Jak oazy na pustyni

 
HOMILIA NA VII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ

Dzisiejsza liturgia słowa jest wspaniałą lekcją o miłości i przekazuje nam treści, które miłość powinna zawierać. Za główny temat tej lekcji można uznać tak zwaną złotą regułę: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie i wy czyńcie”. Jest to reguła głęboko wpisana w serce każdego człowieka. Jest ona obecna w każdej religii i jest uznawana również przez ludzi niewierzących, lecz uczciwie zabiegających o dobro człowieka i społeczeństwa.

Każdy człowiek przecież zgodzi się z tym, że sprawiedliwie jest postępować wobec innych tak, jak sami chcielibyśmy, żeby postępowano wobec nas. My, chrześcijanie powinniśmy to szczególnie dobrze rozumieć. Świadomi, że należymy do tego samego mistycznego ciała Chrystusa, powinniśmy czuć na własnej skórze to, co boli naszego brata, tak jak głowa czuje ból wtedy, kiedy boli ząb. A nawet niechrześcijanie dobrze to rozumieją. Gandhi powiedział: „Nie mogę czynić Tobie zła, nie raniąc siebie samego”. Wystarczyłoby starać się realizować złotą regułę: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie i wy czyńcie”, aby wprowadzić ogromny postęp zarówno w naszym życiu osobistym jak i w życiu społecznym. Za podtytuł tej ewangelicznej lekcji można przyjąć miłość do nieprzyjaciół. Ta właśnie miłość do nieprzyjaciół powinna wyróżniać nas – chrześcijan. Każdy z nas ma małych lub większych nieprzyjaciół. Mali nieprzyjaciele to osoby, z którymi przebywanie  sprawia nam jakąś trudność. Bywają niesympatyczni, mają odmienne zdanie w wielu dla nas ważnych sprawach. To osoby, z którymi ciężko nam dojść do porozumienia. Więksi nieprzyjaciele to osoby, przez które zostaliśmy może kiedyś zranieni lub ci, przez których teraz czujemy się pokrzywdzeni, oszukani, zdradzeni. Jezus zmienił to starotestamentalne przykazanie: „Oko za oko, ząb za ząb” w nowotestamentalne: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”. To pierwsze, starotestamentalne, prowadzi do narastającej spirali walki i przemocy. To drugie, pochodzące z Nowego Testamentu, prowadzi do łagodzenia konfliktów, a czasem do ich rozwiązania. Miłość do nieprzyjaciół jest, podobnie jak życie w miłości wzajemnej, dowodem tożsamości chrześcijanina. Nie znajdziemy jej w innych religiach. Ktoś może powiedzieć: „Ja naprawdę  nie mam nieprzyjaciół”. To dobrze, ale zobacz: miłość do nieprzyjaciół można rozumieć w jeszcze szerszy sposób: można miłować tych, którzy jeszcze nie stali się naszymi przyjaciółmi. Takich mamy na pewno dużo więcej niż nieprzyjaciół. Są nimi osoby z otoczenia, z naszej rodziny, sąsiedztwa, pracy, parafii, z którymi żyjemy na co dzień, a z którymi jednak nie mamy może jeszcze bliskiego kontaktu. A przecież wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami powołanymi nie po to, aby żyć obok siebie obojętni jedni wobec drugich, lecz aby stać się przyjaciółmi i wspólnie budować tę wielką rodzinę dzieci Bożych, którą powinien być Kościół. Dalsze wskazówki dzisiejszej Ewangelii służą właśnie budowaniu tej międzyludzkiej przyjaźni. „Dajcie, a będzie wam dane. Daj każdemu, kto cię prosi.” Dawanie jest prawdziwym znakiem miłości. Kto kocha, daje i dając buduje przyjaźń. „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. Często jakaś powierzchowna negatywna ocena tworzy dystans do drugiej osoby, która byłaby być może otwarta na przyjaźń, gdybyśmy nie byli uprzedzeni wobec niej. Warto patrzeć na osoby w sposób pozytywny, niepodejrzliwy, szukać i podkreślać jej dobre intencje i pozytywne strony. Właściwą drogą do nawiązania dobrych relacji jest starać się raczej stawać w czyjejś obronie, niż tę osobę krytykować. Takie postępowanie jednoczy nas z Bogiem, który wobec nas tak postępuje. Właśnie takie postępowanie tworzy wspólnotę. W świecie, w którym ludzie stale się kłócą, szukają korzyści dla siebie, egoistycznie zapominają o innych, realizują tylko swoje pragnienia, nie ma miejsca na wspólne cele. Natomiast tam, gdzie ludzie, którzy dążąc do braterstwa, myślą także o drugich a nie tylko o sobie, powstają oazy pokoju i nadziei.

Byłoby pięknie, gdyby środowisko, w którym żyjemy, stało się taką oazą ludzi żyjących złotą regułą, miłujących nieprzyjaciół, starających się o nawiązanie kontaktów z osobami nie będącymi jeszcze przyjaciółmi. Takie oazy mogą ratować ludzi naszych czasów przed utratą sił i brakiem nadziei, jak oazy ratują ludzi na pustyni.

ks. Roberto

Regulamin(500)