„Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki!” (Mk 1,3). Prawdą jest, że Pan nadchodzi, zbliża się bowiem Boże Narodzenie, a liturgia zachęca nas do przygotowania Mu drogi. On, który 2000 lat temu wszedł w historię (dziejów), chce wejść w nasze życie, ale ta droga w nas najeżona jest niebezpieczeństwami. Trzeba wyrównać pagórki, poruszyć skały. Jakie przeszkody mogą zamykać drogę Jezusowi? Są to te wszystkie niezgodne z wolą Bożą pragnienia, które rodzą się w naszej duszy; są to przywiązania, które ją przytrzymują. Nawet te małe pragnienia, żeby mówić albo milczeć, kiedy powinno się zrobić odwrotnie; pragnienie autoafirmacji, uznania, uczucia. Pragnienie różnych rzeczy, pragnienie zdrowia, życia … kiedy Bóg tego nie chce. Jeszcze gorsze pragnienia: buntu, osądzania, zemsty … Rodzą się one w naszej duszy i opanowują ją całą. Trzeba zdecydowanie przekreślić te pragnienia, usunąć te przeszkody i powrócić do woli Bożej, i w ten sposób przygotować drogę Panu. Trzeba – jak mówi Pismo – prostować dla Niego ścieżki. Wyprostować, tak … Lecz istnieje typowo nasz sposób, który upewnia nas, że idziemy właściwą drogą, prowadzącą na pewno do celu – do Boga. Jest w niej konieczne przejście, a nazywa się ono: brat. Zacznijmy znowu w tym miesiącu kochać ze wszystkich sił każdego brata, którego spotykamy w ciągu dnia. Zapalimy wtedy w swoim sercu to najgorętsze i najbardziej zaszczytne pragnienie, którego Bóg na pewno chce – pragnienie stawania się jedno z każdym bratem, z bezinteresowną i bezgraniczną miłością. Miłość na nowo ożywi ludzi i odniesienia, i nie pozwoli, by rodziły się egoistyczne pragnienia, więcej, będzie na nie najlepszym lekarstwem. Będziemy mogli w ten sposób przygotować na Boże Narodzenie jako dar dla przychodzącego Jezusa, nasze serca płonące i przemienione przez miłość. Myślą, która mogłaby nam przypominać to postanowienie, może być: do Boga przez brata!
Collegamento. 02.12.1982