Oto jestem

 
HOMILIA NA V NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Słowo, które w dzisiejszych czytaniach przekazuje nam Pismo Święte, jest bardzo sugestywne.

W Ewangelii św. Mateusza Jezus przedstawia nasze powołanie: mamy być solą ziemi i światłem świata.

Jak ważna jest sól, wie dobrze każdy, kto gotuje i spożywa posiłki. Potrawa może wyglądać bardzo apetycznie, ale jeśli nie ma w niej soli, nie da się jej zjeść.

My, chrześcijanie, jesteśmy solą, jeśli ludzie czują w nas smak mądrości, która pochodzi z konsekwentnego życia naszą wiarą

Ponadto mamy być światłem. W jaki sposób?
Prorok Izajasz mówi nam:

1. „Jeśli u siebie usuniesz jarzmo”.
Każdy z nas ciągnie za sobą jakieś jarzmo: jarzmo swoich ambicji i przywiązań, jarzmo swoich zmartwień i lęków.
Kiedy Bóg staje się dla mnie najważniejszy (a nie ja sam, nie moje plany, nie to, co chciałbym osiągnąć), kiedy ufam w Jego opatrzność i w Jego miłosierdzie, kiedy ludzie czują, że jestem człowiekiem wolnym, wtedy staję się dla nich światłem.

2. „Jeśli przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie”.
Bywa, że mamy ciągle pretensje do ludzi i mówimy o nich źle za ich plecami. Jest to działanie nie szczere, a raczej tchórzliwe, jakbyśmy uderzyli kogoś nożem w plecy. Jeśli uważamy, że ktoś źle postępuje, upominajmy go szczerze i bezpośrednio w odpowiednim momencie, spokojnie, z miłością.
Bogu podobają się jednak bardziej ci, którzy częściej dostrzegają dobro, które jest w każdym człowieku.

3. „Jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem”.
Światło to dar jaki otrzymujemy, miłując bliźniego.
Miłość działa bowiem jak prąd w naszych mieszkaniach. Kiedy nie ma prądu, nie ma światła, lodówka nie chłodzi, pralka się zatrzymuje, komputer gaśnie, ogrzewanie „wysiada”. Można mieć najbardziej nowoczesne urządzenia, ale kiedy nie ma prądu, to jakby ich nie było; nawet gorzej, bo mogą się popsuć.
Podobnie, kiedy w relacjach międzyludzkich nie ma miłości, wszystko ustaje. Jako pierwsze znika zaufanie. Wszystko traci sens. Najlepsze plany pozostają martwe – na papierze. Nie ma światła i w tej ciemności ludzie mogą się gubić.

Kiedyś w rozmowie z osobami, które bardzo kocham, podjąłem dyskusję dotyczącą ich niewłaściwego – według mnie – zachowania. Nie zapanowałem nad sobą, stałem się przyczyną napięcia i smutku. Zgasło światło, zamknęły się drzwi. Czułem się fatalnie i od razu zrozumiałem, że tego dnia słońce nie może zajść, zanim nasze relacje nie zostaną odnowione. Ale jak je odbudować, kiedy emocje są jeszcze tak żywe?

Modliłem się za nich, na klamce ich mieszkania zawiesiłem słodycze, wysłałem SMS przepraszając za mój sposób zareagowania. Potem starałem się powierzyć tę sprawę Panu Bogu i ze spokojem, według woli Bożej, wykonywać jak najlepiej to, co było moim obowiązkiem w kolejnych godzinach tego dnia.
Po pewnym czasie otrzymałem od nich pocieszający SMS. Był to znak, że moje pragnienie pojednania zostało przyjęte. Ich zachowanie też się zmieniło. Miłość wzajemna zaczęła powoli na nowo krążyć między nami: wróciło światło i razem z nim radość życia, swoboda poruszania się, chęć podejmowania wspólnych inicjatyw.

W tym świecie tak ciemnym, bo nasyconym egoizmem, w którym ludzie zamykają się w sobie i oddalają się od siebie, jesteśmy powołani, by dawać chleb, ubrania, leki, ale również uśmiech, radę, pociechę, czas, by budować i odbudowywać dobre relacje ze wszystkimi i tworzyć nową kulturę, kulturę wzajemnego słuchania, zaufania, przebaczenia.

Jeśli tak postępujemy, jesteśmy solą ziemi i światłem świata, a kiedy sami będziemy w potrzebie i poprosimy o pomoc, Bóg odpowie: „Oto jestem”.

ks. Roberto

Regulamin(500)