Nie mają już wina

 
HOMILIA NA II NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Relacja z wydarzenia, które miało miejsce podczas wesela w Kanie Galilejskiej, prowadzi nas bezpośrednio do życia rodziny z Nazaretu, o którym tak mało wiemy. Wiemy, że Jezus, po odnalezieniu Go w świątyni jerozolimskiej, był poddany rodzicom i wzrastał w latach, mądrości i łasce. Tradycja mówi, że pomagał Józefowi w pracy zawodowej jako cieśla. Na tym kończy się to, co mówią Ewangelie o okresie życia Jezusa w rodzinie w Nazarecie. Tu w Kanie ma miejsce coś, co może odsłonić coś więcej na ten temat.

Pierwsza rzecz dotyczy osoby Maryi. Zanurzona, jak wszyscy inni, w rzeczywistości typowej dla wesela – muzyka, tańce, hałas – która mogłaby rozproszyć jej uwagę, lub skierować ją na przykład na zachowanie gości, na ich ubranie, itp., Maryja pozostaje czujna w miłości. Dlatego potrafi dostrzec niezręczną sytuację, w której znaleźli się nowożeńcy. W pewnym momencie zabrakło wina. Od razu Maryja bierze sobie sprawę do serca. Chce pomóc nowożeńcom i wie jak. Zwraca się do Jezusa: „Nie mają już wina” (J 2, 1-11).

Sposób, w jaki zwraca się do Jezusa, daje sporo do myślenia. Skąd się bierze jej pewność, że Jezus może rozwiązać ten problem? Czy ta pewność jest owocem wiary, czy doświadczenia? Jezus jeszcze nie dokonywał cudów publicznych. A może dokonał już cudów rodzinnych? O tym nie wiemy, ale pewność, z którą Maryja zwraca się do Jezusa, budzi wrażenie, że mogła ona być już świadkiem jakiegoś domowego cudu. Jezus od razu rozumie to, co Maryja ma na myśli. „Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Ta odpowiedź może również znaczyć: „Jeszcze nie czas, bym zrobił publicznie to, co robiłem w domu”.

Wydarzenie w Kanie Galilejskiej odsłania relację istniejącą między Jezusem i Maryją. Życie rodziny z Nazaretu przebiegało na zewnątrz normalnie i prosto, ale mogło być bardzo barwne i bogate w chwile, w których Jezus mógł mile zaskakiwać swoich rodziców. Można sobie wyobrazić, że ich życie było bardzo bogate w dary Ducha Świętego, te dary, o których św. Paweł pisze w Liście do Koryntian.

O te dary wszyscy powinniśmy zabiegać. Są one bardzo potrzebne w życiu rodziny, Kościoła, społeczeństwa. O dwa z nich warto dzisiaj szczególnie się starać: o dar mądrości słowa i o dar rozeznawania duchów.

Dar mądrości słowa jest bardzo potrzebny dzisiaj, kiedy do nas dociera codziennie mnóstwo niewiele znaczących, ale głośnych słów reklamy, opinii publicznej, komentarzy politycznych, itp. Te słowa są często puste. Trzeba podarowywać ludziom mądre słowa. One działają jak balsam na duszę współczesnego człowieka i inspirują go do czynienia dobra. Każdy może otrzymać dar mądrości słowa, w miarę jak karmi się słowami Pisma Świętego. W Piśmie Świętym mówi sam Bóg, a Jego słowa są mądre i formują umysł człowieka do mądrości, a gdzie umysł jest mądry, tam i słowa będą mądre.

Drugi dar, o który warto prosić, to dar rozeznawania duchów. Dzisiaj przeżywamy duży zamęt ideowy. W imię dobra człowieka lansuje się ideologię liberalną, która promuje wyzwolenie od moralności chrześcijańskiej, lansując wszelkiego rodzaju swobody obyczajowe. Często czyni się to pod przykrywką sugerowania miłości do bliźniego rozumianej po swojemu. Tak to jest w przypadku aborcji przedstawianej jako czyn miłości w stosunku do kobiet, pomijając dramat zabicia dziecka, lub eutanazji rozumianej jako czyn miłości dla przewlekle chorego. Za pomocą mediów te manipulacje ideowe docierają do niespotykanej dotąd liczby ludzi, tworząc zamęt, jak w przypadku, kiedy pokazano reklamę uścisku jednej dłoni ozdobionej bransoletką tęczową z drugą trzymającą różaniec, sugerującą, że jako katolicy powinniśmy zgodzić się z tym, czego domagają się homoseksualiści.

W Kanie Galilejskiej brakowało wina. W współczesnym świecie brakuje mądrości słowa i rozeznawania duchów dobrego i złego.

Prośmy Maryję, aby tak jak poprosiła Jezusa o wino dla nowożeńców w Kanie, tak prosiła o dary Ducha Świętego dla nas zanurzonych w dzisiejszym świecie.

ks. Roberto

Regulamin(500)