Ufając w Boże miłosierdzie

 
HOMILIA NA II NIEDZIELĘ WIELKANOCNĄ

Dzisiejsza niedziela to Niedziela Bożego Miłosierdzia, święto ustanowione w 2000 roku przez św. Jana Pawła II, związane z objawieniami Pana Jezusa siostrze Faustynie Kowalskiej w 1931 roku, kilka lat przed drugą wojną światową.

Może nie przypadkiem objawienia dotyczące Bożego miłosierdzia miały miejsce w wieku, w którym dokonano największych zbrodni w historii ludzkości w komorach gazowych i w gułagach na Sybirze. Obozy zagłady istnieją jeszcze dzisiaj. Są to eleganckie kliniki, gdzie wykonuje się aborcję lub procedury „in vitro” na milionach nienarodzonych lub eutanazję na chorych i niepełnosprawnych.

Cały świat i każdy człowiek bardzo potrzebuje Bożego miłosierdzia, tego miłosierdzia, które Jezus pokazał siostrze Faustynie, miłosierdzia bez granic, gotowego oczyścić największe grzechy skruszonego grzesznika. „Jezu, ufam Tobie” jest to wezwanie na każdą chwilę obecną.

Święto Miłosierdzia Bożego zawiera jednak również wezwanie do nawrócenia. Bez nawrócenia nie można spotkać Bożego miłosierdzia.

Pierwsze nawrócenie, do którego jesteśmy wezwani, to nawrócenie do wiary. Wspaniale przedstawia nam to dzisiejsza Ewangelia. Tomasz nie wierzy apostołom, swoim braciom, że widzieli Jezusa. Aby uwierzyć, chce sam bezpośrednio Go zobaczyć i sprawdzić Jego tożsamość, dotykając ran.

Czy ta sytuacja daleka jest od naszego życia? Nie tak bardzo. Nam również została przekazana prawda, że Jezus zmartwychwstał, przez Ewangelię oraz inne święte księgi Nowego Testamentu. Czy my zawsze im wierzymy? Czy czasem nie oczekujemy, tak jak Tomasz, bezpośrednich znaków w naszym osobistym życiu? Czy kiedy ich nie widzimy, nie zaczynamy wątpić, a czasem nawet mieć pretensje do Boga, bo On nie postępuje tak, jak my byśmy chcieli?

Bóg ma swoje plany względem nas i naszych bliźnich, względem Kościoła, Ojczyzny i świata. Możemy Mu polecać różne sytuacje, prosić Go o różne łaski. Powinniśmy jednak uwierzyć w Jego miłość, w Jego Opatrzność, również wtedy, kiedy nie widzimy oczekiwanych efektów. On wie lepiej, co jest dla nas dobre. Nie On ma być nam posłuszny, lecz my Jemu.

Drugie nawrócenie, do którego jesteśmy wezwani, to nawrócenie do miłości. Do jakiej miłości? Do Bożej miłości, do miłości pierwszych chrześcijan. Czytanie z Dziejów Apostolskich pięknie ją opisuje. Pierwsi chrześcijanie byli świadomi, że wszyscy tworzymy w Chrystusie to jedno ciało, którym jest Kościół, że należymy więc jedni do drugich, że jesteśmy odpowiedzialni jedni za drugich, powołani do życia w Kościele jak w rodzinie. Dlatego pierwsi chrześcijanie mieli wszystko wspólne i nikt nie cierpiał z powodu niedostatku.

Sam nieraz żyję we własnej skorupie jak ślimak. Od czasu do czasu wychodzę z niej na chwilę, aby zrobić dobry uczynek, by zjednoczyć się z drugim, a zaraz potem chowam się z powrotem. Pierwsi chrześcijanie żyli stale na zewnątrz, otwarci jedni na drugich, w służbie jedni drugim, w stałym dialogu, w stałej komunii dóbr materialnych i duchowych.

Trzecie nawrócenie to nawrócenie do Bożego miłosierdzia zarówno wobec siebie jak wobec innych. Wobec siebie, bo kiedy popełniamy błędy lub grzechy, Bóg nie chce, byśmy pozostali w smutku, lecz pragnie, abyśmy szybko zaczęli na nowo dobrze żyć, powierzając to, co się stało, Bożemu miłosierdziu. Nawrócenie wobec innych, bo Bóg nie chce, byśmy zachowali pretensje wobec bliźnich, lecz pragnie, byśmy szybko przebaczyli krzywdy i zapomnieli.

Kiedy tak żyjemy, sami możemy mieć udział w Bożym miłosierdziu. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

Powtarzajmy razem: „Jezu, ufam Tobie”.

ks. Roberto

Regulamin(500)