Bóg, stając się człowiekiem, a więc Kimś śmiertelnym, przyszedł na ten świat, aby umrzeć. I to jest sens życia: żyć jak ziarno pszeniczne, którego przeznaczeniem jest umrzeć i ulec rozpadowi – dla życia prawdziwego i wiecznego.
Z takim poczuciem dobrze jest odbywać podróż po tej ziemi, gdzie każdego dnia starzejemy się, aby dotrzeć do śmierci, które daje początek Życiu. W chorobach które nas spotykają powinniśmy widzieć jakby stopnie przygotowane przez miłość Boga do wspinania się na szczyt, próby przed tą “najwyższą próbą“: stan nie do końca spożytej hostii, przygotowujący owo pełne consummatum est (wykonało się) (J 19,30), które nas wszystkich czeka. Jesteśmy zatem śmiertelni ze Śmiertelnym aby wraz z Nim zmartwychwstać i rozpocząć Życie, które nie zna końca. Panie, niech wypełnianie Twojej woli stanie się kadzidłem, które złożymy Ci w ofierze tej “mszy’’, którą przygotowujemy.
Panie abyśmy biegli bez oporu do Mety, do której już niedługo będziemy musieli dotrzeć. Spraw, byśmy dali Ci z siebie wszystko, zanim śmierć, jak złodziej, pozbawi nas wszystkiego. I abyśmy podarowali Tobie to, co mamy najpiękniejszego, jak Ojciec dał jednorodzonego, jak Maryja swego Syna, jak każdy święty swoje Dzieło. W ten sposób nic się nie zmieni, kiedy nas zawołasz, a śmierć będzie prawie niezauważalnym i wspaniałym przejściem w jedności z Tobą, Boże konający i dobry który zechciałeś przyjąć nasze ciało, by nas uprzedzić w śmierci i w Życiu.
Chiara Lubich “ Charyzmat Jedności” str.235