Dowód tożsamości chrześcijan

 
HOMILIA NA VI NIEDZIELĘ WIELKANOCĄ

Jak słyszeliśmy, zarówno Pierwszy List św. Jana Apostoła, jak jego Ewangelia zapraszają nas do życia w miłości jednych do drugich na miarę miłości Jezusa do nas. Jest to istota i znak rozpoznawczy życia chrześcijańskiego. Jezus powiedział, że „Po tym poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie”. Jeśli jesteśmy skłóceni lub obojętni jedni wobec drugich, ani modlitwa, ani nabożeństwa, ani pielgrzymki, nie pozwalają innym rozpoznać, że jesteśmy uczniami Chrystusa. Dlatego św. Jan Paweł II, na samym początku swojego pontyfikatu, powiedział: „Drogą Kościoła jest człowiek”. Chrześcijanin to ten który, z miłości do Boga, idzie przez świat miłując człowieka. Miłość do człowieka powinna być główną drogą do Boga. Jeśli tak postępujemy tworzymy szansę by miłość, którą podarujemy wróciła, stała się wzajemna. Wtedy świat „poznaje” i może „uwierzyć”.

Kiedyś przeżyłem mały epizod, który był dla mnie takim sympatycznym potwierdzeniem. W naszej kaplicy odprawiałem Mszę Świętą dla jednej rodziny tego rejonu z okazji urodzin Michaliny najmłodszej wnuczki. W trakcie Mszy Michalina i jej kuzyn w tym samym wieku, poruszali się swobodnie i głośno jak tylko mogli. Rodzina starała się ich spacyfikować, ale różne próby okazały się nieskuteczne. Z miłości do małych rozrabiaków i do rodziny, nie prosiłem o wyprowadzenie ich z kaplicy, lecz odprawiałem dalej spokojnie, jakby w trakcie Mszy było największe skupienie. Po Komunii Świętej siedziałem przy ołtarzu skupiony w modlitwie dziękczynienia. W pewnym momencie czułem, że ktoś delikatnie przybliża się. Otwierałem oczy. Przede mną stała Michalina. Wyciągnęła do mnie swoją malutką rękę. Uścisnęliśmy ręce uśmiechając się do siebie. Czegoś takiego doświadczyłem po raz pierwszy w moim życiu kapłańskim. Cierpliwość wobec Michaliny oraz jej kuzyna, wróciła w formie niezwykłego, jak na ten wiek, znaku przyjaźni. Na ten widok, ktoś z obecnych na Mszę się wzruszył.

Ewangelia św. Jana mówi nam, że kiedy staramy miłować jedni drugich, wtedy przeżywamy radość chrześcijaństwa: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 11). Radość. Czy radość i szczęście nie są tym, za którym współczesny człowiek tęskni? Ile on wydaje pieniędzy za ofertami świata konsumizmu, by być szczęśliwym! Jak często zostaje rozczarowany! Droga do radości i do szczęścia prawdziwego nie wymaga, natomiast, wielkich wydatków. Jest ona prosta i bardziej ekonomiczna. Wystarczy otwierać lub rozszerzyć serce na bliźnich, z którymi żyjemy. Kiedy zjawi się odpowiedź z drugiej strony, wtedy radość i szczęście są pełne. Ta radość staje się świadectwem wobec ludzi nie związanych z Kościołem. Większość z nich, przynajmniej tutaj w Polsce, interesuje się Kościołem. W codziennej prasie rzadko brakuje, jakiegoś artykułu zajmującego się Kościołem. Może krytycznie, ale to świadczy przynajmniej o zainteresowaniu. Ci ludzie na nas patrzą. Gdybyśmy mogli im pokazać, że chrześcijanie to ludzie radośni i szczęśliwi, bo się wzajemnie miłują, chrześcijaństwo stałoby się dla nich dużo bardziej atrakcyjne. W czasach Dzieł Apostolskich, pod wpływem świadectwa chrześcijan, poganie prosili o chrzest. W miesiącu maja módlmy się do Maryi, by pomagała nam stać się ludźmi życzliwymi, zatroskanymi jedni drugimi, prawdziwymi jej dziećmi, dla dobra środowiska, które nas otacza.

Ks. Roberto

Regulamin(500)