Żyć wiecznie

 
HOMILIA NA V NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU

 

Chociaż jeszcze dwa tygodnie dzielą nas od wydarzeń paschalnych, wszystkie dzisiejsze czytania mówią już o śmierci i o zmartwychwstaniu. Poprzez dzisiejszą Liturgię Słowa Kościół chce podkreślić, że jesteśmy stworzeni nie po to, aby umrzeć, lecz aby żyć i to na zawsze. Śmierć wkroczyła w nasze życie po grzechu pierworodnym naszych prarodziców i jest zjawiskiem najsmutniejszym ze wszystkich na tej ziemi, ale najbardziej pewnym z tego, co nas może spotkać. Wszyscy umrzemy. Kiedy to się stanie? Jezus powiedział, że będzie to wtedy, kiedy się tego nie będziemy spodziewali. Wszyscy stoimy w kolejce. Nie wiemy tylko, na którym miejscu. Dzięki Jezusowi, żyjemy ze świadomością, że śmierć nie będzie jednak ostatnim przystankiem. On sam nas zapewniał, że zmartwychwstaniemy. Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki”, słyszeliśmy przed chwilą. Te słowa napełniają nas wielką nadzieją i radością.

Wyrażają również warunki, które musimy spełnić, aby mogło się to zrealizować. Spełnia je ten, „kto żyje i wierzy we mnie”, powiedział Jezus. To znaczy, że by żyć wiecznie, trzeba wierzyć w Jezusa i żyć w Jezusie. Pierwszy warunek to wierzyć w Jezusa. Ten warunek spełniamy. Wszyscy w Niego wierzymy, dlatego jesteśmy tutaj, by modlić się i uczestniczyć w Eucharystii. Warto jednak zastanowić się, czy spełniamy drugi warunek: czy żyjemy w Nim. Co to znaczy żyć w Jezusie? Bóg jest miłością, a Jezus wcieloną Miłością. Żyć w Jezusie znaczy żyć w miłości: do Boga, do bliźnich i do siebie nawzajem. Św. Jan apostoł w swoim pierwszym Liście mówi: „Kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J  4,16). Miłować, aby żyć: to właściwy, prosty program dla każdego z nas. Problem tkwi w tym, że czasami miłość rozumiemy, jako uczucie, które możemy mieć albo nie. Uczucia nie zależą od nas. Miłość, natomiast, to staranie się o dobro drugiej osoby, które zależy od naszej dobrej woli, a czy ją mamy, to już od nas zależy. Swoją drogą, z czasem mogą pojawić się też uczucia, ale nie one są najistotniejsze, lecz dobra wola. Miłości powinniśmy się uczyć od Jezusa. Ewangelia wskrzeszenia Łazarza bardzo dobrze przybliża nam Jego osobowość. W niej wola i moc Syna Bożego, łączy się z wrażliwym, głębokim, braterskim uczuciem syna człowieczego, wyrażonym wzruszeniem wobec śmierci Łazarza i cierpienia jego sióstr. Wielokrotnie w Ewangeliach spotykamy Jezusa, który łączy w sobie moc Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego, z ludzką wrażliwością syna Maryi. Jezus leczy, karmi, chwali lub napomina, odnosząc się do spotykanych ludzi, jak do przyjaciół, dla których gotowy jest ponieść najwyższą ofiarę, jak to powiedział: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Warto zapoznać się i żyć comiesięcznym Słowem Życia, by nasz sposób myślenia i postępowania stawał się coraz bardziej podobny do Jezusa.

Kochani, Jezus miał zawsze przed oczami „godzinę” swojej śmierci. My również powinniśmy żyć dla „naszej godziny”, najważniejszej godziny naszego życia. Jeśli Słowo Boga będzie inspiracją, wskazówką na nasze życie, kiedy staniemy u drzwi życia wiecznego, Bóg nam je otworzy i powita nas w Raju z radością, bo zobaczy w nas drugiego Jezusa, Słowo Wcielone, które w Raju będzie żyło już na zawsze.

 

                                                                            Ks. Roberto

Regulamin(500)