Ruchu Focolari są wezwani, aby w sercu Kościoła dawać swój wkład poprzez ogień miłości wzajemnej. Są w tym może trochę podobni do Świętej Tereski od Dzieciątka Jezus. To w jej wspomnienie, 1 października, rozpoczął się Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Ona, nazwana Patronką Misji, nie chciała być ani „nogami”, ani „rękami’, ani „Głową” w Kościele, ale znalazła swoje miejsce w samym sercu Kościoła. Tam znajdują swoje miejsce również fokolarini. Od początków Ruchu aż do teraz są wśród nas również ci, którzy są powoływani do pokonywania kilometrów i do „zakasywania rękawów”…

Ilekroć powracam do początków Ruchu Focolari, urzeka mnie i udziela mi się żywy zapał, radykalizm miłości i świeżość ewangeliczna, które były udziałem pierwszych fokolarinów. Ich zachwyt Ideałem życia ewangelicznego oraz ich całkowita dyspozycyjność i gotowość niesienia charyzmatu jedności aż na krańce świata. To dzięki tym „Prekursorom”, którzy poszli za przykładem Chiary, dzięki ich pragnieniu dzielenia się wielkim duchowym skarbem, dzięki temu, że byli wiernymi narzędziami Stwórcy, dziś Ruch Focolari rozwija się na wszystkich kontynentach.

Jednak ani oni, ani sama Chiara z pewnością nie wyobrażali sobie takiego rozkwitu Ideału. Nawet prawdopodobnie nie mieli takiej świadomości, że wypełniali dzieło misyjne. Jedynie udawali się tam, gdzie ludzie czekali na ich służbę, ich życie, ich miłość wzajemną. Wszystko zawsze rozpoczynało się od jakiejś praktycznej potrzeby. W Ameryce Południowej potrzebni byli fokolarini dla niewielkiej wspólnoty młodych ludzi, którzy poznali Ideał – udali się tam Ginetta Calliari, Lia Brunet i Marco Tecilla. W Afryce brakowało pomocy medycznej – przybyli tam lekarze fokolarini oraz Marilen Holzhauser i Piero Passolini. Na Bliskim Wschodzie konieczne było wsparcie przy rozwijaniu ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego – znalazła się tam Aletta (Vittoria Salizzoni) i Agape (Evelina Paganelli).

Dziś postrzegamy Ginettę, Lię, Alettę, Agape, Marco czy Piero jako misjonarzy. Poznajemy ich niezwykłe podróże, przygody, spotkania i doświadczenia. To nie oni sami wymyślili sobie takie ciekawe scenariusze, ale to wszystko było konsekwencją ich bezwarunkowego „Tak” dla Boga. Również owoce tych „misji” były możliwe dzięki całkowitemu zaufaniu Bożej Opatrzności. Takie owoce jak na przykład: od małej wspólnotki, którą zaopiekowała się Ginetta do ponad 300 tys. członków Ruchu Focolari w Ameryce Południowej. Czy też powstanie Ekonomii Komunii i Ruchu Polityków dla Jedności jako odpowiedź na próbę rozwiązania problemów społecznych na tym kontynencie. Albo owoc życia fokolare w Afryce, które zapoczątkowała Marilen: miasteczko Fontem jako wzór współistnienia białych i czarnych, wzajemnych relacji między chrześcijanami i wyznawcami religii tradycyjnych. I w końcu jakże owocny dialog między Kościołem Katolickim i Prawosławnym, który trwa dzięki ówczesnym kontaktom Patriarchy Atenagorasa I z Alettą i innymi fokolarinami, które przybyły do Istambułu.

A oto garść wspomnień o fokolarinach „misjonarzach” :

O Ginetcie : „Ginetta nie tylko prowadziła ludzi do spotkania z Jezusem, ale także do ich głębokiego zaangażowania w chrześcijańskie powołanie w społeczeństwie; życie świętością rodzącą przemianę”. (biskup Ersilio Turco)

O Marco: „Marco – ze swą mocą i wiarą w charyzmat, z czystością swego życia Ewangelią – pozostawia w nas wszystkich znamię radykalizmu pierwszych czasów. Aż do końca miał w sercu nieustanne pragnienie podarowania się Dziełu, szczególnie formowaniu nowych pokoleń, aby przekazać im całe dziedzictwo Chiary”. (Maria Voce)

O Aletcie: „(…) była dla wszystkich w Ruchu jak skrzydło anioła. Rozumie się, więc, dlaczego Chiara dała jej imię Aletta. Mówiła niewiele, ale to, co mówiła natychmiast kierowało ku temu, co najważniejsze.” (Palmira)

Marilen o swojej „misji” w Afryce: „Nie jesteśmy tutaj, by leczyć, ani by głosić Ewangelię, ale by kochać wszystkich bezgranicznie. To, co ma znaczenie, to w jaki sposób! Ważnym jest być jedną rodziną.”

I dochodzimy do znaku równości. Całe życie tych pierwszych fokolarin i fokolarinów, którzy byli „rękami” i „nogami” Mistycznego Ciała, życie pełne podróży i przygód ze względu na Ideał = bezgraniczna miłość do wszystkich, życie czystością ewangeliczną i świętością rodzącą przemianę, kierowanie ku temu, co najważniejsze = bycie miłością w sercu Kościoła.

Oto, co się liczy w naszym byciu misjonarzami – bycie miłością w sercu Kościoła. Gdziekolwiek nas poprowadzi Boża Opatrzność – czy do dalekich krajów, czy do naszej rodziny, sąsiadów i środowisk pracy. Niech Chiara i pierwsi fokolarini będą naszymi Przewodnikami, abyśmy dobrze rozpoznawali Wolę Bożą i mogli odpowiadać Bogu jak Maryja: „Oto ja Służebnica Pańska.” A wtedy doświadczymy radości „życia świętością rodzącą przemianę.”

Judyta Duda

Regulamin(500)