Prawo życia

 
HOMILIA NA XII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Jesteśmy chrześcijanami, ale często nie do końca rozumiemy, co to znaczy. Zostaliśmy ochrzczeni wkrótce po naszych narodzinach, kiedy nie byliśmy jeszcze świadomi. Jako dzieci, poprzez katechezę oraz przygotowanie do przyjęcia kolejnych sakramentów, poznaliśmy podstawowe prawdy wiary. Z czasem, może czytaliśmy Ewangelię. Wtedy lepiej poznaliśmy słowa i czyny Jezusa i zrozumieliśmy, że być chrześcijaninem znaczy starać się Go naśladować, iść za Nim. Ewangelia  pokazała nam, że droga Jezusa, to droga miłości, że iść za Jezusem znaczy miłować Boga, bliźnich i siebie nawzajem.

Czy jednak rozumiemy, co znaczy miłować? Czy odkryliśmy co kryje się za tym prostym słowem, które budzi miłe uczucia, a w rzeczywistości zawiera najmocniejszą i najbardziej dramatyczną treść?

Miłować znaczy przede wszystkim dawać, według potrzeb bliźniego: dobra materialne, czas, słuchanie, pocieszenie, otuchę, czasem też napomnienie. Miłować znaczy zaangażować się na rzecz dobra bliźniego. To jest jednak związane z zwycięstwem nad naszym egoizmem, a to wymaga walki, czasem ciężkiej walki. Egoizm jest głęboko zakorzeniony w naszej ludzkiej naturze przez grzech pierworodny. On stale walczy przeciwko naszym dobrym postanowieniom i robi wszystko, aby nie pozwolić ich realizować.

Kiedy postanowimy miłować Boga i bliźniego, egoizm zaraz szuka wymówek i podpowiada: jesteś zmęczony, możesz to robić później, może jutro, to mógłby robić ktoś inny….Egoizm wyprowadza nas z życia chwilą obecną. Kiedy już zdobywamy się na uczynienie czegoś dobrego, nasz egoizm z kolei oczekuje przynajmniej uznania i wdzięczności. Nie zawsze, jednak je otrzymujemy. Ludzie albo tego dobra nie dostrzegają, albo po prostu ich egoizm nie chce go uznać i podkreślić, bo moglibyśmy wyglądać lepiej niż oni.

A my, kiedy nie spotykamy uznania i wdzięczności, jesteśmy rozczarowani. Możemy mieć wrażenie, że to dobro, które czynimy, się nie opłaca. Może przychodzić na myśl, że w takim razie już tego dobra w przyszłości nie będziemy czynić.

W tych sytuacjach Jezus przypomina nam: „Kto chce pójść za mną, niech zaprze się samego siebie (więc niech będzie gotowy do służby, chociaż nie ma ochoty), niech weźmie swój krzyż (więc niech wykona konkretnie tę służbę) i niech idzie za mną (więc niech to robi w moim stylu, w miłości, nie oczekując żadnej ziemskiej nagrody). Jezusowi mało kto podziękował za wspaniałe cuda i nikt Go złotym medalem zasługi nie odznaczał…

Dalej Jezus wyjaśnia nam jeszcze jedną bardzo ważną rzecz: Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, (z miłości) ten je zachowa”. Jezus zapowiada swoje doświadczenie. Sam nie bronił swojego życia, lecz oddał je z miłości do Ojca i do nas.

Miłość jednak nie umiera. Dlatego kto oddaje swoje życie z miłości, odzyska je tak jak Jezus i zmartwychwstanie. Jest to zasadnicze prawo życia wpisane także w naturę. Według tego prawa ziarno pszenicy obumiera, a na skutek jego śmierci powstanie kłos. Życie się rozwija i rozmnaża.

Warto o tym pamiętać, kiedy znajdziemy się w sytuacjach trudnych, w których mamy wrażenie, że zostaliśmy pokrzywdzeni, że zostało nam odebrane coś ważnego. Prawo życia, to umierać z miłości, nie tylko na końcu życia, lecz na co dzień, w małych sprawach. Wtedy doświadczamy zmartwychwstania, któremu towarzyszą radość, światło i najlepsze owoce.

                                           Ks. Roberto

Regulamin(500)