
Co zapamiętałeś z Syrii?
„Reżim nie zablokował rozwoju. Widziałem rozkwit na wszystkich płaszczyznach: Syria była pełna turystów, a ekonomia osiągnęła szczyty. Przed wojną minimalna płaca (na tydzień) wynosiła 500 dolarów, a teraz, aby dać jakieś wyobrażenie, wynosi 50 dolarów. Szczyt nastąpił w 2010 roku. Razem z wiosną arabską 2011 rozpoczęły się problemy wewnętrzne, które doprowadziły do wojny.”
Jak widzisz wojnę w Syrii z perspektywy Libanu?

W styczniu 2017 powróciłeś do Syrii, miesiąc po wyzwoleniu Aleppo.
„Pozostawałem ‘w domu’ przez trzy miesiące, w obszarze wydzielonym. Dopiero po trzech miesiącach zdobyłem się na odwagę, aby wyjść i zobaczyć najpiękniejszą kiedyś część miasta zrównaną z ziemią. Zobaczenie ponowne tych miejsc, z których byłem ‘dumny’, a raczej stwierdzenie, że ich nie ma, było szokiem. Kiedy poszedłem po raz pierwszy do starego Suk, gdzie zostały tylko gruzy, ktoś mi wyjaśniał, tu wkroczyli rebelianci, a tu weszła armia… Myślałem o wszystkich ludziach, którzy tu zginęli. Czułem, że nie powinienem sądzić nawet tych, którzy zburzyli moje miasto.”
Jakimi znalazłeś ludzi po powrocie?
„Byli zniechęceni i rozczarowani. Lecz także mieli pragnienie, aby iść dalej. Wszyscy czują się wyczerpani warunkami życia, ale też zdeterminowani, żeby zacząć od nowa.”
Co możemy zrobić dla Syrii dzisiaj?
„Ci, którzy mają wiarę, niechaj się dalej modlą. Kraj wciąż jest żywy. Potrzebujemy wsparcia. Nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia, co jest oczywiście kluczowe, lecz także wiary, że z nami ten kraj, który jest kolebką cywilizacji, może się odrodzić. Wciąż możliwy jest pokój. Potrzebujemy, aby świat poczuł nasze cierpienie, cierpienie kraju, który znika.”
Koordynujesz na miejscu projekty socjalne AMU. Jak do tego doszło?

Tymczasem wielu wyjeżdża.
„Exodus, szczególnie chrześcijan, jest nieodwracalny. Powodem jest brak bezpieczeństwa i pracy. Kościół cierpi na tych ziemiach, które przed przybyciem Islamu były ziemią chrześcijan. Próbuje robić, co może, aby pomóc. Ale brakuje zasobów. Większość młodych jest w wojsku. Można spotkać studentów albo dzieci. Brakuje ludzi między 25 a 40 rokiem życia. Szacuje się, że w samym Aleppo, liczba Chrześcijan spadła ze 130 tysięcy do 40 tysięcy, podczas gdy przybyło wielu Muzułmanów ewakuowanych ze zburzonych miast.”
Jaki to ma wpływ na dialog międzyreligijny?
„ W Aleppo chrześcijanie byli trochę elitą kraju. W czasie wojny, obszary muzułmańskie zostały dotknięte działaniami wojennymi, dlatego wielu muzułmanów uciekło do stref chrześcijańskich. Chrześcijanie otworzyli się na muzułmanów i musieli ich zaakceptować. Łaciński biskup emeryt Aleppo, Biskup Armando Bortaloso, w czasie wojny powiedział mi: Teraz nastał czas bycia prawdziwym chrześcijaninem. Jednocześnie muzułmanie mieli okazję poznać z bliska chrześcijan. Byli poruszeni konkretną pomocą. Są pozytywne i negatywne aspekty wojny. Pozytywne jest to, że wojna zbliżyła do siebie nas Syryjczyków.”