Lekarstwo na stres

 
SŁOWO NA XIV NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Myślę, że te słowa Jezusa są bardzo bliskie i pocieszające. Są bliskie każdemu z nas, bo wszyscy jesteśmy w jakiś sposób utrudzeni i obciążeni. Żyjemy w świecie, który stale rodzi stres. Dwoje małżonków opowiada: „Jesteśmy zestresowani przez trudną sytuację ekonomiczną. Ona sprawia, że w naszej rodzinie obydwoje jesteśmy zmuszeni pracować zawodowo. Wymagania w pracy, z kolei są coraz większe, co sprawia, że wracamy do domu zmęczeni i mamy coraz mniej sił i czasu dla dzieci i dla siebie nawzajem. To dodatkowo utrudnia życie rodziny”. Nieraz grozi utrata pracy, co tworzy sytuację dramatyczną i zmusza do szukania pracy za granicą, z jeszcze większym obciążeniem dla życia rodzinnego. Czasem jesteśmy zestresowani z powodu trudnych relacji z naszymi bliźnimi, czy to z małżonkiem, czy rodzeństwem, kolegą w pracy, przełożonym, sąsiadem. Innym razem trudności znajdujemy w nas samych. Zmęczenie, zniechęcenie, choroba. Stresuje nas również sytuacja społeczno-polityczna to, że atakowane są podstawowe wartości chrześcijańskie naszej cywilizacji, wartości małżeństwa, jako związku mężczyzny i kobiety, świętość życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, to, że za kilka lat nie będzie pieniędzy, aby wypłacać emerytury, chociaż teraz jest nadzieja, że przez program 550 + sytuacja może się poprawić, to, że pełno jest afer korupcyjnych, które rzucają cień nawet na elity wymiaru sprawiedliwości. Komu można ufać? Stresuje nas niepewność jutra. Kto z nas nie odnajduje się wśród tych utrudzonych i obciążonych? A co mówi do nas Jezus?

„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Jakie to pocieszające! W jaki sposób Jezus nas pokrzepi? Czy odbierze nam to, co nas trudzi i obciąża? Nie, Jezus obiecuje, że nas pokrzepi, jeśli weźmiemy na siebie Jego jarzmo, które zamiast obciążać wyzwala, zamiast uniżać podnosi. Czym jest Jego jarzmo?

Tym jarzmem jest Jego styl życia. To lekarstwo na stres… Jeśli, bowiem staramy się naśladować Jezusa i przyjmujemy nasze stresy, nasze cierpienia nie w duchu pretensji, gniewu, protestu i agresji, lecz w sposób podobny do Jezusa, w duchu łagodności i pokory, wtedy w naszych sercach nastąpi cudowna przemiana: cierpienie przemienia się w miłość. Przemiana naszego serca jest początkiem pokrzepienia obiecanego przez Jezusa. Jeśli naśladując Jezusa, kierujemy się miłością, która rodzi się w naszych sercach ku bliźnim, odnawiają się relacje z nimi, bo miłość rodzi miłość. Wtedy może nastąpić pełne pokrzepienie, bo zmienia się atmosfera naszego środowiska, to znaczy zaczyna zmieniać się świat wokół nas. Ojciec Święty Franciszek mówi, że jarzmo Jezusa jest prawem miłości, jest to przykazanie, które pozostawił swoim uczniom. Prawdziwym lekarstwem na rany ludzkości, te materialne jak głód i niesprawiedliwość, czy te psychologiczne lub moralne powodowane przez fałszywy dobrobyt, jest życie w braterskiej miłości, która ma swoje źródło w Bożej miłości.

Papież opowiadał taką anegdotkę: „W Kurii w Buenos Aires od trzydziestu lat pracuje skromny człowiek, ojciec ośmiorga dzieci. Raz go zapytałem: „Dlaczego zawsze mówisz: Jezu!” „Kiedy mówię Jezu! – powiedział mi ten skromny człowiek- czuję się silny, czuję, że jestem w stanie pracować. Wiem, że On mi towarzyszy, że On się mną opiekuje”. Ten człowiek- zauważył Papież- nie studiował teologii, posiada tylko łaskę chrztu i siłę Ducha Świętego. Jego świadectwo bardzo dobrze mi zrobiło, bo przypomniało mi, że na tym świecie, który proponuje nam wielu zbawicieli, tylko imię Jezusa nas zbawi”. Imię Jezusa, pomogło temu człowiekowi znaleźć pokrzepienie, bo przypominało mu, że warto żyć w Jego stylu. Niech Maryja pomaga nam żyć tym, o co Jezus prosi w dzisiejszej Ewangelii: „Uczcie się ode mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem”

Módlmy się taką modlitwą:

“Święta Maryjo matko Boża, zachowaj we mnie serce dziecka, czyste i przeźroczyste jak woda źródlana. Daj mi serce proste, które nie zamyka się we własnych problemach i smutkach. Daj mi serce wspaniałomyślne w podarowaniu się i daj skłonność do współczucia. Daj mi serce wierne i hojne, które nie zapomina żadnego dobra, i nie zachowuje urazy z powodu otrzymanego zła. Ukształtuj we mnie serce łagodne i pokorne, które kocha nie oczekując, aby być kochane. Serce, które kocha i cieszy się, kiedy może żyć w innych sercach, poświęcając się tak jak Twój Boski Syn. Daj mi serce wielkie i niepokonane, aby żadna niewdzięczność nie mogła go zamknąć, a żadna obojętność zmęczyć. Daj mi serce zranione, raną Bożej miłości, raną, która goi się dopiero w Niebie. Amen”

Regulamin(500)