Odradzać się przez miłość

 
Przedstawiamy myśl Chiary Lubich z 20 marca 1986 roku, skierowaną do członków Ruchu Focolari, aby pomóc im lepiej przeżyć okres Wielkiego Postu.

Mamy okres Wielkiego Postu. Jak wiemy, Wielki Post wymaga od wszystkich chrześcijan nawrócenia i żąda go również od nas. Ale na czym polega to szczególne nawrócenie, do którego my, członkowie Dzieła, musimy być stale gotowi, a jeszcze bardziej w okresie Wielkiego Postu? Na skierowaniu, zwróceniu się ku Bogu; a dokonujemy tego w konkrecie w sposób najtrafniejszy, kiedy zwracamy się ku bliźniemu, jeśli skupimy uwagę na nim jako na naszej szczególnej drodze otwierającej nam wstęp do Boga.

Wiecie, jak często mówimy o bliźnim i o miłości, którą mu jesteśmy dłużni. A przecież za każdym razem, gdy zostaje nam znów ukazania ta droga, jest dla nas jak nowa. Stało się tak i ze mną kilka dni temu. Podczas rozważania mój wzrok padł na tę niezwykłą stronicę opisującą Sąd Ostateczny, kiedy Jezus, który przyjdzie nas sądzić, powie: „Byłem głodny, a daliście Mi jeść, byłem spragniony, a daliście Mi pić…”. Słowa te, gdy je czytałam, uderzyły mnie tak, jakbym je czytała po raz pierwszy. Raz jeszcze odkryłam, że na tym ostatnim egzaminie Jezus nie będzie mnie pytał o tę czy inną rzecz – którą też muszę zrobić – lecz skupi się właśnie na miłości do bliźniego. I tak jak ktoś, kto w tej chwili zaczyna swoje wstępowanie ku Bogu, zaczęłam kochać wszystkich, wszystkich, z którymi stykam się w ciągu dnia….

(…) Wszyscy jesteśmy powołani, by dokonywać w sobie stale takiego nawrócenia. Wszyscy musimy doświadczyć takiego odrodzenia, takiej pełni życia. W tym celu musimy się starać, w jak największym stopniu „przełożyć” na język miłości do bliźniego każdy wyraz naszego życia.

Mamy zajmować się domem? Nie róbmy tego jedynie z ludzkich pobudek, ale dlatego, że Jezus jest w naszych braciach, których mamy kochać: ubierając ich, karmiąc, służąc im. Mamy wykonać jakąś inną pracę? Jezus jest obecny w pojedynczych osobach i we wspólnotach, którym mamy zanieść owoce naszej pracy. Mamy się modlić? Módlmy się zawsze tak za siebie, jak i za innych, zwracając się w liczbie mnogiej, jak Jezus uczy nas w modlitwie „Ojcze nasz”. Jeżeli Bóg chce od nas cierpienia, ofiarujmy nasze cierpienia za braci.

Wolą Bożą dla nas jest spotkanie się z jakąś osobą? Idźmy gotowi wysłuchać jej, doradzić, pouczyć i pocieszyć, jednym słowem: kochać w niej Jezusa.

Powinniśmy odpocząć, odprężyć się, spożyć posiłek? Uczyńmy to z intencją nabrania nowych sił, by później móc lepiej służyć braciom.

I chociaż takie nastawienie, taka duchowa postawa, która zachęca nas, by żyć poza sobą, stanie się źródłem wielkiej radości (wcześniej mówiłam o odrodzeniu) bądźmy pewni, że to wychodzenie poza siebie, aby jak mówimy „żyć innymi”,  będzie wiązało się z trudem. Stanie się okazją, by kochać Jezusa Opuszczonego w praktykowaniu cnót: cierpliwości, dobroci, pokory, wielkoduszności, ubóstwa, czystości, które zawierają się w miłości….

(…) Tak przygotujemy się do Świąt Wielkanocnych, na które życzę wam wielkiej radości pełnego zmartwychwstania, zapewniając was o mojej doskonałej jedności w przeżywaniu z wami wszystkimi nauk płynących z tajemnic Wielkiego Tygodnia: Nowego Przykazania, Testamentu Jezusa, ustanowienia kapłaństwa, Eucharystii, wołania Jezusa na krzyżu.

Tak więc: odradzać się przez miłość.

Regulamin(500)