Wszystkie postacie dzisiejszej Liturgii Słowa zdają się nam mówić: patrzcie w Niebo!
Abraham to człowiek, który w najtrudniejszych, nawet dramatycznych sytuacjach, dał się Bogu prowadzić. Bóg zawarł z nim przymierze i obiecał mu potomstwo tak liczne, jak gwiazdy na niebie.
Jak było to możliwe, skoro Abraham nie miał dzieci? A kiedy w starości dzięki cudownej Bożej interwencji urodził mu się syn Izaak, Bóg kazał mu złożyć to dziecko w ofierze.
Abraham, do końca ufając heroicznie Bogu, zdał egzamin wierności. Wtedy Bóg go wynagrodził. Abraham nie tylko otrzymał ocalone dziecko, nie tylko stał się ojcem narodu wybranego, lecz również ojcem wszystkich wierzących w Boga jedynego: żydów, chrześcijan i muzułmanów. Dzisiaj są to miliardy ludzi, jak gwiazdy na niebie.
Św. Paweł to człowiek, który zdecydowanie działał na ziemi, patrząc w Niebo. Wiemy, ile cierpień i prób musiał przeżyć, by spełnić misję, do której Jezus go powołał. Paweł mógł sprostać temu zadaniu, ponieważ, jak pisze w Liście do Filipian, miał przed oczami niebieską ojczyznę, którą mistycznie zostało mu dane zobaczyć: „został porwany aż do trzeciego nieba”.
Żył tak radykalnie i konsekwentnie dla Chrystusa, że mógł zachęcać uczniów, by stali się jego naśladowcami. Jego życie, jak sam napisał, było biegiem: przez świat do Nieba.
W tym biegu Pan towarzyszył mu swoją łaską tak, że Paweł zdołał w tamtych czasach ewangelizować tłumy i zakładać wspólnoty chrześcijan w wielu krajach, od Azji Mniejszej przez Grecję i Rzym aż do Hiszpanii, stając się Apostołem narodów.
Na Taborze Apostołowie też patrzą w Niebo. Jezus pokazuje im żywy obraz chwalebnego życia w Niebie, jakie – po przyjęciu i przeżyciu cierpienia – czeka na Niego i na nich.
Piotr, Jakub i Jan widzą Jezusa przemienionego, Jego twarz promienieje światłem, jego szaty stają się lśniąco białe, a z obłoku rozlega się głos: „To jest mój Syn Wybrany, Jego słuchajcie” (Mt 17, 5-10). Apostołowie czują się tam tak dobrze, że Piotr chciałby zbudować trzy namioty.
Dzisiaj, w 17-tą rocznicę swojego odejścia do Nieba, Chiara Lubich zdaje się też nam mówić: „Patrzcie w Niebo”.
W życiu ziemskim Chiara ciągle patrzyła w Niebo, jak pianista w partyturę, i to, co tam widziała, czyniła pośród nas.
Pomogła nam odkryć, że życiem Boga jest jedność Ojca, Syna i Ducha Świętego w miłości wzajemnej. Uczyła nas nosić w sercu ten wzór, żyjąc modlitwą Jezusa do Ojca: „Ojcze, aby byli jedno tak, jak My jedno jesteśmy”.
Dla Chiary było jasne, że nie jesteśmy powołani, by iść do Boga w pojedynkę, lecz by iść razem, odpowiedzialni jedni za drugich, nie jako indywidualiści, lecz jako wspólnota.
Dlatego między innymi zakładała miasteczka, jako mikrowzory społeczności bardzo różnorodnych, gdzie osoby różnych narodowości i wykształcenia, konsekrowane lub żyjące w małżeństwie, kapłani i świeccy, młodzi i starsi wspólnie żyją według niebiańskiej partytury: „Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem”.
My jesteśmy w jednym z nich, w Miasteczku Fiore, które sama Chiara inaugurowała i uznawała za swoje. Wielu tutaj obecnych pamięta ten dzień. Kiedy uświadamiam sobie, że żyjemy w jej miasteczku, odczuwam wielką radość, a zarazem wielką odpowiedzialność.
Patrzmy w Niebo! To wezwanie brzmi szczególnie w dzisiejszym dniu nie tylko dlatego, że Niebo jest coraz bliższym celem naszego życia, ale również dlatego, że tam zapisana jest partytura, według której powinniśmy „grać”.
Módlmy się o beatyfikację Chiary, by jej przesłanie stawało się bliskie coraz większej liczbie ludzi naszych czasów, by mogli oni odkryć Bożą jedność jako drogę rozwiązywania napotykanych podziałów.
Patrzmy w Niebo!
ks. Roberto