Nasza Wielkanoc

 
HOMILIA NA III NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU

Czytania dzisiejszej liturgii Słowa prowadzą nas razem z narodem wybranym przez dzieje zbawienia. Księga Wejścia przedstawia nam dobrze znany epizod objawienia się Boga Mojżeszowi w gorejącym krzewie. Bóg określa Siebie jako: „Jestem, który jestem” i obiecuje wyzwolenie narodu z niewoli egipskiej i prowadzenie go do krainy opływającej mlekiem i miodem. Żydzi doświadczyli rzeczywiście ogromnej interwencji Boga, w postaci potężnego cudu, który pozwolił im przejść przez Morze Czerwone przy zagładzie wojska egipskiego. Po tym doświadczeniu naród wybrany czuł się mocny, a to jest niebezpieczne, bo wtedy człowiek zaczyna bardziej liczyć na siebie niż na Boga. Dlatego niektórzy Żydzi, kiedy napotkali trudy wędrówki przez pustynię, zamiast pamiętać o tamtej wielkiej interwencji Boga i zwracać się do Niego o pomoc, zaczęli szemrać i zginęli. Ta historia często się powtarza. Dlatego św. Paweł ostrzegał Koryntian mówiąc: „Komu się zdaje, że stoi, baczy aby nie upadł”.

Żyjemy w kraju katolickim, z którego słusznie możemy być dumni. Doświadczyliśmy wielkich interwencji Boga w dalszej i bliższej historii. Czujemy się mocni modlitwą, Eucharystią i opieką Matki Najświętszej. Musimy jednak czuwać, by nowe trudne sytuacje, które mogą się zdarzać, nie zaskoczyły nas, lecz zastały gotowych aby je przyjąć ufając w miłość i w pomoc Boga, bez narzekania. Aby tak się stało powinniśmy pogłębić nasze życie religijne. Dzisiaj nie wystarczy pielęgnować tradycyjnego życia religijnego. Trzeba je dalej rozwijać. Ten rozwój powinien dotyczyć nie tylko naszej relacji z Bogiem, która często jest pielęgnowana przez modlitwę oraz uczestnictwo w nabożeństwach, lecz również naszej relacji z człowiekiem, z każdym człowiekiem, zaczynając od najbliższych. Dlaczego w kraju katolickim jest jeszcze tyle napięć i kłótni, lub obojętności wobec bliźniego?  „Jak możesz miłować Boga, którego nie widzisz, jeśli nie miłujesz człowieka, którego widzisz?” pyta św. Jan Apostoł. Czy Bóg słucha modlitwę ludzi niepojednanych? Patrzmy dokoła. Jakie  mamy relacje z ludźmi naszego środowiska rodzinnego, zawodowego, parafialnego, miejscowego? Jeśli z kimś jeszcze istnieją sytuacje niewyjaśnione, które uniemożliwiają szczere i serdeczne relacje, nie odkładajmy ich na bok pocieszając się modlitwą w intencji ich rozwiązania. Owszem trzeba się modlić, ale Bóg interweniuje jeśli najpierw sami zrobimy to, co od nas zależy. Postarajmy się, więc o rozmowę. Jeśli to możliwe, przygotujmy rozmowę uprzedzając ją jakimś, choć małym znakiem życzliwości. Podchodźmy do rozmowy z nastawieniem słuchania, otwarci na szanowanie sposobu widzenia drugiego, z pokorą, gotowi przepraszać, jeśli okaże się, że sami w jakiejś mierze zawiniliśmy. Nikt nie jest doskonały. My też nie. Potem starajmy się przedstawiać nasze racje rzeczowo, bez emocji, nie tyle, by bronić siebie, lecz raczej by szanować prawdę zawartą w samej sprawie. Jeśli tak czynimy, relacje przeważnie się odnawiają, ku radości wszystkich na ziemi i na Niebie. Czy odnowienie naszych relacji z bliźnimi nie mogłoby być dobrym postanowieniem na dalszą część Wielkiego Postu?

Pojednane rodziny i wspólnoty, to warownie przystosowane do przeżycia wszelkich prób, bo gdzie jest pojednanie obecny jest Jezus, który zwyciężył świat i śmierć. Niech Jego obecność w naszych odnowionych relacjach będzie naszą Wielkanocą.

                                                             Ks. Roberto

Regulamin(500)