Jakieś dwa dni wcześniej kupiłem przez Internet bilet z miejscem siedzącym. Chciałem kupić miejscówkę w wagonie bezprzedziałowym, ale ostatecznie musiałem zaakceptować miejsce, które wygenerował dla mnie system, w przedziale. Rozważałem zakup kolejnej miejscówki w wagonie bezprzedziałowym, tylko na terenie Czech. Stwierdziłem jednak, że nie będę niepotrzebnie wydawał pieniędzy i skorzystam z miejsca przydzielonego mi przez system.
Kiedy dotarłem na stację w Sturovo na Słowacji (z Ostrzyhomia przechodzi się przez most do Sturova), powiedziano nam, że na linii wystąpiła awaria techniczna: zostaniemy przewiezieni autobusem do następnej stacji, gdzie nasz pociąg EuroCity na nas czeka. Choć pasażerowie mówili, że z powodu awarii rezerwacje są nieważne i każdy powinien znaleźć sobie wolne miejsce, to moje, wygenerowane przez system, było jednym z niewielu niezajętych, jakby czekało na mnie… Więc usiadłem spokojnie i mimo, że byłem w wagonie przedziałowym, podróż przebiegła dobrze. Nawet godzinne opóźnienie ostatecznie trochę się skróciło! Nie miałem innego wyjścia, jak tylko podziękować Bogu za ten Jego mały uśmiech.
Nie wiedziałem, że moje doświadczenie na tym się nie skończy. Z dworca głównego udałem się do bliskich znajomych, aby odebrać samochód po naprawie i przeglądzie technicznym. Kiedy poprosiłem ich o rachunek, powiedzieli mi, żebym wykorzystał pieniądze przeznaczone na naprawę na jakiś dobry cel. Bardzo mnie to zaskoczyło, nie pozostało mi nic innego, jak przyjąć to i podziękować Bożej Opatrzności. Kiedy obliczyłem wartość tego daru, okazało się, że spełniły się dokładnie słowa Ewangelii o stokrotnym pomnożeniu. Kwota daru stanowiła bowiem 101-krotność ceny dodatkowego miejsca w wagonie bezprzedziałowym, którego sobie odmówiłem. Był to kolejny powód do dziękczynienia podczas wieczornego rachunku sumienia. Tego wieczoru sam się nasuwał jeden tylko wniosek, że Jemu naprawdę na mnie zależy…
M.U.