Być prorokiem Boga

 
HOMILIA NA XXII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Wszystkie czytania dzisiejsze podkreślają, że aby żyć w jedności z Bogiem, trzeba iść pod prąd mentalności tego świata. Prorok Jeremiasz narzeka przed Bogiem, bo oddany w Jego służbie, głosi codziennie prawdę i woła o nawrócenie, a za to zostanie wyśmiany i znieważony. Jest to los prawdziwych proroków przez wszystkie czasy aż do dnia dzisiejszego. Dzisiaj walka o prawdę nie toczy się tyle na polu wiary lub niewiary, ile na polu świętości małżeństwa, rodziny i życia ludzkiego. Prorokiem dzisiejszym jest ten, kto broni tych wartości, wbrew propagandzie lansującej związki partnerskie, małżeństwa homoseksualne, zapłodnienia in vitro, aborcję i eutanazję i bierze na siebie konsekwencje. Każdy z nas jest powołany, aby być prorokiem tych wartości. Św. Paweł, z kolei, w Liście do Rzymian, przedstawia nam jak powinniśmy żyć w tej sytuacji. Zaprosi nas, abyśmy nie otwierali naszej duszy na światowości, lecz zaangażowali się na rzecz dobra, na rzecz tego, co Bogu przyjemne i co doskonale. Zło dobrem zwyciężyć jest typowym postępowaniem chrześcijańskim. To wszystko wymaga poświęcenia, kosztuje wysiłku, wyrzeczeń, spotkania z krzyżem.  Dlatego w Ewangelii św. Mateusza Jezus mówi do nas bez ogródek: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje”.

Czasem mogą napadać nas wątpliwości, czy pójście za Jezusem nie jest za trudne. Wtedy warto w chwile ciszy przeczytać doświadczenie wietnamskiego Kardynała Van Thuana, dla którego otwarto proces beatyfikacyjny.

W 1975 roku został aresztowany przez władze komunistyczne i przeżył 13 lat w więzieniu, 9 w całkowitej izolacji. Tak napisał:

“Wielokrotnie przeżyłem taką pokusę: myśleć, że miałem czterdzieści osiem lat, byłem więc w wieku pełnej dojrzałości, już pracowałem osiem lat jako biskup, a teraz byłem izolowany, nieaktywny, oddalony od swojego ludu tysiąc siedemset km. Przebywałem w celi bez okna, było parno, nie mogłem prawie oddychać czułem, że staję się otępiały, że stopniowo tracę przytomność. Czasem światło świeci dzień i noc, a czasem jest zawsze ciemno. Jest tyle wilgoci, że grzyby rosną na moim łóżku. …. Później udręka dziewięciu lat izolacji, sam z dwoma strażnikami, to rodzaj tortury umysłowej, bez pracy, chodząc w celi od rana do 21.30 wieczorem, aby nie być zniszczony przez zwyrodnienia stawów, na granicy obłędu…. Wierność dojrzewała, gdy patrzyłem na Jezusa jako wzór życia chrześcijańskiego”. Na Kalwarii żołnierze kpili z Niego: “Jeśli jesteś królem żydowskim, ratuj samego siebie”. Uczeni w Piśmie i faryzeusze mówili: „ Jeśli jest królem Izraela niech zstąpi z krzyża, a wtedy mu uwierzymy”. Jezus, jednak tego nie zrobił. Pozostał na krzyżu i ofiarował swoje życie bez próby ratowania samego siebie. Wszyscy męczennicy patrzyli na Jezusa Ukrzyżowanego. Również i my, w tej przepaści cierpienia, to spojrzenie na Jezusa podarowało pokój w duszy: nigdy nie przestałem miłować wszystkich, nikogo nie wykluczyłem w moim sercu”.

To wielkie świadectwo. Nie każdy z nas, aby żyć w jedności z Bogiem, będzie musiał przeżyć takie tortury. Każdy, jednak ma i będzie miał do noszenia swój krzyż i przy tym będzie miał odpowiednią łaskę, aby go nosić. Kiedy jest nam ciężko spójrzmy na Jezusa na krzyżu. On jest światłem w każdej ciemności, nadzieją w każdej sytuacji, źródłem pokoju i ulgą w każdym cierpieniu, bo w najwyższym cierpieniu nie przestał kochać Boga i ludzi. Jezus zło dobrem zwyciężył. Dlatego żyje i otwiera drogę życia dla każdego, który idzie za Nim. On ciągle nam powtarza: „…kto straci swoje życie z mego powodu znajdzie je”.

ks. Roberto

Regulamin(500)