Jezus opuszczony: okno Boga – okno ludzkości

 
Przedstawiamy I część tematu o Jezusie opuszczonym, który rozważamy w tym roku na Mariapoli naszych letnich rekolekcjach. Autorką jest Maria Voce, prezydent Ruchu Focolari.

I część

Wprowadzenie

CA0019Zaledwie skończyliśmy rok, w którym postanowiliśmy skupić się na jedności. Z radością i z ogromną wdzięcznością wobec Boga również ja mogę powiedzieć o licznych owocach, których doświadczyliśmy: bez wątpienia wzrosła jedność w Dziele, pomiędzy nami w Centrum, jak i w różnych częściach świata poprzez naszych ludzi, w każdej rzeczywistości na świecie. W ten sposób również nasze „wychodzenie” ku ludzkości, oczekującej ludzkości, było bardziej przekonywujące. Będziemy się mogli o tym przekonać w tych dniach.

Wiemy jednak, że jedność, na każdym poziomie, jest trudna do zrealizowania i że jest możliwa tylko wówczas, jeśli w centrum naszego serca, jako jedyne wszystko, postawiamy Jezusa opuszczonego. O tym Chiara nam stale przypominała, mówiąc: „Wszelkie światło dotyczące jedności wytryska z tego wołania”[1].

Odwołując się do wołania Jezusa do Ojca: „Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie opuściłeś?” (Mk 15,34; Mt 27,46).

W ostatnich czasach, rozglądając się przez chwilę jedynie wokół nas, mogliśmy doświadczyć jak jest prawdziwe to, że ludzkość jest „wielkim Jezusem opuszczonym”, a Jego wołanie odbija się echem dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek pod różnymi imionami. Z pewnością odnaleźliśmy Go na peryferiach egzystencjalnych, ale nie tylko, także w sytuacjach nam bliższych, jak w naszych miejscach pracy, w naszych rodzinach, w relacjach międzyludzkich, a także w nas samych. Za każdym razem, kiedy doświadczamy, że jedność, o którą Jezus prosił Ojca jest jeszcze odległym ideałem, prawie nieosiągalnym celem – a to się nam zdarza – tam jest Jezus opuszczony, który nas wzywa, pobudza do głębszego spotkania z Nim i zdaje się powtarzać nam to, co [powiedział] Chiarze: „Jeśli ty mnie nie kochasz, (jeśli wy mnie nie kochacie), kto mnie ukocha?”.

Jemu więc poświęcamy nasz nowy rok ideałowy.

Jezus opuszczony: okno Boga otwarte na świat; okno ludzkości, przez które ludzkość widzi Boga

Przygotowując się do tego wystąpienia, wzięłam na nowo do ręki książkę Chiary Krzyk opuszczenia. Bo jakaż książka jest bardziej odpowiednia, jeśli nie ta, którą sama Chiara określiła jako „list miłosny do Jezusa opuszczonego?”. Cała książka, ale zatrzymałam się szczególnie na  ostatniej stronie, a tam Chiara cytuje fragment definicji, którą napisała w Raju 49 roku – jest to więc zdanie z Raju’49 – gdzie określa Jezusa opuszczonego jako „Nieskończoną Pustkę, przez którą Bóg patrzy na nas. Okno Boga otwarte na świat i okno ludzkości, przez które ludzkość widzi  Boga[2].

Wydaje mi się, że wystarczy to stwierdzenie, aby zrozumieć, że Jezus opuszczony nie jest tylko punktem duchowości, jak pozostałe, którymi już żyliśmy, ale jest jej podstawową zasadą – oczywiście razem z jednością. Nie na darmo więc są to dwie strony jednego medalu. Jezus opuszczony służy jedności. W ubiegłym roku mówiliśmy, że jest to druga strona medalu jedności.

Taka jest perspektywa, perspektywy.

Podróż z Trójcy do Trójcy

Najpierw spojrzymy na Jezusa opuszczonego jako „okno Boga otwarte na ludzkość”, a następnie spojrzymy na Niego jako na „okno ludzkości, poprzez które ludzkość widzi Boga”. Podróżujemy więc. Jest to podróż z Trójcy do Trójcy: Bóg, który wciela się na ziemi, aby przyprowadzić do Siebie całą ludzkość. Pośrednikiem jest On: Jezus opuszczony.

Jak zawsze sięgniemy do źródeł charyzmatu, starając się prześledzić życie i dzieło Chiary z obecnej perspektywy naszej historii.

Jezus opuszczony: okno Boga

Pierwszy punkt: „Jezus opuszczony: okno Boga otwarte na świat”.

Wyjdźmy od Ewangelii: jest to podstawowe dziedzictwo, które pozostawiła nam Chiara. Na jednej z piękniejszych kart Ewangelii Janowej czytamy: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16).

Jan Paweł II tak komentował: „Ta prawda zmienia od podstaw obraz dziejów człowieka oraz jego ziemskiej sytuacji”. I dzieje się to pomimo grzechu, który zakorzenił się w historii. Rzeczywiście, Bóg Ojciec, który umiłował Syna jednorodzonego i ukochał Go miłością niezmierną i wieczną, właśnie „z tej przewyższającej wszystko miłości „daje” tego Syna, aby dotknął samych korzeni ludzkiego zła i tak przybliżył się w sposób zbawczy do całego tego świata cierpienia, jakie jest udziałem człowieka”. (Salvifici doloris,15-18)[3], „tylko dlatego, że Syn Boży stał się naprawdę człowiekiem, człowiek może – w Nim i przez Niego – stać się naprawdę dzieckiem Bożym”[4]. To tyle Papież.

Bóg wcielił się w historię w ten sposób, wszedł w dzieje człowieka właśnie tak. Jezus przyszedł zatem na ziemię, by doprowadzić ludzi – którzy oddalili się od Boga poprzez grzech – do pełnej komunii z Nim i na krzyżu bierze na Siebie każdy negatywny wymiar człowieka: jego wątpliwości, jego cierpienia, aż po jego grzechy, czyniąc samego siebie, który był Niewinny, podobnym do człowieka grzesznego.

Jak Chiara doświadcza tej rzeczywistości? Musimy powrócić do korzeni naszej historii i przypomnieć wydarzenie, które miało miejsce w domu Dori, którego Wam nie opowiadam, bo wszyscy je znamy. Ale tam Chiara mówi natychmiast: „Jeśli największym cierpieniem Jezusa było opuszczenie Go przez Ojca, my wybieramy Go jako Ideał i idziemy za Nim[5].

Był też widoczny znak tego wyboru, o którym sama Chiara opowiada – wydaje się słyszeć jej głos – a był to dzień, w którym usunęły ubogie meble z małego focolare, w którym mieszkały, pozostawiając w pokoju tylko materace na podłodze i obraz Jezusa opuszczonego, wiszący na białej ścianie. Chiara mówi:

„Ten jedyny obraz, na pustej ścianie przypominał nam każdego ranka, zaraz po przebudzeniu, że wybrałyśmy na całe życie tylko Jego – Jezusa ukrzyżowanego i opuszczonego”[6].

To właśnie w tym czasie powstała deklaracja – jakby wyznanie miłości – które powtarzało się z całą radością w sercu każdego ranka zaraz po przebudzeniu, i którą powtarza się po dziś dzień: „Ponieważ jesteś opuszczony, ponieważ jesteś osamotniona”. Była to jakby modlitwa, coś co wyrażało i wyraża sens każdego naszego dnia.

A zatem Jezus opuszczony ukazuje się Chiarze od samego początku jako „żywe objawienie miłości Bożej tu na ziemi[7].

Pisała do jednej z koleżanek: „Wiem, znowu upadniesz. Ja też często, i zawsze upadam. Gdy jednak podnoszę wzrok na Niego i widzę, że jest niezdolny do zemsty, gdyż przybity jest do Krzyża z nadmiaru Miłości, pozwalam, by Jego Nieskończone Miłosierdzie dotknęło mnie łagodnie i wiem, że tylko ono powinno we mnie tryumfować. Po cóż byłby nieskończenie Miłosierny? Po co, jeśli nie ze względu na nasze grzechy?” (…) Bóg nie chce od ciebie wielu rzeczy, jak tylko twoje serce” [8].

Tak pisała Chiara w 1945 roku.

Papież Franciszek w homilii w Niedzielę Palmową,  podczas Dnia Młodzieży  w Rzymie, podkreślił miłosierdzie Boga wobec człowieka, tymi słowami: „Aby być solidarnym z nami we wszystkim, [Jezus] na krzyżu doświadcza tajemniczego opuszczenia przez Ojca. W opuszczeniu jednak modli się i powierza się (…) w chwili największego unicestwienia, objawia prawdziwe oblicze Boga, którym jest miłosierdzie. Przebacza swoim oprawcom, otwiera bramy raju skruszonemu łotrowi i kruszy serce setnika. Jeśli ogromna jest tajemnica zła, to nieskończona jest Miłość, która w nią wkracza, docierając aż po grób i bramy piekieł, przyjmując całe nasze cierpienie, aby je odkupić, wnosząc światło w ciemności, życie w śmierć, miłość w nienawiść[9].

„Światło w ciemności, życie w śmierć, miłość w nienawiść”. Te słowa przypominają nam modlitwę, która wypłynęła z serca Chiary; modlitwę wdzięczności i chwały. Wszyscy ją znamy. Przeczytamy ją razem:

„Abyśmy mieli światło, Ty stałeś się ślepy.

Abyśmy byli zjednoczeni, Ty doświadczyłeś oddzielenia od Ojca.

Abyśmy posiedli mądrość, Ty uczyniłeś się «niewiedzą».

Abyśmy przyoblekli się w niewinność, Ty uczyniłeś się «grzechem».

Abyśmy mieli nadzieję, Ty prawie straciłeś nadzieję…

Aby był w nas Bóg, Ty przeżyłeś oddalenie od Niego.

Aby Niebo było nasze, odczułeś Piekło.

Aby dać nam spokojne przebywanie na ziemi, pośród stu i więcej braci, zostałeś wyrzucony z Nieba i ziemi, przez ludzi i przez naturę.

Jesteś Bogiem, moim Bogiem, naszym Bogiem, Bogiem nieskończonej miłości”[10].

Jest to modlitwa, w której dobrze widać, kim jest On – Jezus opuszczony, a kim jesteśmy my. Ale On „schodzi”: schodzi, by spotkać nas tam, gdzie jesteśmy, aby wziąć na Siebie nasze człowieczeństwo. W ten sposób staje się „oknem Boga” na świat, „żywym objawieniem miłości Bożej tu na ziemi” [11].

W tej miłości bez miary, jaką Jezus opuszczony miał wobec każdego człowieka wszystkich czasów i każdej kultury, każde nasze cierpienie zostało przemienione, wypełniona każda pustka, odkupiony każdy grzech. Chiara jest tak przekonana o tym, że chciałaby znaleźć w słowniku wszystkie przymiotniki o negatywnym znaczeniu, pewna, że w każdym można by dostrzec oblicze Jezusa opuszczonego.

Pisze:

Jezus opuszczony jest pierwowzorem niemego: nie potrafi już mówić, nie wie co jeszcze powiedzieć: „et nescivi”: “i nie pojmowałem” (Ps 73 [72], 22).

Jest pierwowzorem niewidomego: nie widzi; głuchego: nie słyszy.

Jest zmęczonym, który narzeka.

Zdaje się bliski rozpaczy.

Jest głodny… jedności z Bogiem.

Jest pierwowzorem zawiedzionego, wydaje się przegrany, zdradzony.

Jest zalękniony, zdezorientowany.

Jezus opuszczony jest ciemnością, tęsknotą, sprzecznością, pierwowzorem tego wszystkiego, co dziwaczne, nieokreślone; postacią, która ma w sobie coś przerażającego, ponieważ jest Bogiem, który woła o pomoc!… Jest bezsensem.

Jest najbardziej samotny, najbardziej opuszczony… Wydaje się niepotrzebny, odrzucony, wstrząśnięty…”[12]W innym miejscu wylicza kolejne określenia, ukazujące nieoczekiwane odcienie Jego oblicza.

Jezus opuszczony – mówi Chiara „jest również obrazem każdego zaskoczenia, oczekiwania, wypadku, niespodzianej nowiny, wątpliwości, oskarżenia, potępienia, procesu, wygnania, ekskomuniki, osierocenia, owdowienia, rozwodu, śmierci, tragedii, dramatu, gromu, katastrofy. I nigdy nie przestaniemy wszędzie odnajdywać Go na tym łez padole, którym jest nasza ziemia”[13].

            W Jezusie opuszczonym – pełni cierpienia i jednocześnie szczycie miłości – odnajdujemy klucz, przenikający i dający odpowiedź na najgłębszą tajemnicę okrywającą życie człowieka i całej ludzkości: tajemnicę bólu, cierpienia, tajemnicę, którą Chiara – właśnie dzięki Niemu – potrafiła rozpoznać i przyjąć jako tajemnicę miłości. To jest tajemnica, wielka tajemnica, dogłębnie dotykająca jej serca. Pisze bowiem:

Jezus na ziemi. Jezus, nasz brat. Jezus, umierający za nas między łotrami: On, Syn Boży, zrównany z innymi.

(…) „Przecież przyszedłeś do nas właśnie dlatego, że przyciągnęła Cię nasza słabość, a nasza nędza wzbudziła Twoje współczucie”.

Nie ma na ziemi ani matki, ani ojca, którzy jak Ojciec Niebieski oczekiwaliby syna marnotrawnego i jak On przygotowaliby wszystko na jego powrót”[14].

Dobrze to ukazuje Jan Paweł II w Novo Millennio Ineunte podkreślając, że „Aby na nowo ukazać człowiekowi oblicze Ojca, Jezus musiał nie tylko przyjąć ludzkie oblicze, ale obarczyć się nawet «obliczem» grzechu”[15].

Po przyjęciu całej rzeczywistości zła – rzeczywistości polegającej przede wszystkim na braku miłości – doświadcza na krzyżu również przepaści spowodowanej brakiem poczucia nawet jedności z Ojcem (por. Mk 15,34; Mt 27,46). Ale, pomimo odczucia oddzielenia, na nowo powierzył się Jemu i w ten sposób – mówi Chiara – „stał się twórcą jedności ludzi z Bogiem i między sobą oraz drogą do niej”[16].

Jak czytamy w Ewangelii według św. Łukasza, Jezus, w szczytowym momencie śmierci, zwracając się do Ojca powiedział: „W Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). W ten sposób przemienia poczucie opuszczenia przez Boga w całkowite powierzenie się Jemu i w tym momencie „czyniąc siebie niczym, jednoczy dzieci z Ojcem”[17] i podarowuje nam Ducha Świętego.

Chiara wyciąga z tego ważne wnioski:

„Ale tak jak On, po krzyku opuszczenia, powierza się Ojcu i umiera w Nim, tak samo my, patrząc na wzór, jesteśmy w stanie odbudować Jedność niezależnie kto ją zerwał”[18].

Jesteśmy do tego zdolni, patrząc na Niego – mówi Chiara – jesteśmy zdolni, patrząc na Niego.

Oto pierwszy punkt: „Okno Boga na ludzkość”. Bóg, który dociera do nas poprzez Jezusa opuszczonego i patrzy na nas.

Maria Voce (Emmaus), Castel Gandolfo, 7 września 2016

 

[1] C. Lubich, Duchowość jedności nową drogą, Kraków 2004, s. 44.

[2] C. Lubich, Krzyk opuszczenia, Kraków 2001, s. 112.

[3] Por. Jan Paweł II, Salvifici doloris 15-18.

[4] Por. Jan Paweł II, Novo Millennio Ineunte 23.

[5] C. Lubich, L’unità e Gesù Abbandonato, Roma 1984, p. 52.

[6] C. Lubich, Krzyk …, dz. cyt., s. 40.

[7] Collegamento z 18.06.1998.

[8] List Chiary z sierpnia 1945 roku.

[9] Papież Franciszek, Homilia wygłoszona podczas XXXI Dnia Młodzieży, Plac Św. Piotra, 20 marca 2016.

[10] Por. C. Lubich, Charyzmat jedności, Kraków 2007, s. 147.

[11] Collegamento z 18.06.1998 r.

[12] C. Lubich, Krzyk…, dz. cyt., s. 49.

[13] Tamże, s. 55.

[14] C. Lubich, Charyzmat…, s. 112.

[15] Por. Jan Paweł II, Novo Millenio ineunte nr 25.  Zob. również: Katechizm Kościoła Katolickiego 603: Jezus nie doznał takiego odrzucenia, jak gdyby On sam zgrzeszył 410 . W miłości odkupieńczej, która zawsze łączyła Go z Ojcem 411 , przyjął nas w naszym oddzieleniu od Boga, tak że mógł w naszym imieniu powiedzieć na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34; Ps 22, 1). Bóg, czyniąc Go w ten sposób solidarnym z nami jako grzesznikami, „własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8, 32), abyśmy zostali „pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna” (Rz 5, 10).

[16] C. Lubich, Krzyk …, s. 30.

[17] Tamże, s. 29.

[18] Lettere dei primi tempi, „Lettera del 13 marzo 1948 a P. Bonaventura da Malé, o.f.m. cap.”, cit., p. 146.

Regulamin(500)