Nie tylko powołani

 
HOMILIA NA XXVIII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

W dzisiejszej Ewangelii powraca motyw z ubiegłej niedzieli. Aby podobać się Bogu, nie wystarczy zostać powołanym. Trzeba także na Jego powołanie odpowiadać.

Królem z dzisiejszej przypowieści jest Bóg. Zaproszeni na ucztę to my. Bóg nas stworzył, aby uczynić nas szczęśliwymi poprzez uczestnictwo w Jego życiu. Wszyscy jesteśmy do tego powołani i zaproszeni.

My jednak nie zawsze przyjmujemy Boże zaproszenie. Zamiast otworzyć się na Niego, jesteśmy skupieni na sobie. Jeśli uważnie prześledzimy nasze myśli i motywacje naszych słów i czynów, zdamy sobie sprawę, jak często wszystko krąży wokół nas samych. „Cieszę się, bo coś mi się udało, gniewam się, gdyż ktoś mnie zlekceważył, martwię się, bo nie wiem, czy jutro uda mi się to lub tamto załatwić, itp.”

Chyba nie będzie przesadą ocena, że sporo ponad 50% tego, co myślimy, mówimy i czynimy ma swoją motywację w nas samych. Dlatego wolimy szukać szczęścia na swój sposób, na własnych polach, we własnym kupiectwie i zamiast znaleźć się na drodze szczęścia, znajdujemy się często na drodze nieszczęścia.

Jak więc odpowiadać na Boże powołanie, na zaproszenie do udziału w Jego uczcie weselnej? Koniecznym jest wyjście poza siebie i otwarcie się bardziej na Boga, miłowanie Boga. Wtedy dopiero będziemy gotowi czynić to, czego On od nas oczekuje, to znaczy przyjąć Jego zaproszenie.

Miłować Boga. To powinno być super logiczne. Jemu zawdzięczamy wszystko co mamy i czym jesteśmy. Życie, zdrowie, bliskie osoby, przyroda, która nas otacza, to, co jemy i w co się ubieramy, także wszystko, co człowiek przetworzył – pochodzi ostatecznie od tego, co Bóg stworzył. To, że jesteśmy ochrzczeni, że wierzymy, że możemy skorzystać z odpuszczenia grzechów i uczestniczyć w Eucharystii. To, że przybliżamy się do życia w Niebie. Wszystko jest Jego wielkim darem.

Dziękujmy Mu więc w modlitwie oraz uczestnicząc tak często jak to możliwe w Eucharystii. Warto poza tym zrobić jeszcze jedną rzecz: ofiarować Mu na przykład to, co w danym momencie robimy – czy to gotowanie, sprzątanie, pracę, naukę, posiłek, wypoczynek, modlitwę, czy zabawę – mówiąc Bogu w naszym sercu: „Dla Ciebie, Panie”. To przyzwyczaja nas już tu i teraz, dzień po dniu, do pogłębiania tej relacji z Bogiem, która trwać będzie na naszej uczcie weselnej w Niebie.

Dzisiejsza Ewangelia mówi nam również, że aby uczestniczyć w Bożej uczcie, trzeba być odpowiednio ubranym. Naszym strojem weselnym jest miłość do bliźniego. Przy stole Bożej uczty nie będziemy przecież sami. Będą obok nas również inni.

Trzeba więc nauczyć się miłować zarówno Boga, jak i naszych bliźnich. Starajmy się odkrywać ich pragnienia, ich potrzeby i wychodzić im naprzeciw. Wtedy będziemy się nadawali do uczestnictwa w Bożej uczcie. Wtedy będziemy nie tylko powołani, lecz również wybrani.

A może w końcu bliźni też odpowiedzą na naszą miłość… Wówczas przeżyjemy już tu i teraz trochę tego wesela, w postaci radości, która zawsze towarzyszy miłości wzajemnej. Bo „gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego”, tam jest wesele, tam jest Niebo.

ks. Roberto

Regulamin(500)